Rozdział 12

104 11 3
                                    

Pov Clarke:

Clarke: LEXA!  LEXA! - Bezradnie zaczęłam biegać szukając brunetki, jednak wszystko to bezskutecznie bo po dziewczynie nie  było ani śladu

Clarke: Przysiegam jeżeli robisz sobie ze mną żarty to nie są one śmieszne i wyłaź

Zrezygnowana zaczęłam wszytko analizować od samego początku. Drzewa były gęste i wysokie przez co panował tutaj mrok. Wyjęłam latarkę z plecaka w duchu wdzięczna że zapiełam go tak jak należało i nie wyślizgnął się podczas upadku mając nadzieję że łatwiej będzie mi znaleźć to czego szukam

Clarke: To wszytko moja wina - Bezradność zaczęła mnie dobijać tak naprawdę jeżeli stało jej się coś  poważnego to każda sekunda jest na wagę złota a ja stoję tutaj i nie wiem co robić.

Wzięłam kilka głębokich wdechów żeby uspokoić myśli co nie przyniosło oczekiwanych rezultatów a wręcz przeciwnie zaczęłam bardziej panikować wkońcu to było naprawdę wysoko mogła skręcić sobie kark albo upadając uderzyć głowa albo... Nie clarke uspokój się bo w życiu jej nie znajdziemy

Clarke: Nie ma kurwa opcji że tutaj też są - odgłosy dobiegające przedemna oderwały mnie od poprzednich myśli. Przekonana że to ci sami ludzie co w nas strzelali ruszyłam prosto przed siebie co było możliwe najgłupszym pomysłem. Ku mojemu zdziwieniu nie był to ktoś kogo się spodziewałam zamiast tego zobaczyłam usiłującą wstać lexe, która była bez większych urazów. Kamień spadł mi z serca

Clarke: LEXA, matko cakw szczęście myślałam że nie żyjesz

Lexa: Zabije cie przysiegam

wcale nie wzruszona jej pustymi groźbami podeszłam do niej

Clarke: Umiesz wstać, nic ci nie jest

Lexa: Jakbym umiała wstać to nie leżałbym tutaj

Co racja to racja moje pytanie nie należało do tych mądrych

Clarke: Pokaż mi to, mogłaś skręcić sobie kostkę

Lexa: Nic mi nie jest lekko boli mnie noga zaraz przejdzie - Syknęła i odepchnęła moją  rękę

Clarke: Sądząc po tym że nie umiesz wstać obstawiam że masz skręconą kostkę

Lexa: Lekarz się znalazł - Prychneła

Clarke: Właściwie jestem na 3 roku studii z medycyny więc myślę że jednak trochę wiem

Lexa: Poradzę sobie sama

Clarke: Jak wolisz - Naprawdę nie rozumiem dlaczego zawsze odrzuca pomoc ale nie będę się narzucać

Zielonooka próbowała wstać i ku mojemu zaskoczeniu za 5 razem jej się udało. Nie trwało to jednak długo bo już po kilku krokach poleciała bezwładnie prosto na mnie co spowodowało że odskoczyłam i z dziewczyną w moich ramionach upadłam na podłogę

Lexa: I widzisz co zrobiłaś!

Clarke: Przecież to ty na mnie leżysz bo nie chciałaś dać sobie pomóc - Odskoczyła odemnie jak poparzona a ja poczułam dziwną pustkę. Zepchnełam ją głęboko w podświadomość i podniosłam się

Lexa: Ty nas w to wpakowałaś

Clarke: Masz rację. Gdyby nie ja wybili by nas albo z jednej albo z drugiej strony - Brunetka zaczęła wszytko analizować w swojej głowie i zamilkła

Clarke: Kto to wogóle był - Odezwałam się ponownie

Lexa: Zapewne inni ludzie ukrywający się w lesie

I will fix itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz