10. „Nic o mnie nie wiesz."

211 11 1
                                    

Koniec lekcji. Nadeszła chwila, której bałam się przez cały dzień, rozmowa z Cole'm. Co prawda mieliśmy już pare takich małych, szczerych rozmów, ale coś czuję, że ta będzie trudniejsza. Spodziewam się, że chłopak znowu zabierze mnie do tego uroczego baru, jak ostatnio. Czekałam na parkingu jakieś piętnaście minut, aż dostrzegłam czarny samochód Carter'a.

-Dłużej się nie dało?- Fuknęłam zirytowana, po czym zajęłam miejsce.

-Jeszcze raz tak kiedyś trzaśniesz drzwiami, a będziesz iść z buta, przyrzekam.- Zmrużył oczy.
-A po za tym, co ty taka w gorącej wodzie kąpana?

-Bo czekałam jebane piętnaście minut, aż jaśnie książę, raczy się pojawić, napisałam ci dokładnie na którą masz być!

-Słodko wyglądasz, jak się denerwujesz, gwiazdeczko.- Wygiął usta w ten swój cyniczny uśmieszek, a ja od razu skarciłam go wzrokiem.
-I ogólnie to, zauważyłem, że ostatnio dużo więcej przeklinasz, tym bardziej mnie. Cóż, takie słowa chyba raczej nie pasują do twoich pięknych, malinowych ust.- Jeszcze bardziej poszerzył swój uśmiech.

-Słowo daje, że zaraz cię uduszę, przyrzekam!

-Co ty okres masz?!- Wytrzeszczyłam oczy i musiałam chwilę odczekać, aby się upewnić, czy naprawdę to powiedział. Nie wiem jak Sky mogła z nim wytrzymać.
-Chryste, nie patrz tak na mnie. Melisy ci zaparzyć?- Odwróciłam swój wzrok od chłopaka i założyłam ręce na klatkę piersiową. Nie tak miała wyglądać ta rozmowa.

-O co ci chodzi? Hmm?! Mieliśmy porozmawiać o tym co się stało, a ty wszystko obracasz w żarty!

-I porozmawiamy, ale najpierw dojedźmy na miejsce.

~~
-Jesteśmy.- Na głos chłopaka od razu rozejrzałam się dookoła.

-Plaża?

-Owszem. Jest to mało znana plaża, więc nie powinno być ludzi.- Odparł jakby nigdy nic. Plaża sama w sobie była mała, ale naprawdę prześliczna, wokół znajdowały się małe letnie domki i pare wzgórz.

-Co my tu robimy? Mieliśmy porozmawiać, tak tylko przypominam.- Zmierzyłam go wzrokiem, a chłopak oczywiście zignorował moje pytanie.
-Co ty wyprawiasz?!- Próbowałam ukryć mały uśmieszek, który pojawił się na mojej twarzy, kiedy Cole bez zastanowienia rozebrał się do bokserek i wskoczył do wody.

-Widziałem ten uśmieszek, więc nie zgrywaj poważnej, Rose. Wskakuj do wody, jest cudowna.- Rzucił z tym swoim piekielnym spojrzeniem i odchylił głowę do tyłu, przyjmując pozycję rozgwiazdy.

-No chyba cię Bóg opuścił, jeśli myślisz, że ja tam wejdę. Jest listopad, Cole. Listopad.

-I? Mieszkamy w pieprzonej Kalifornii, gwiazdeczko.

-Nie nazywaj mnie tak!- Skarciłam go wzrokiem i założyłam ręce na klatkę piersiową.

-Czemu, gwiazdeczko?- Jeszcze bardziej poszerzył swój cyniczny uśmieszek i zaczął się kierować w moją stronę, aż znalazł się niebezpiecznie blisko.

-Bo to żenujące.- Prychnęłam i spuściłam wzrok.

-Możliwe, ale uwielbiam to, jak się rumienisz i jaka jesteś zdezorientowana. Wyglądasz wtedy jak hipopotam.

-Dzięki, Cole, wiesz?!

-Rozbieraj się.- Rzucił i znowu wskoczył do wody.

-C..co?

-Idziemy pływać, Rose.- Ja wciąż jedynie stałam i patrzyłam się na niego, jak na kompletnego debila. Po chwili ciszy, chłopak głęboko westchnął i przewrócił oczami.
-Jeśli nie chcesz paradować w bieliźnie, ubierz moją koszulkę.

Gimme MoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz