Podziękowania

108 15 36
                                    

Życie ma wiele oblicz. Zaskakujące, dołujące, radosne i dużo, dużo innych. Jest ciężkie, często podłe i niewdzięczne, jednak musimy pamiętać że jest. I nie ważne, jak ciężko czasem jest, musimy to wytrzymać, ponieważ są momenty, gdy słońce wschodzi, a świat staje się na chwilę cieplejszym miejscem. 

Ten tekst napisałam wczoraj, około godziny 23, całkowicie w ciemno. W ciemno, nie dlatego, że było w cholerę ciemno, a moim jedynym źródłem światła była poświata z laptopa - choć poniekąd to również jest prawdą - ale dlatego że nie miałam pojęcia o czym piszę. Od dłuższego czasu zdarza mi się tak pisać i prawdę powiedziawszy, nie przysparza to już żadnej radości. 

Ale staram się na nowo utożsamić z tymi książkami i cieszyć się nimi, bo to mi zostało. 

Mam nadzieję że i wy się nimi cieszycie, bo inaczej nie miało by to sensu. 


Ale dość już o moich osobistych rozterkach. Podsumujmy tą książkę, pewnie na to czekacie. 

Pisząc na tym koncie, chciałam nadać jakiś wydźwięk moim pracą, jakiś sens. Nie chciałam aby były pustymi, nudnymi fanfiction, z których nic nie można wziąć. Chciałam aby tym razem ludzie mogli zabrać coś dobrego. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia czy mi się to udało. Ostatnie lata były ciężkie, poznałam wiele osób, dla których również nie były one łatwe. W pewnej chwili pomyślałam sobie, że skoro tyle piszemy i mówimy o śmierci, to czemu nie pójść w odwrotnym kierunku?

Tak więc zrobiłam. Pisałam o odnajdywaniu sensu. O powolnym pogodzeniu się z życiem i jego przeciwnościami. Dopiero dziś rano, gdy czytałam ostatni rozdział, jedno zdanie utkwiło mi w głowie. 

Życie nie musi mieć sensu. 

Jest to coś, co myślisz że pojąłeś już za pierwszym razem, a jednak, wbrew wszystkiemu, uczysz się tego powoli, na każdym swoim kroku. 

Connor cierpiał po stracie. Bał się doznać jej ponownie tak bardzo, że zapragnął się zatrzymać. 

Ból może przyjść w wielu postaciach, mniejszy i większy, jednak zawsze nas spotyka, i nigdy nas to nie minie. Nie musi być ku temu żadnego większego powodu. Tak po prostu już jest, i nic z tym nie zrobimy. Możemy jedynie liczyć że ktoś nas zrozumie albo przynajmniej spróbuje, ponieważ jeśli nie potrafimy żyć dla siebie, musimy żyć dla innych. Choć z pewnością jest to znacznie trudniejsza i boleśniejsza droga, jest możliwa. 

Nie rozwijałam za bardzo tego wątku, jednak zastanówmy się. Nines również cierpiał. Powiedziałabym nawet, że podążał w tym samym kierunku co Connor. Patrząc na niego widział w nim przyszłość, natomiast gdy Connor spoglądał na niego, widział w nim przeszłość. Oba te obrazy powodowały ukłucie w sercu.

Tak więc, siedzę teraz przed laptopem, nie pewna ostatnich napisanych tu słów, modląc się w duchu aby były one choć odrobinę trafne i klikam publikuj, ponieważ nie mam pojęcia co jeszcze mogę tu dodać.

Zapewne wrócę tu jeszcze nie raz i będę się zastanawiać co mogłam napisać inaczej, gdzie powinnam wykasować a gdzie postawić przecinek. Tak będzie, ale najpewniej długo nic z tym nie zrobię, bo tak już jest. 

Bo wszystko da się zrobić lepiej, jednak brak perfekcji też ma swoje uroki. Pisząc to, sama nauczyłam się kilku rzeczy, przeżyłam kolejny rok, zmieniłam swoje myślenie i poznałam nowe osoby. Miałam kiepskie, ale też całkiem miłe chwile i liczę że i u was będzie podobnie. Bo każdy rok jest lepszy, niż jego brak.

- Hobbit

Wake up again | D:BHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz