Rozdział 13

2.5K 161 46
                                    

Kiedy wróciliśmy do naszych znajomych, starałam się unikać pytań na temat naszego zniknięcia. Aurora zaczęła na nas dziwnie spoglądać, ale obiecałam chłopakowi, że nikomu nie powiem. Więc nawet nie mogłam jej wytłumaczyć naszej relacji. Dodatkowo brunet kilka razy napisał do mnie, chcąc skończyć swoją rozmowę z M

 - Wciąż jednak uważam, że nie powinnaś mieć głosu w tej sprawie - Will nie odpuszczał i dalej próbował wygrać kłótnię z brunetką, którą rozpoczął kilka minut temu. 

 - Słucham? Nie zrobisz tego! 

 - Owszem, zrobię - wybełkotał pijany i próbował wstać z ławki. 

 - Nie pójdziesz do niej! - dziewczyna złapała go za rękaw i przyciągnęła do siebie. - To jest moja korepetytorka, nie będziesz się z nią całował - warknęła. 

 - Mam to gdzieś. Jest gorąca, nie zabronisz mi tego - oświadczył oburzony i znowu podjął próbę wydostania się z naszego stolika.

Patrzyłam na ich dwójkę z uśmiechem na twarzy, kiedy poczułam dotyk na nodze. Uniosłam wzrok na twarz Cartera, który zataczał kołka na moim udzie.

 - Wszystko w porządku? - zapytałam, bo poczułam, jak się spina.

 - Tak - odchrząknął i jeszcze mocniej ścisnął moje ciało.

Wypatrywał kogoś w tłumie i wyglądał na zaniepokojonego. Coś było nie tak. 

 - Na pewno? Pobladłeś. 

 - Nie przejmuj się - uśmiechnął się lekko, próbując oszukać samego siebie. 

Nagle odsunął się ode mnie i wstał z ławki. Zaczął iść w stronę stojących niedaleko dwóch facetów, którzy nie wyglądali przyjaźnie. Jeden z nich uśmiechnął się do chłopaka, ale to na pewno nie był przyjazny uśmiech. 

 - Madison - usłyszałam i spojrzałam na poddenerwowaną twarz Willa. - Nie patrz się tam. 

 - Dlaczego?

 - Bo jak się zorientują, że jesteś z nami, to będzie jeszcze gorzej - westchnął. - Pamiętasz o co Carter pokłócił się z Lucasem? To właśnie ten facet ich pobił. Teraz nie chcą odpuścić, więc zrób chociaż  to, o co cię proszę i nie patrz się na nich. 

 - Co to znaczy, że nie chcą odpuścić? Są mu coś winni? - zmarszczyłam brwi i usiadłam prosto.

 - Carter powinien ci o tym powiedzieć. Nie chcę zaczynać tematu bez jego wiedzy. 

 - Myślę, że zaraz jej powie. Albo sama się o tym dowie - Aurora wtrąciła się i przysunęła bliżej Willa.

Mężczyźni wraz z Hendersonem zmierzali w naszym kierunku, a po minie bruneta widziałam, że jest wkurwiony. I to bardzo. 

 - Zmywajcie się stąd.

Nie trzeba było mi powtarzać dwa razy, bo od razu rzuciłam się na koniec ławki. Miałam już wstawać, ale poczułam silną woń jakiś drogich perfum i umięśnione, męskie ramię popchnęło mnie z powrotem. Upadłam na tyłek i z przerażeniem stwierdziłam, że usiadł koło mnie jeden z dwóch mężczyzn, przed którymi mieliśmy uciec. 

  - Łapy precz od niej - warknął Carter i chciał do nas podejść, ale został zatrzymany gestem ręki. 

 - Niegrzecznie byłoby wyjść i się nie pożegnać - mężczyzna zadrwił i zaczął wpatrywać się w mój profil. - Twoja dziewczyna?

 - Nie - brunet zacisnął dłonie w pięści i ledwo się powstrzymywał. - Pokazałeś się, a teraz spadaj. Dobrze wiesz, gdzie załatwia się prywatne sprawy.

I Don't Wanna Be Your LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz