Rozdział 5

99 13 2
                                        

*Rozdział może zawierać przemoc*

Pov Lexy:

Octavia: Clarke on nie żyje, nie możesz nic zrobić

Blondynka siedziała w kałuży krwi i bezskutecznie próbowała ratować chłopaka.

Clarke: TY!!. Coś ty zrobiła?!

Stałam tam jak wryta. Miałam wrażenie że moje nogi zamieniły się w watę oparłam się o ścianę żeby utrzymać równowagę. Spojrzałam na swoje ręce i zadając sobie sprawę że trzymam w nich pistolet odrzuciłam go. To wszytko stało się tak nagle  szarpałyśmy się a potem, potem nagle strzał i... O matko zabiłam człowieka

Clarke: Słuchasz ty mnie?!

Anya: Lexa wszytsko w porządku?

Clarke: Czy z nią wszytko w porządku!? Właśnie zabiła człowieka i to ją o to pytasz?

Anya: Lexa?

Odważyłam się wkoncu spojrzeć na przyjaciółkę, łzy cisnęły mi się do oczu ale nie mogę pozwolić sobie na słabość nie teraz gdy Echo mnie potrzebuje.

Lexa: Co mówiłaś? Zapytałam podnosząc broń i wstając z podłogi

Clarke: Ty suko!

Zamiast odpowiedzi od skośnookiej zobaczyłam idącą w zawrotnym tempie nieźle wściekłą blondynkę. Podeszła do mnie przykładając palec wskazujacy do klatki piersiowej. Stałyśmy teraz twarzą w twarz jej oczy były czerwone i opuchnięte od płaczu a ręce i ubrania poplamione krwią.

Clarke: Dlaczego to zrobiłaś? Co on takiego ci zrobił? - Jej głos był wypełniony smutkiem

Lexa: Zrobiłam? To ty się na mnie rzuciłaś nie zwalaj winy tylko na mnie

Starałam zachować się powagę tak jak mnie uczono ale widok zapłakanej dziewczyny nie ułatwiał zadania.

Clarke: A więc to moja wina że nacisnęłaś na spust.

Jej twarz wyrażała teraz wściekłość czułam jak coraz mocniej wbija palec w moja pierś

Raven: Clarke nie warto odpuść.

Clarke: Mam odpuścić tej egocentrycznej, samolubnej i nieczułej suce nigdy w życiu. Parsknęła

Octavia: Poprostu się rozejdźmy.

Nim zdążyłam się zorientować poczułam silne uderzenie w policzek.

Raven: Clarke!

Anya: Lexa chodźmy stąd.

Clarke: Wiesz co nie fatyguj się my odejdziemy.

Blondynka odsunęła się odemnie i spojrzała na chłopaka przez chwilę panowała głucha cisza po czym blondynka ruszyła w stronę wyjścia.

Lexa: Dokąd idziesz? Zapytałam chwytając dziewczynę za rękę.

Clarke: Nie dotykaj mnie!- wykrzyczała próbując poluzować mój uścisk ale ja ani drgnęłam

Anya: Lexa co ty wyprawiasz?

Lexa: Myślę że powinnyście trzymać się z nami.

Zostałam obdarowana zszokowanymi minami dziewczyn. Nawet Clarke przestała się wyrywać

Clarke: Co proszę!?

Lexa: Myślę że powinnyście z nami jechać. - powtórzyłam.

Clarke: Żarty sobie ze mnie robisz?. Jak śmiesz po tym wszystkim proponować żebyśmy się trzymały razem?!.

I will fix itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz