Rozdział 5

3K 179 56
                                    

Od rana biegałam spanikowana, bo Carter wciąż nie wie, że napisał do mnie, a dzisiaj mamy robić razem projekt. Wciąż mu nie odpisałam, bo myślałam, że da mi spokój. Ale brunet jak widać nie chce odpuścić. 

Od; Nieznany

Żyjesz?

Boże, za jakie grzechy.

Do; Nieznany

Tak, żyję. 

Dochodziło już popołudnie, więc musiałam zacząć się zbierać. Było dzisiaj wyjątkowo ciepło, dlatego wybrałam niebieską sukienkę w małe kwiatki na ramiączkach i białe buty. Wzięłam szybki prysznic już wcześniej, więc tylko podsuszyłam wilgotne włosy. 

Od; Nieznany

Jak masz na imię? Zgaduję, że zaczyna się na M, jeżeli Aurora się tak pomyliła.  

Cholera, co ja mam mu odpisać? Nie chcę zdradzać, że to ja, przynajmniej na razie.

Do; Nieznany

Wystarczy ci to, że mam imię na M.

Od; Nieznany

Aj, niedostępna. Zdradź mi przynajmniej czy chodzisz do tej samej szkoły, co Aurora. 

Do; Nieznany

Nie, chodzę do liceum po drugiej stronie miasta.

Mam nadzieję, że to go chociaż trochę zniechęci. Wyciszyłam całkowicie telefon, żeby Carter nie słyszał powiadomień i zabrałam swoją torebkę z krzesła. Brunet wysłał mi rano dokładny adres, więc tak jak myślałam, mieszka niedaleko mnie. Wzięłam jeszcze do buzi dwie gumy do żucia i unikając podejrzliwych pytań ojca, wymknęłam się z domu. Nie chciałam się tłumaczyć, gdzie idę w sukience i to jeszcze w sobotę. Zazwyczaj siedziałam wtedy w domu i oglądałam seriale, na które nie mam czasu w ciągu tygodnia. Założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i zaczęłam iść chodnikiem w stronę domu Hendersona. Byłam lekko zestresowana, bo jednak mieliśmy być tam sami, a po wczoraj czuję się trochę niezręcznie. Wciąż pamiętam, jakie słowa do mnie wypowiedział. Po kilku minutach spaceru stałam już pod jego drzwiami i od minuty trzymałam rękę w górze, bojąc się nacisnąć dzwonek. Przełamałam się jednak i z szybko bijącym sercem czekałam, aż ktoś mi otworzy. Usłyszałam przekręcanie zamka i już miałam przywitać się z brunetem, kiedy w drzwiach stanęła jego dziewczyna. Czekaj, co?

 - Ty jesteś tą laską, co ma robić projekt z Carterem? - zapytał oschło i zmierzyła mnie kpiącym spojrzeniem. 

Stałam jak sparaliżowana, nie wiedząc co powiedzieć. Czy on mi przypadkiem nie pisał, że ona go prawie zdradziła?

 - Tak - wydukałam ledwo. 

 - Wchodź - rzuciła i weszła do środka.

Podążyłam za nią i ściągnęłam buty w przedpokoju. Zostałam w białych skarpetkach i pobiegłam za rudowłosą, która nawet na mnie nie poczekała. Dom bruneta był niewielki, ale też bardzo przytulny. Było tutaj dużo roślin i świeczek, oraz porozwieszanych wszędzie obrazów i zdjęć. Przeszliśmy cały korytarz i odruchowo spojrzałam przez otwarte drzwi jednego z pokoi. W środku stał wózek inwalidzki przy stoliku, a na nim siedziała starsza kobieta, która przesadzała kwiatka. 

 - Już przyszłaś, kochana? - odwróciła się nagle, a ja speszona spuściłam wzrok na stopy. 

 - Dzień dobry - mruknęłam i poczułam dotyk na ramieniu. 

 - Mamo, mówiłem ci już coś. Nie zaczepiaj każdego, kto tu tutaj przyjdzie - westchnął Carter i przeszedł obok mnie. - Miałaś na mnie poczekać, pomógłbym ci. 

I Don't Wanna Be Your LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz