Rozdział 26

4.5K 127 104
                                    


Dziś jest sobota, godzina 12, piekny słoneczny dzień. Leżąc w łóżko myślałam nad tym co będę robić. Doszłam do wniosku że wyłączam telefon i nie kontaktuje się dzisiaj z nikim.

Jak stwierdziłam, tak zrobiłam...

Wstałam i ubrałam się. Później wykonałam poranna rutynę i zeszłam na dół zrobić sobie coś na śniadanie.

Rodziców znowu nie było w domu, więc z gotowym posiłkiem udałam się na kanapę odpalając jakie nudny film na telewizorze i wcinając kanapki z pomidorem.

Co dzisiaj mogę robić?

Muszę uzupełnić notatki z ostatnich dni, bo nie chciało mi się pisać, a oprócz tego może udam się do sklepu.

Do sklepu ze sprzętem fotograficznym.

Uzbierałam pieniądze na nowy aparat i to taki porządny. Bardzo się jarałam i miałam w planach odrazu po kupnie iść go wypróbować nad Wisłę.

Po zjedzeniu posiłku posprzątałam w kuchni i skierowałam się na górę do pokoju, aby przepisać zaległe notatki. Tak bardzo mi się nie chciało, ale wiedziałam że muszę, bo jak nie to baba z biologii naprawdę mnie udupi.

...

Właśnie wyszłam z domu, był chłodny dzień, a to dlatego, że mieliśmy październik.

Wzięłam jednak telefon, bo jak nie będę odbierać gdyby ktoś dzwonił mogliby się martwić, a tego zdecydowanie nie chciałam.

Napawałam się widokiem pięknej okolicy, gdy szłam ulicą dostrzegłam jak piękne dziś mamy niebo.

Idąc tak myślałam nad tym rokiem, będzie on naprawdę pracowity i produktywny muszę dać z siebie 100 procent, gdyż pisze matury, sprawdziany nie ułatwiają mi spotkań i melanży, które napewno się będą pojawiać.

Nie mam pojęcia gdzie chce iść na studia i przeraża mnie ta wizja. Mam nadzieje, że za niedługo rozwiążą się moje wszelkie obawy i wątpliwości na ten temat oraz, że znajdę własną drogę, która chce pójść. Mam świadomość, że jestem dosłownie w dupie, bo każdy ma już jakiś chociaż zarys na swoje życie, a ja czuje, że tkwię w błędnym kole.
Jak narazie nie będę zaprzątać sobie tym głowy i będę skupiać się na nauce, żeby zdać dobrze maturę.

Doszłam do sklepu, weszłam do środka i moim oczom ukazał się widok pełnych półek sprzętu.  Nie wiedziałam w ogóle na co mam patrzeć i czym się sugerować, więc poprosiłam Pana z obsługi, aby pomógł dokonać mi wyboru. Po wysłuchaniu wszystkich rad i uwag udało mi się wybrać aparat. Byłam niesamowicie podekscytowana i odrazu po kupnie udałam się na plaże.

Jest to jedno z moich ulubionych miejsc w Warszawie, mam z tym miejscem bardzo dobre wspomnienia ze względu na spotkania na wakacjach i ogólnie bardzo podoba mi się wizualnie i jest to idealne miejsce do zdjęć, odbijające się wierzowce w tafli wody stanowiły dziś idealny obraz do obiektywu.

Lekki i chłodny wiatr na mojej skórze i rozwiane włosy, a przy tym ja próbująca ogarnąć jak działa nowy aparat.

W końcu doszłam do miejsca gdzie nie było dużo ludzi, usiadłam na ławce i zaczęłam bawić się obiektywem.

Przez przypadek upuściłam kabel od aparatu na ziemie, więc schyliłam się, aby go podnieść. Oparłam się o ławkę, ale poczułam jak czyjeś ciepłe dłonie zasłaniają moje oczy.

Nie wiedziałam co się dzieje, ale przez delikatny dotyk czułam, że to ktoś znajomy i nie zrobi mi krzywdy.

Po chwili z powrotem zobaczyłam jasność, a moim oczom ukazała się twarz Matczaka i głośny śmiech chłopaka.

SZAFIR || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz