14. Thoughts (myśli)

254 20 1
                                    

Lęże sobie tak na łóżku i myślę o życiu. Myślę, że w tym co dał nam Bóg nie chodzi tylko o to żeby żyć, ale żeby też zoś przeżyć. Niektórzy dąrzą wciąż do przodu nie zwracając uwagi na to co jest teraz, nie ciesząc się chwilą, nie dostrzegając piękna świata, który daje nam tyle możliwości. I może niektórzy powiedzieli, że mamy tyle czasu, ale ja tak nie uważam, bo tak na prawdę jest go mało. Za mało. Żeby cieszyć się wszystkimi chwilami.

Moje życie?

Nie wiem jak je określić. Czy wykożystuje je w pełni? Czy nie tracę chwil. Czasami się nad tym zastanawiam. Pomyslicie "jaka przewrażliwiona, nie ma się czym martwić", a powiem wam, że nie mam, bo dla mnie życie jest najważniejsze. Nie jestem jakimś rozpieszczonym dzieckiem, żeby nie mieć co robić i tylko leżeć i mysleć co mam robić. Wręcz przeciwnie. Staram się rozwijać w każdej dziedzinie, rzeczy jaką znam i odnależć w sobie coś takiego żeby czerpać z tego szczęście.

Stwierdzam, że bez przyjaciół, nie da się przeżyć wspaniałych chwil. Bardzo dokładnie pokazuje to cytat:

"Nawet gdybyś dał człowiekowi wszystkie wspaniałości świata, nic mu to nie pomoże, jeśli nie ma przyjaciela, któremu może o tym powiedzieć." -Catharina E. Goethe

Taak, bez bliskich osób życie nie ma sensu, bo dla kogo byśmy pracowali, tworzyli, główkowali, organizowali wolny czas, wogóle o kim byśmy myśleli robiąc coś co wiąże się z innymi osobami? Właśnie o kim?

Uważam, że my żyjemy dla kogoś. Myślę, że życie zostało nam dane żebyśmi znależli prawdziwą drugą połówkę pod postacią przyjaciela, miłości i starali przeżyć z nimi wspaniałe rzeczy, żeby mieć co wspominać i na końcu (jak kolwiek to interpretować) pomyśleć "Łał miałem wspaniałe życie! Nauczyłem się tyle, nauczyłem czegoś innych, stworzyłem coś, osiągnołem coś, zostałem kimś, przeżyłem wspaniałe chwilie, potrafiłem znaleźć kogoś wartego mnie..., nie zmarnowałem tego". A co mają pomyśleć ci któży cały czas brnęli do przodu, nie zauważając tego co jest teraz?

Czasem zawodzimy się na bliskoch osobach. Słabo lub mocno. Myślimy wtedy, że nie przeżyjemy tego. Ale na świecie jest tyle osób, na pewno znajdziemy kogoś kto nas nie opóści, kto nas zrozumie i też tak pokocha, że rozłoka nawet nie przyjdzie mu na myśl. Niekiedy jest też tak, że ktoś nas mocno zawodzi, ale wraca. I czy powinniśmy być na niego żli? Niewiem...Ale wiem, że nikt nie jest wart odrzucenia.

Cieszę się z mojego życia.

Z tego że mam przyjaciół, kochająca rodzinę i siebie. Bo ważne jest żeby umieć też pokochać samego siebie. Żeby czuć się ze sobą dobrze. Podziwiam niektórych za to jak potrafia zaakceptować swoje (czasami) duże wady, ale nie szanuję tych, którzy tylko narzekają, że ich życie jest do kitu, chociaż w tym samym czasie mogliby wkońcu przestać się martwić i chociaż sprubować się uśmiechnąć. Wiem, że inni maja problemy, ale z każdego jest jakieś wyjście, czasami ryzykowne i nie do końca sensowne, ale wyjście.

Tak, jestem osobą optymistyczną, nie bardzo, lecz jestem. Moi znajomi też.

Więc to tym jesteśmy powiązani!

Ja pierdziele rozkminiłam naszą przyjaźń. Leżąc na łóżku wszystko staje się takie łatwe do zrozumienia, wykłady matematyczne powinni prowadzić w łóżkach.

No bo wkońcu gdybym miała przyjażnić się z takimi zamartwiającymi się osobami chyba bym wykitowała i sama straciła sens życia.

Bez nich wszystkich umarłabym.

Bez odwagi do pokonywania barier Korneli.

Bez dodającego siły uśmiechu Magdy.

Bez szalonych pomysłów Julki.

Bez kawałów Jacka.

Bez śmiechu Caluma.

Bez mądrości Ashtona.

Nawet bez nadopiekuńczego Michaela.

A bez Luka?

Bez Luka też byłoby inaczej.

Luke też jest wspaniałym przyjacielem, którego bym nie zostawiła.

Dziękuję :*

------------

Przepraszam, że taki krótki.

Czytając życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz