Rozdział 14

1.2K 100 18
                                    

Poczułam łaskotanie na policzku, więc zmarszczyłam nos i skuliłam się jeszcze bardziej, strącając czyjąś rękę z mojej twarzy. Znowu ktoś mnie dotknął, ale tym razem zimna dłoń chwyciła moje udo, przez co otworzyłam gwałtownie oczy.

- Wyjdę sama - mruknęłam nieprzytomnie, bo Carter chciał mnie podnieść.

- Na pewno? - upewnił się.

- Tak.

Wygramoliłam się z samochodu i stanęłam na chwiejnych nogach. Znajdowaliśmy się pod domem chłopaka, który zamknął auto i stanął za mną.

- Idziesz? - spojrzał na mnie wymownie, kiedy wciąż stałam w miejscu.

Nie odpowiedziałam tylko ruszyłam w stronę drzwi, nie wiedząc czego oczekiwać. Mam u niego spać? Pójść sobie? Brunet wyprzedził mnie i otworzył dom, wpuszczając mnie do środka. W korytarzu było ciemno i panowała tutaj wręcz przerażająca cisza.

- Twoja mama śpi? - zapytałam, bo to było pierwsze co przyszło mi do głowy.

- Jest w swoim pokoju, nie obudzimy jej - zapewnił mnie i zaczął ściągać buty.

Przytaknęłam głową, ale i tak starałam się być jak najbardziej cicho.

- Chcesz się wykąpać? Prawdopodobnie śmierdzimy dymem - parsknął i zapalił światło w salonie.

Podszedł do szafy stojącej w kącie i zaczął szukać czegoś po półkach. Wyciągnął biały, puchaty ręcznik.

- Nie trzeba, naprawdę...

- Moja mama by mnie zabiła, gdyby rano się dowiedziała, że pozwoliłem ci spać w tych ciuchach. Daj spokój, to tylko prysznic - wepchnął mi ręcznik w dłonie i złapał za ramiona, odwracając w stronę korytarza. - Zaraz przyniosę ci jakąś piżamę.

Chłopak zniknął na schodach, a ja przeklęłam w myślach pomysł, żeby do niego przyjść. Brunet wrócił po mniej niż minucie i pokazał mi łazienkę.

- Nie znalazłem nic więcej oprócz koszulki, bo ubrań Zoe raczej nie chcesz nosić - powiedział, na co przewróciłam oczami.

Zabrałam od Cartera rzeczy i zamknęłam drzwi, upewniając się, że zamek zadziałał. Rozebrałam się szybko i odkręciłam wodę, bo nie chciałam tracić czasu. Zastanawiałam się chwilę nad tym, czy umyć włosy. Ale rzeczywiście śmierdziały dymem i papierosami, więc zmoczyłam je obficie ciepłą wodą. Pozwoliłam użyć sobie jego szamponu i żelu. Nie zauważyłam nigdzie odżywki, więc westchnęłam tylko pod nosem i zakręciłam kurek. Wyszłam z kabiny i owinęłam się szybko ręcznikiem, wycierając mokre stopy w miękki dywanik. Koszulka bruneta sięgała mi do połowy ud, ale nie czułam już nawet zawstydzenia, po tym jak widział mnie na siłowni. Związałam włosy w wysokiego koka, bo i tak nie mam szczotki, żeby je rozczesać. Starałam się nie moczyć twarzy, żeby tusz nie spłynął mi po policzkach. Złożyłam swoje ubrania w kostkę i położyłam na pralce w kącie.

- Hej - zaczęłam, kiedy odnalazłam Hendersona w kuchni. - Zostawiłam ubrania na pralce, okej?

- Tak, tak - machnął ręką i nawet nie spojrzał w moją stronę.

- Co robisz? - podeszłam do niego i spojrzałam mu przez ramię.

Siedział na wysokim krześle i opierając przedramiona na blacie, pisał z kimś na telefonie. Prawie dostałam zawału, kiedy zauważyłam, że pisał do mnie. Dotknęłam się automatycznie po tyłku, ale przecież zostawiłam telefon w...

- Carter, nie widziałeś mojego telefonu?

- Położyłem go na kanapie w salonie, wypadł ci na siedzeniu w samochodzie.

I Don't Wanna Be Your LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz