7. Party 1/2 (impreza)

377 19 0
                                    

Właśnie znajdowałam się na lekcji. Była strasznie nudna, szczególnie dlatego, że dzisiaj jest piątek-dzień szaleństwa, zabawy i oczywiście imprezy. Teraz jest ostatnia lekcja. Luke, który dopiero dzisiaj przyszedł do szkoły patrzy się ciągle na mnie. Nie przeszkadza mi to. Nie robi tego tak nachalnie albo wrednie, tylko np. kiedy się odwrócę, to on na okrągłą to robi, dopuki nie spojże na niego, a on szybko odkręci się speszony. Tak fanie gada się ze wszystkimi na przerwach. Na lekcjach zresztą też. Ostatnio się dowiedziałam, że Kornelia ma młodszą o rok siostrę. Podobno jest nieznośna i wogóle, ale Kornelia mówi tak tylko, bo któregoś dnia spotkałam jej sis- Patrycję i jest na prawdę odjazdowa. Obie są przeciwieństwami. Kornelia jest śmiała, odważna wybuchowa, zadziorna i energiczna, a Patrycja mądra, rozważna, słodziótka i miła (nie, że Kornelia jest nie miła po prostu nie obdaża zbyt wielu osób komplementami, na jej uwagę trzeba zasłużyć i za to ją szanuję). Ich rodzicielka (zwana przez nich "mathersą") obdażyła ich jeszcze małym z pozoru słodkim 5 letnim aniłkiem, który po bliskim spodkaniu staje się małym sztanem. Natomiast Julia ma aż 5 rodzeństwa. Nieżle się musi za nimi nalatać. To wyjaśnia to zaplątanie i pośpiech. Mówi, że to małe istne diabełki, które biegają jak adechadowate króliki za marchewką. Magda jest jedynaczką, ale nie jest rozpieszczona. Jest prawdziwą, kochającą przyjaciółką, czasami zbyt skromną (Magda uwież w siebie). Calum ma młodszą 3 letnią siostrzyczkę. A pozostali to nie wiem. Ale się rozgadałam o tym rodzeństwie. Wracając do Luka, jest taki tajemniczy...Chyba z tego co zauważyłam Calumowi niezbyt się spodobało zainteresowanie moją osobą przez Hemmingsa. Chodzi wciąż naburmuszony. Nie wiem o co mu chodzi.
Usłyszałam głlośnie dzwonienie dzwonka. Jest koniec tej głupiej lekcji, a początek weekendu pełnego wrażeń.
CALUM POV
Boże jak mnie to wkurza, że ten głupi Luke patrzy tak na Rose. Jest moim przyjacielem, znamy się od kołyski, ale czy on kurwa zawsze musi być lepszy ode mnie?! Przecież wiem, że jeśli już ją zdobędzie to tylko się z nią zabawi i porzuci, a ona jest taka mała i bezbronna. On złamie jej serce. Nie mogę na to pozwolić, ale przecież nie podejdę do niej i nie powiem jej, że jemu chodzi tylko o jedno. Jak to by wyglądało, to ja bym wyszedł na idiotę. Nie mogę tak zostawić mojej Rose. Muszę poważnie pogadać z Lukiem.
-Hej stary masz chwilę?-zapytałem kiedy zadzwonił już dzwonek i wychodziliśmy już z klasy.
-No jasne.
-To chodź.-ruszyliśmy w stronę pobliskich ławek, gdzie nie było prawie nikogo.
-O czym chciałeś pogadać?-zaczął rozpromieniony Luke. I z czego on się tak cieszy, zaraz dostanie opierdol.
-Chodzi o Rose.
-Mógłbyś dokładniej, bo nie rozumiem.-no się nie dziwię z tym małym mózgiem.
-Co tak właściwie od niej chcesz?
-A więc zauważyłeś? No wiesz bardzo, dobra co ja pierdole niezmiernie mi się podoba. Jest taka pociągająca.
-Czyli zamierzasz się z nią tylko przespać?-wysyczałem przez zęby.
-Ale o co ci chodzi?!-zaczęliśmy już krzyczeć. Nie wiadomo z kąd wzieło się nagle tylu ludzi.
-Sprubój ją skrzywdzić, a już nie będziesz miał takiego wzięcia!
-Będę z nią robił co mi się podoba. Co ci do tego?!
Odpowiedziała mu tylko cisza.
-A rozumiem ona ci się podoba, no niezły gust. Tylko, że wiesz ona woli m...-nie dokończył bo dostał pięścią w tważ. Przewrócił się na ziemię, a ja tylko dodałem:
-Zajebie cię jak ją skrzywdzisz.
Muszę dzisiaj przyjść na tą imprezę. Zamierzałem nie iść bo nie miałem ochoty oglądać jak Lukę przystawia się do Rose, ale ja muszę ją chronić...
ROSE POV
-I w co ja mam się ubrać?-pytam się Julki, która przyszła do mnie wcześniej i miała z nami jechać.
-A może załóż ta czarną sukienkę?
-Myślisz?-szybko zarzuciłam na siebie czarny kawałek materiału założyłam do tego mega szpilki i parę drobiazgów,a lekko pofalowane włosy rozpuściłam. Sukienka była w sam raz nie odsłaniała zbyt wiele ale nie można było powiedzieć, że nie była skromna.
-Wow, wyglądasz niezimsko...-powiedziała podekscytowana Julia, która miała już na sobie super czarne rurki i kremową zwiewną koszulkę. Wyglądało to uroczo w połączeniu z kolorowymi włosami.
No to możemy jechać. Zachodzę to oznajmić Michaelowi, który wygląda mega w koszuli w kratkę i pporwanych rurkach. Widac, że się wystroił. Pewnie jak ja domyślacie się dla kogo. Rzuciłam jeszcze do Asha żeby już złaził i Mogliśmy ruszać.
***
Jak mówiłam wcześniej to miało był ognisko nad jeziorem, bo do klubu by nas stara (z Ashem) nie puściła. Było już ciemno, ponieważ dochodziła 9:00. Impreza znajdowała się na ogromnym placu gdzie na środku było mega ognisko i gdzie niegdzie lampy oświetlające tylko połowę imprezy. Po lwej i naprzeciwko znajdowały się jakieś dwa bloki, czy coś w tym stylu. Było to zadbane miejce, chociaż w ciemności nie mogłam wiele dostrzec. Po prawej znajdował się mega bar, a z daleka dobiegała głośna muzyka. Zauważyłam Kornelię i Jacka brzy barze i od razu do nich podeszłam. Co się z tym wiąże reszta moich przydupasów też.
-Hej-rzuciła mi sie na szyję Kornelia. Była ubrana w piękną sukienkę, która trochę do niej nie pasowała, ponieważ była zwiewna, tylko kolor był czarny. W tym stroju pasowała i do ogniska i na parkiet.
-Cześć. Gdzie reszta?
-Luke ma zaraz przywieźć Magdę i Brada, a Calum nie wiem, ale dzwonił, że się spóźni.
-A to spoko.-dosiedliśmy się do nich i zamówiliśmy po jakichś napojach, oprócz Michaela.
-Kornelia, czy chciałabyś ze mną zatańczyć. Oczywiście jeśli nie chcesz nie musisz.-dodał szybko. Jaki on słodki tak się stresuje. Jeszcze nigdy nie zachowywał się tak przy żednej dziewczynie.
-Oczywiście, że bym chciała.-odpowiedział mu Kornelia, była ubrana w sukienkę, co mnie zdziwiło, bo to do niej nie pasuje. Sukienka była zwiewna, ale czarna co wyglądało super. Pasowała na ognisko i na parkiet. Razem ruszyli w stronę odległej muzyki i zniknęli, gdzieś w tłumie.
Zostałam sama z Julką, Jackiem i Ashtonem. Masakra. Co ja mam robić? Oni oboje czekają na moją pomoc, nie wiedząc, że Ashton ma dwóch adoratorów. Mrugnęłam do Julki na znak żeby poszła z nim potańczyć. Ta chyba skumała o co chodzi.
-Ashton chciałbyś zatańczyć?
-Z chęcią.-odpowiedział, no spróbował by się nie zgodzić.
-Co to miało być?-powiedział Jack kiedy tamci zniknęli już nam z oczu.
-Nie wiem o co ci chodzi?-powiedziałam jak głupia. No bo oczywiście, że wiedziałam o co chodzi.
-Przecież widziałem jak mrugałaś do Julki. Jak ty mogłaś to zrobić? Tak perfidnie wbić mi nóż w plecy?!-krzyczał. Nie był zły tylko obrażona jak pięcioletnie dziecko. Ach ci geje.
-Zdawało ci sie.- w myślach skarciłam się za tak głupią odpowiedź.
-Ta jasne. Hej- zwrócił sie do barmanki-polej jeszcze.
-Tylko nie przesadź.
-Ty weż lepiej idź dalej sfatać tą swoją Julcię i Ashtonika.
Nagle koło nas pojawiła się Magda.
-Hej, kochana.-przytuliłam ją.-A gdzie reszta?
-Cześć, Brad i Luke mieli jeszcze zaparkować i coś załatwić. Co się stało Jackowi?
-Użala się nad rzekomo straconą miłością.
-Acha...
-Uważaj Magda Rose to zdradliwa żmija...-Jack był już nieco pijany.
-Nie słuchaj go, lepiej mi powiedz co tam u cb? Wychaczyłaś już kogos?
-Nie, nie...-urwała bo nagle do nas dosiadł się jakiś chłopak.
-Cześć dziewczyny.-powiedział i nagle uświadomiłam sobie, że to ten chłopak, którego oblałam kawą wczoraj.
-My się już chyba znamy?-zwrócił się w moja stronę.
-Tak, sory za tamto...
-A to zapewne twój stale śpieszący się przyjaciel?-popatrzył się w stronę Jacka, który właśnie prowadził dyskusję z butelka hop-coli.
-Cicho bądź, przeszkadzasz mi rozmawiać z Maką Paką. Weź jeszcze się skapnie, że mam brudne kamienie...-powiedział, a raczej wybełkotał mój nieżle wstawiony przyjaciel.
-Acha, a ta piękna ślicznotka to kto?
-Jestem Magda.-uśmiechnęła się i podała mu rękę, którą on ucałował jak u damy.
-Miło mi cię poznać, ja jestem James. Co tu robicie?
-No chyba kurwa to co się robi na imprezach.-wtrącił się Jack-chlejem, tańczymy i poznajemy nieznajomych idiotów.
-Czekamy na ręsztę przyjaciół.-powiedziałm jakbyśmy wogule nie złyszeli Jacka. A wogule to długo nie ma Korneli i Michaela. Muszą się dobrze razem bawić.- A ty co tu robisz?
-Niedawno się przeprowadziłem i usłyszałem, że niedaleko jest impreza więc przyszedłem.-odpowiedział jakby nieprzytomny, ponieważ wciąż wpatrywał się w Magdę, na co ta się tylko słodko uśmiechała. Postanowiłam, że zostawię ich samych. Tylko lepiej wezmę ze sobą Jacka bo właśnie zaczyna podrywać jakiegoś chłopaka.
-Jack chodź pójdziemy się przejść.
-Nieee, tu mają aff aff"a.
-A tam mają lamorożca!-skłamalam. Ten wpatrywał się we mnie tempo i wkońcu stwierdził:
-Kłamiesz, lamorożce nie są takie głupie żeby przychodzić na imprezę bez kamieni, a tak się składa, ża Maka Paka wszystki zebrał. Tak mi powiedział.
-Dobra zostaw go z nami.-powiedział James-nic mi nie zrobi przecież.-nie byłabym tego taka pewna, ale w końcu się zgodziłam.
Szłam przeciskając się między tańczącymi ludźmi i nagle ktoś mnie złapał za rękę. Był to...

------------------------------------

Może jeszcze dzisiaj wieczorem uda mi się dodać drugą część.

Czytając życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz