Rozdział 8

3.7K 196 110
                                    

Zaparłam się dłońmi, kiedy Aurora próbowała wyciągnąć mnie z auta. Staliśmy na szkolnym parkingu, a ja nie miałam zamiaru tam dzisiaj iść. Popełniłam wczoraj błąd, którego nawet nie da się naprawić. 

 - Madison, do cholery! - brunetka wciąż walczyła, ale była dużo słabsza ode mnie. - Dlaczego się tak zachowujesz?

 - Bo wysłałam zdjęcie Carterowi, a on nie może poznać, że to byłam ja! - jęknęłam żałośnie, sama w siebie wątpiąc.

 - Wysłałaś mu zdjęcie, okej. Ale on przecież wie jak wyglądasz, więc w czym problem?

 - On nie wie, że to ode mnie - panikowałam. - Chyba...

 - Nie rozumiem cię - Aurora stanęła przede mną i chwyciła mnie za policzki. - Możesz jaśniej? 

 - Zaczęłam z nim pisać - powiedziałam niepewnie, przypatrując się reakcji dziewczyny. - Pamiętasz, kiedy podałaś mu przez przypadek mój numer telefonu? Wciąż nie wie, że należy do mnie.

Aurora wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami, a po chwili uderzyła się z otwartej dłoni w czoło.

 - Wiem, że powinnam mu powiedzieć. Ale odkąd ze sobą piszemy, to jest to coraz trudniejsze. Znienawidzi mnie za to, że go oszukałam.

 - Madi... Powinien o tym wiedzieć. Nie brnij w to dalej, bo będzie jeszcze gorzej. 

 - Wiem - mruknęłam.

Weszłyśmy do szkoły, a ja oglądałam się na wszystkie strony, byleby nie wpaść na Cartera. Pożegnałam się z brunetką, bo musiała iść na francuski do drugiego skrzydła szkoły. Przeszłam korytarz i stanęłam przed swoją zieloną szafką. Wpisałam szybko kod, którego używam praktycznie do wszystkiego i pociągnęłam drzwiczki, które za cholerę nie chciały się otworzyć. Szarpałam się z nimi dobrą minutę, zanim poczułam obecność za plecami i czyjaś pięść uderzyła w metal. Szafka natychmiast się otworzyła, prawie uderzając mnie w nos. Czułam intensywne męskie perfumy, ale bałam się odwrócić.

 - Cholerstwa lubią się zacinać - głos Willa dobiegł do moich uszu, więc odetchnęłam z ulgą.

 - Tak, dziękuję - powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem. 

Blondyn uśmiechał się do mnie lekko, stojąc oparty ramieniem o rząd metalowych szafek. Schowałam swoje książki do środka mojej i wyjęłam potrzebne mi zeszyty. Chłopak wciąż koło mnie stał, przyglądając mi się uważnie, więc poczułam się trochę zaniepokojona. Mój telefon wydał dźwięk przychodzącej wiadomość, więc przeprosiłam go na chwilę i zerknęłam na wyświetlacz.

Od; Carter

Hej, co porabiasz? Siedzę w sali chemicznej i zaraz zasnę. Zresztą, Grey mnie nienawidzi. 

Świat chyba sobie ze mnie żartuje, że my mamy razem chemię.

 - Will - zwróciłam się do mojego towarzysza, który wciąż stał w tym samym miejscu. - Co teraz macie?

 - Chemię - wzruszył ramionami i poprawił plecak. 

 - Macie jakieś zastępstwo? 

 - Chyba? Nie wiem nawet, jak nazywa się nasz nauczyciel - zaśmiał się. 

Ale mi nie było do śmiechu, bo jak Carter zobaczy mnie w klasie to od razu się zorientuje, że to zdjęcie w lustrze było ode mnie. Nie było widać twarzy, tylko kawałek ciała. Ale kiedy przyjrzy się z tej samej perspektywy, to może zauważyć podobieństwo. Kurwa, mogłam mu tego nie wysyłać. Wczoraj wieczorem chciał dowiedzieć się jak wygląda i poszliśmy na układ, że jeżeli on wyśle swoje, to ja wyślę mu moje. Nie spodziewałam się, że naprawdę to zrobi. Nie chciałam wyjść na tchórza i się wyminąć, więc zrobiłam jak najbardziej niewyraźne, ale i tak boję się jak cholera. 

I Don't Wanna Be Your LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz