8. Party 2/2 (impreza)

347 17 3
                                    

Szłam przeciskając się między tańczącymi ludźmi i nagle ktoś mnie złapał za rękę. Szybko się odwróciłam. Był to...
...uśmiechnięty Luke.
Przyznam, że byłam dość zdziwiona dlatego mój wyraz twarzy pewnie wyglądał nieciekawie, ale on jak zwykle pewny siebie z zadziornym, młodzieńczym wyrazem na twarzy przyciągnął mnie do siebie i zapytał basem:
-Zechciałabyś ze mną zatańczyć?
Nie odpowiedziałam, mu tylko się uśmiechnęłam. Zaczeliśmy tańczyć. Piosenka, która akurat leciała była szybka. Dlatego czułam się bardzo dobrze. Nie krępowałam się. Uwielbiam szybkie piosenki i przyznam, że umiem dobrze tańczyć. Jednak zdziwiłam się, że ktoś potrafi jeszcze lepiej. Luke po prostu wymiatał. Umiał się nieżle ruszać, a zarazem wygłupiać.
W TYM SAMYM CZASIE (wszystkie zdarzenia będą się działy w tym samym czasie!!!!!!!!!!!!!)
ASHTON POV
-Łał Ash na prawdę nieźle tańczysz.-powiedziała zmachana Julia, tańczyliśmy już od dobrych 40 min i było fajnie.
-Ty też niczego sobie.
-Przepraszam cię Ash, ale muszę iść do łazienki.
-Okej, będę czekał na ciebie przy barze.-odkrzyknąłem i skierowałem się w stronę umówionego miejsca.
-Hej Ashton, gdzie byłeś?-zapytał Brad, który siedział z Magdą, Jackiem i jakimś wysokim chłopakiem o bardzo długich rękach (zauważyłem nadprzeciętne ręce, ponieważ mocno nimi gestykulował).
-Tańczyłem z Julią.
-Uuuu, coś się kroi moi kochani.- powiedziała Magda.
-Nie no coś ty, po prostu tańczyliśmy. Wiesz chciałem z kimś potańczyć.
-Mogłeś potańczyć ze mną.-powiedzial Jack, wszyscy spojżeliśmy ze zdziwieniem na niego, a on tylko dodał-No co Apsi Daisy była zajęta i nie miałem z kim tańczyć. Mogłeś mnie wziąć.
-Okej...Hej jestem James.-przedstawił mi się slejderman (długie ręce).
-A ja Ash. O czym rozmawialiście?
-Tak właściwie to śmialiśmy się z tego jak Jack wjebał czwartego drinka i zaczął śpiewać jednemu chłopakowi "I can't remeber", a tamten spierdolił.
-A spoko, nie wnikam.
-Właśnie Ash, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a podobno tam nie ma Maki Paki. I to mnie przeraża...
-Jack czy ty przypadkiem nie oglądasz za dużo "Dobarnocnego Ogrodu"?
-Nieeeee.....-odparł chyba (bo nie mogłem wydedukować z jego pedofilskiej miny) sarkastycznie Jack.
-A jak tam twój występ Magda? Kiedy ma się odbyć?-James.
-W przyszłym tygodniu, w środę. Fajnie by było jakbyś wpadł.
-Nom przyjdź zobaczysz jak gramy, może ty też byś wszedł do drużyny.-dodał Brad.
-On raczej woli patrzeć jak Madzia kręci tyłkiem. Nie wiem co on w niej widzi.-wtrącił Jack.
-Ej ja tu siedzę!
-No przecież wiem i nadal nie rozumiem jak z tobą wytrzymuje.
-Stary nie przeginaj.-wkurzył się James.
-Okej, okej idę zbierać kamienie dla Maki.
-Boże...-załamała się Magda.
-Jak on się schleje to jest nieobliczalny. Kiedyś na jednej imprezie prubował przelecieć wiewiórkę.
-What the fuck?! Ale wracając do poprzediego tematu, przecież James nie chodzi do naszej szkoły, a tylko uczniowie tego liceum mogą wstępować do drużyny.
-I tu się mylisz mój drogi. James właśnie się przeprowadził i jest z nami.-wyjaśniła Magda.
-Aaa to super.-uśmiechnołem się na myśl, że do naszej szkoły przybywa więcej normalnych ludzi niż tych drugich (pozdro Jack).
W tym momęcie spojżałem na Jacka.
-Co on kurwa robi?!-krzyknołem bo fan "Dobranocnego Ogrodu" właśnie biegał po parkiecie z bluzką wypchaną żwirem krzycząc: "AFF AFF, gdzie jesteś?".
-Chodźcie trzeba go z tamtąd zabrać.-zarządził chyba jedynie nie zachipnotyzowany we wpatrywanie się w głupotę Jacka Brad.
Kamieniowiec trochę się buntował.
-Ej, a dlaczego tak długo nie ma Julki?-zapytał James, cały czas ciągnąc naszego kolegę w stronę baru.
-Może jej dupa w kiblu utknęła.-podsumował Jack.
-Zamknij się! Pomóżcie mi go posadzić.
I gdy już sadzaliśmy Jacka on się szybko nachylił na demną i wpił w moje wargi. Byłem tak oszołomiony, że po prostu stałem. Wiem, że on jest gejem, ale nie podejżewałbym go o to, że mu sie podobam. Tak na prawdę to nie wiedziałem co myśleć. Bałem się jak to odbiorą przyjaciele. To wszystko przelatywało mi przez głowę. Myślałem, że gorzej już być nie może.
Jednak myliłem się.
-Teraz z języczkiem.-Jack oderwał się odemnie i na nowo prubował pocałować, jednak coś mnie od niego odciągnęło. Byli to chłopaki, Boże jak ja ich kocham, zawsze wiedzą co zrobić. Chociaż to było chyba oczywiste.
-Jack?!-krzyknęła Julka (a mówiłem, że będzie gorzej).-Co ty do kurwy nędzy robisz?!
Wszyscy (dosłownie bo zebrało się niezłe widowisko) patrzyli to na mnie , Jakca i Julkę.
-A co myślisz, że Ashton jest tylko twój?! Byś się podzieliła, a nie!
I to był jego błąd Julka podeszła jak gdyby nigdy nic do niego i dała z liścia. W tamtym momęcie wydała mi się bardzo umięśniona i silna jak na dziewczynę, ponieważ trzaski poniósł się po całej sali.
KORNELIA POV
-Wyglądasz dzisiaj bardzo pięknie wiesz?-powiedział uśmiechnięty Michael okręcając mnie przy tym (tańczyliśmy).
-Ja zawsze wyglądam pięknie.
-Nie wątpię w to.-mrugnął do mnie.
-Wiesz, że mnie nie można łatwo zdobyć?
-Nawet jeśli byłoby to najtrudniejsze zadanie na świecie nie poddam się.-powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Byłam oparta o niego i patrzeliśmy sobie w oczy.
Usłyszałam nagle głośny trzask i wiwaty ludzi zkoło baru. Spojżeliśmy na siebie z Michaelem.
-Chodźmy tam.-powiedziałam.
Gdy dotarliśmy na miejsce zauważyliśmy spore zbiorowisko ludzi, Zaskoczoną Magdę, Brada i jakiegoś kolesia z bardzo długimi rękoma (czyżby slejderman?), Zamurowanego Ashtona wpatrującego się w Julkę, lekko dyszącą Julkę i schlanego Jacka leżącego na podłodze z wielkim czerwonym śladem na lewym policzku.
Popatrzyłam na Julkę, a ta tylko powiedziała:
-Nie pytaj.
-A gdzie jest Rose?
-Poszła potańczyć i zniknęła z Lukiem.
-Sory Michael, ale muszę coś załatwić.-powiedziałam szybko i pobiegłam szukać Rose. Wiedziałam co się kroi.
ROSE POV
Właśnie puścili wolną piosenkę. Stanęłam jak wryta bo nie wiedziałam co zrobić. Pójść sobie czy przytulać się z Lukiem jak inni na parkiecie. Ten się tylko usmiechnął i przyciągnął do siebie. Zaczęliśmy się bujać w rytm muzyki. Położyłam ręze na jego karku, a on na moich biodrach.
-Mógłbym tak tańczyć z tobą całą wieczność, wiesz.
-Ja też.-powiedziałam i przytuliłam się do niego mocniej. Było tak fajnie. Czułam się niesamowicie w objęciach Luka. Starałam się nie patrzeć w jego zabójcze tęczówki. Lecz kiedy posenka dobiegała już końca nasze spojżenia się spodkały. Miałam taką wielką ochotę go pocałować. On się nademną nachylił i gdy dzieliło nas już tylko kilka centymetrów zauważyłam gdzieś w tłumie patrzącego na nas Caluma. Wydawał się jakby zawiedziony. Stał tylko i patrzył mi w oczy. Szybko oderwałam sie od Luka i skłamałam, że muszę iść do łazienki. Weszłam do niej i przepłukałam twarz wodą. Co ja mam o tym myśleć? Chciałam pocałować Luka jednak patrząc na Caluma poczułam się jakbym go zdradzała. Co się ze mną dzieję?
-Tu jesteś!-do łazienki weszła Kornelia.
Przytuliłam ja szybko.
-Co się stało?-zdziwiłam się, że aż tak się o mnie martwiła.
-Wszędzie cię szukałam, musimy pogadać.
-Ale co się stało?
-Wyjaśnie ci wszystko póżniej. Przenocujesz dzisiaj u mnie?
-No jasne, skoro to takie ważne.
-Dobra idź powiedz Michaelowi, że będziesz dzisiaj u mnie spała, a ja się odswierzę i zaraz do cb dojdę.
-Ok.-nie wiedziałam co o tym myśleć. Kornelia była jakby zdenerwowana i smutna. Co tam się stało?-A co z resztą?
-Nie bój się jakby cos się działo to Julka wszystko załatwi...
Nie wiedziałam jak to zinterpretować, po prostu wyszłam.
Kiedy zamykałam już drzwi ktoś mnie przycisnął do ściany i zaczął całować. W pierwszym momęcie się przestraszyłam, ale kiedy zorientowałam się, że to Luke oddałam pocałunek. On coraz zachłanniej mnie całował, a wplotłam ręce w jego włosy.
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale musimy już iść.-przerwała nam Kornelia, która chyba właśnie wyszła z łazienki.
-Ależ nie przeszkadzasz.-powiedział patrząc na nią z pogardą i złowieszczym uśmieszkiem.
-Chodźmy już.-złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia. Po drodze wytłumaczyłyśmy jeszcze pozostałym żeby się nie martwili i przekazali mamie, że będę u Kornelii i wsiadłyśmy do jej samochodu. Jechałyśmy jakieś 10 min w ciszy. Czułam się trochę niezręcznie, Kornelia była jakaś inna.
Kiedy weszłyśmy do jej domu okazało się, że inni już śpią. Zaprowadziła mnie do swojego pokoju i zeszła jeszcze po coś na doł. Jej pokój był na prawdę niesamowity. Białe meble, gdzie panował ogólnie lekki niepożądek. Fioletowe ściany, na których było mnustwo plakatów i zdjęć. Zaczęłam się im przyglądać. Były to zdjęcia z dzieciństwa, razem z przyjaciółmi, rodziną, jednak jedno mnie zintrygowało. Znajdowała się na nim Kornelia i Luke. Nie zdziwiłabym się, gdzyby po prostu się na nim uśmiechali, bo przecież są przyjaciółmi, ale oni sie na nim całowali. Do pomieszczenia właśnie weszła Kornelia z dwoma wielkimi kartonami lodów. Chyba zauważyła, że przyglądam się zdjęciu i z zakłopotaniem usiadła na łóżku. W życiu jeszcze nie widziałam takiej Kornelii. Patrzyła tylko w podłogę i powiedziała:
-Mósimy pogadać.
------------------------
Chyba przeczuwacie o czym muszą rozmawiać.
A i wracając do tego jak Luke całował się z Rose, chciałam was uprzedzić, że w tej książce nie będzie nic więcej niż całowania a jak już to nie będzie to mocno opisane.
Do następnego. :)

Czytając życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz