-Jack debilu!-krzyknęła zaskakująco głośno Kornelia orientując się, że jej ukochany przyjaciel własnie dodał jej coś do picia.
-Myślałem, że lubisz smaki słodko kwaśne.
-Lubię, ale nie w piciu! Natomiast ty zaraz poczujesz wszystkie smaki na raz, jak ci przywalę w tą durnowatą mordę!
-Ja mam durnowatą mordę?! Ja mam durnowatą mordę tylko przy tobie. Twoja głupota tak mnie oślepia, że aż mi mordę wykrzywia!
-Już ja ci wykrzywię tą mordę!
Krzyknęła i rzuciła się na Jacka. Zaczęła go napierdzielać wszystkim co wpadło jej pod rękę nawet jego lunchem. Natomiast rudzielec bronił się jedynie rękoma, co wychodziło mu nieudolnie. Kornelia nawalając go krzyczała "niezbyt pochlebne opinie" na jego temat, zwracając przy tym uwagę innych jedzących. A to wszystko mogłam zaopserwować siedząc po przeciwnej stronie stołu razem z Julką, Calumem i Magdą. Magda z Calumem zwijali się ze śmiechu, a ja z Dżulią obserwowałyśmy ich w osłupieniu. Powoli wszyscy ludzie w stołówce zaczęli zwracać na nas uwagę. Kibicowali im zacięcie.
Niestety po pewnym czasie Korneli zaczęło brakować broni. Dopadła do głównego blatu z jedzeniem. Złapała za keczup i zaczęła strzlać nim w Jacka. On nie był jej dłużny. celując prosto w twarz wystrzelił musztardą, wpieniając przy tym do tego stopnia Kornelię, że zdecydowała się ona na bułki od hamburgerów. Okładała nimi chłopaka jak granatami, ale skubaniec dopadł do tacek, których urzywał jako tarczy. Korneli zaczęły kończyć się bułki, niestety on cały czas kożystał ze swojej niekończącej się musztardy (i tak powstało powiedzenie: "niekończące się jak musztarda Jacka"). Gdy już myślałam, że Kornelia przegra do akcji wkroczyła Julka. Nieposkromiona, dzika Julka zaatakowała. Zdecydowała się na pomidory, które przepięknie obijały sie od twarzy wroga. Dając Korneli nową nadzieję atakowała razem z nią piegusa. Calum, jak to chłopak, nie mógł się powstrzymać i jak gdyby nigdy nic odstawił spokojnie ptorbę z książkami na ziemię podszegł do lady wziął miskę z słatką stanął na ladzie i zaczał nią rzucać we wszystkich. Jego celność w połączeniu z szaleństwem Jacka zaczęły dominować dziewczyny. Nagle wyrwała się Magda:
-Ej no przestańcie.
I wtedy Jack strzelił w nią musztarą. Zapanowła cisza, wszyscy wokół zamilkli i spojżeli na Magdę. Byli zdziwieni, ponieważ jak ktoś może strzelać w tak przesłodką osóbkę jak Magda? Przecież to trzeba być niestworzonym brutalem żeby popełnić tak karygodny czyn. Spodziewałam się po Magdzie wszystkiego. Nawet tego, że się popłacze. Ale tego co zrobiła myślę, że nikt się nie spodziewał.
-To był twój życiowy błąd padalcu!-krzyknęła i zaczęła w niego rzycać śliwkami, które zostawiały wręcz siniaki na jego skurze. Stwierdziłam, że jak wszyscy to wszyscy. Rozejżałam się po ladzie, ale nic nie przykuło mojej uwagi. Weszłam do kuchni zabrałam Heldze miskę z plackami i wruciłam do sali, zostawiając przy kuchni oniemiałą Helgę.
Ja wam mówię, rzucanie plackami to taka zaczepista zabawa, że powinni to uznać jako sport. Ćwiczyła bym go nałogowo.
-Calum, lubisz placki?!
-Tak!
-To jedz!
Ten idiota otworzył buzie a ja zaczęłam okładać go plackami.
Nagle do sali wpadła Kryśka z dyrektorem.
-Macie przechlapane!
---------------------------
Następny rozdział będzie zaczepisty!
CZYTASZ
Czytając życie
Teen Fiction-Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz? Cisza. -Dobra nie odpowiadaj. Wiem, że to dla ciebie za trudne. Rose 17-latka, która właśnie przeprowadziła się do innego miasta. Razem z dwoma braćmi trafiła do nowej szkoły. Poznaje tam wielu wspaniałych pr...