8. „Mel, coś ty zrobiła?"

220 9 2
                                    

Mętlik.

To jedyne co mogę powiedzieć w tej sprawie. Ten cholerny mętlik w głowie, to absolutnie nie jest coś, co bym życzyła drugiej osobie. Te wszystkie myśli, te wszystkie wydarzenia, tworzą istny chaos i paradoks w mojej głowie. Odkąd poznałam Maddie moje życie diametralnie się zmieniło, a gdy poznałam jego, cały mój porządek, który budowałam od pewnego czasu, roztrzaskał się na strzępy.

-Hej, pszczółeczko moja. Wszystko gra?- Z zamyślenia wyrwał mnie głos Tim'a.

-Tak, czemu pytasz?- Próbowałam jakoś wybrnąć z tej sytuacji, jednak chłopak szybko mnie rozgryzł.

-Lody, dobrze widzę co się z tobą dzieje. Od tamtego incydentu, jesteś jakby... nieobecna- Ściszył głos do minimum. Szczerze mówiąc, od jakiegoś czasu, zaczęłam tego cholernego blondyna spostrzegać jako... przyjaciela? Zaczęliśmy się bardzo dobrze dogadywać i czasami jak Maddie była nieobecna, zawsze starał się jakoś pomóc lub dotrzymać mi towarzystwa. Jednak, wracając do tego co powiedział... On nie wie.

Nikt nie wie.

Od tamtego zdarzenia minęły dwa tygodnie, moi przyjaciele wiedzą tylko to co się wydarzyło u Maddie w domu, ale nie wiedzą co się działo, kiedy Cole zabrał mnie na śniadanie do baru. Strzały, chowanie się w jakiś dziwnych pokojach, uciekanie jak najszybciej wyjściem ewakuacyjnym, nikt nie wie co przeżyłam. Pierwszy raz doświadczyłam czegoś takiego i nie mam zamiaru tego powtarzać. Z Carter'em nie widziałam się od tych cholernych czternastu dni, a ja mimo wszystko, jak głupia czekam tylko jak do mnie napisze. Chce tylko, żeby mi wyjaśnił co się stało i co wspólnego miała z tym Stacy, czy to tak wiele? Jeśli chodzi o brunetkę to z nią też nie miałam kontaktu. Jak wróciłam tamtego dnia do domu, wmówiłam siostrze i tacie, że jakiś gościu usiłował okraść kobietę, a próbowałam jej pomóc i mi się oberwało. Oczywiście, jak zwykle, bez problemu uwierzyli w moje kłamstwo i jedynie trochę się zmartwili, kazali mi również zostać tydzień w domu i odpocząć. Kiedy wróciłam do szkoły, Stacy nie było. Ludzie mówili, że gdzieś tam wyjechała na jakiś czas, jednak ja szczerze w to wątpię. Nie mam pojęcia co się stało, ale to na pewno nie jest przypadek, że akurat po tym wydarzeniu nie ma jej dwa tygodnie.

-Dobra, wiesz co? Szykuj się!

-Co?- Rzuciłam zdezorientowana.

-Idziemy na imprezę, trzeba cię rozerwać. Cały czas chodzisz spięta, najwyższa pora to zmienić. Mój znajomy akurat organizuje, a ja mu wcześniej odmówiłem, bo chciałem posiedzieć z tobą, ale tak dalej być nie może! Od dwóch tygodni każdy wieczór spędzamy na oglądaniu koreańskich dram i nie żeby mi to przeszkadzało, ale to już przesada!- Warknął.
-Kiedy ostatnim razem rozmawiałaś z Maddie?- Chłopak ściszył głos do minimum, a mnie automatycznie przeszły ciarki. Timmy ma racje, od tamtego wydarzenia nie umiałam nawet spojrzeć jej w oczy. To nie tak, że jestem na nią zła czy coś, bo prawda jest taka, że nie mam prawa ją o cokolwiek obwiniać. Gdy siedziałam pierwszy tydzień w domu, nie odpisałam na ani jedną wiadomość od dziewczyny, a kiedy wróciłam do szkoły, omijałam blondynkę szerokim krokiem, nawet nie wiedząc czemu. Po kilku nieudanych próbach zbliżenia się do mnie, sama odpuściła. Swoją drogą Sky również omijałam, co nie było trudne, bo sama z jakiegoś powodu nawet nie chciała na mnie spojrzeć. I w taki o to sposób zostałam sama z Tim'em.

-Dobra, zobaczmy teraz co tam skrywasz w tej swojej zapyziałej szafie.- Chłopak wstał i zaczął się kierować w stronę dużego mebla.
-Nie no, tak nie może być. Ty masz tu same bluzy i jeansy. Odstrzelę cię tak, że własna matka cię nie pozna.- Zaśmiał się, ale po chwili zrozumiał.
-Ou... Przepraszam.

-Nic się nie stało.- Lekko podniosłam kąciki ust ku górze.

~~

Minęły cztery godziny, cztery cholerne godziny. Przez trzy godziny chodziłam z chłopakiem po sklepach, a następną szykowaliśmy się na wyjście. Timmy przez cały czas powtarzał, że musimy wyglądać na milion dolarów, bo to będzie impreza, organizowana w klubie więc jak można się domyśleć, co do wyboru kreacji, nie miałam prawa głosu. Kupiliśmy pare rzeczy, ale na dzisiejszą okazję założyłam bieliźnianą mini czarną sukienkę z satyny na ramiączkach, jak już mówiłam, nie mój wybór. Całe szczęście, mimo tego ile ten materiał odkrywa, nie ma żadnego problemu z zakryciem blizn. Do kompletu kupiliśmy jeszcze czarne sandały, na dosyć wysokim słupku i złotego koloru biżuterię. Wszystko co mam, włożyłam na siebie i odpowiednio upięłam materiał, aby idealnie wpasował się do mojej figury. Gdy spojrzałam w lustro, od razu poczułam dyskomfort, te odkryte ramiona, całe plecy, moje grube uda, brzuch który nie nadaje się do noszenia czegoś takiego. Oparłam ręce o zlew i spojrzałam jeszcze raz na siebie, a następnie nieśmiało wyszłam z łazienki. Chłopak siedział rozwalony na dywanie i natychmiast przerzucił swoje rażące spojrzenie na mnie.

Gimme MoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz