Psycho Czarlandia

173 7 0
                                    

O to jedna z dziwnych historyjek zapisanych w zeszycie mojej kuzynki. Nie wiem czemu, ale wiele osób namawiało mnie żebym ją tu przedstawiła. Ostrzegam jest mega psychiczna, a i tak ją korektuje. Znowu sorki, że to nie rozdział, ale może jeszcze dzisiaj będzie nowy. Zobaczymy...

Napiszcie w komentarzach swoje wrażenie, na prwadę ostrzegam to jest psychiczne.

A i jeszcze, to nie jest całe opowiadanie, tylko jakby takie wprowadzenie, więc urwie się w pewnym miejscu.

--------------------

Dawno, dawno temu w pewnym królestwie Czarlandii żyła zła, podstępna i samolubna królowa........ o imieniu Sragda (wzięło się od imienia Magda, a i Magda L. to nie o tb). Tam, tam, tam, tam, tam!

Do swych podwładnych zaliczała komputerowego psychola Pietrka (który zresztą był jej bratem) i swe dwie psiapsiuły brzydkie jak noc o imionach Brzydota i Ciota, które zresztą odzwierciedlały jej charakter.

Pewnie nurtuje was pytanie dlaczego taka miernota była królową.

A no dlatego, że miała moc omamiania swym smrodem (bosz jak to brzmi, po tym na pewno zmienicie o mnie zdanie, no bo w końcu z kim ja żyję?!). Dokładniej mówiąc podniosła pachę w stronę rodziców-władców, a ci naiwniacy zaciągnęli się jak na śmiejdragowej bibie, a oni pod wpływem jej "mocy" oddali jej królestwo.

Jednak nie bójcie się, nie była jedną z tych królowych, które mogły zrobić krzywdę, po prostu jej mózg miał poziom poniżej zera, o ile w ogóle miała mózg. Ale żeby nie było tak łatwo przeczuwała kto się jej sprzeciwiał.

Dzielnymi rycerzami stawiającymi jej czoło były piękne, silne i nadwyraz odważne Marta i Małgosia. Marta była świetną jeźczynią, a Małgosia natomiast posiadała więcej rozsądku.

Ich głównym zadaniem było nie dać się zwieść na stronę zła i miernoty oraz obalić rządy terroru Sragdy.

Nigdy nie rozegrała się między nimi jakaś wielka bitwa, ale ciśnienie cały czas wzrastało i szykowała się wielka, niezapomniana, wiekopomna wojna, która miała przesądzić o losach wrzechświata. Do tąd na razie dochodziło między nimi jedynie do sprzeczek. Tak "sprzeczek" bo nie można tego było nazwać negocjacjami, ponieważ Sragda zaniżała poziom rozmowy.

Był jeszcze Gmarcin-wcielenie szaleństwa i lekkomyślności. Ogólnie rzecz biorąc Gmarcin stał po stronie Marty i Małgosi, ale jak to mawiają "Ciągnie głupi do głupiego."-Gmarcin, gdy tylko nadarzyła się okazja jechał do Pietrka wciskać z nim klawisze od komputera. Kiedy się bardziej zastanowić to Sragda także była głupia. Więc czemu Gmarcin jej nie lubił? Ano dlatego, że Gamrcin miał własną moc smrodu (może nie taką silną żeby przejąć władzę nad światem, ale...) była dość mocna żeby zagłuszyć "fale smrodowe" Sragdy.

(Tu wyrzuciałam kawałek tekstu bo był megaaaa chory)

Małgosia nie miała tak częstego kontaktu ze Sragdą. Natomiast Marta ZA często musiała oglądać jej zmasakrowany ryj (Sragda miała niegdyś pewien wypadek przy pszczołach...), ponieważ na rodziców Marty działała moc miernotowatej królowej, która rozkazywała im spotakać się z jej omamionymi rodzicami.

Najczęściej robili zjazd "rodzinny" (bo Marta i Sragda były kuzynkami) u wieśniaka Wieśka. Ale nie zawsze wieśniak Wiesiek miał czas, np. czsami musiał wypatroszyć świnię, albo orać pole zębami (miał problem szczególnie wtedy, gdy pole było dość kamieniste) lub zajmować się paszą (ale od tego miał Olę od paszy -jej życie to pasza), dlatego Marta musiała przyjeżdzać do Sragdy domu-nory.

Ostatnimi czasy tam była. Sragda chciała żeby Marta wyglądała jak rosyjski paker i napakowała jej kurtkę śniegiem. Marta się wpieniła i powiedziała:

-Nie ze mną te numery siostro!!!

I rzuciła się na nią faszerując jej gembę śniegiem. Sragda wrzeszczała jak zarzynany osioł i uciekła upić się do swego kochanka Wiktora. Marta wróciał do domu i to jak zwykle jej dostało się, że porzuciła swoją choroumysłową kuzynkę.

---------

O matko, nie wierzę, że napisałam to wam. Na prawdę po skittelsach z moja kuzynką mamy takie odpały, że ta historia to nic. Taka rada na przyszłość -nie dawajcie mi skittelsów ani czekolady po 24:00.

Nom to mam nadzieję, że nie traficie przezemnie do psychiatryka.

Czekam na recenzje.


Czytając życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz