Przez cały weekend nie wychodziłam z domu, byle nie natknąć się na Hendersona. Nawet odpuściłam sobie siłownie, co rzadko się zdarza.
- Madi? - usłyszałam za sobą, kiedy od pięciu minut myłam zęby. - Co ty robisz?
- Nie widzisz?
- Spóźnisz się zaraz, a ojciec znowu się wkurzy.
- Daj mi spokój, okej? Zajmij się swoim życiem i mnie nie denerwuj - warknęłam w stronę Eleny i wyplułam pianę z ust.
- Całowałaś się z kimś, że tak myjesz te zęby?
- Co? - podniosłam głowę i spojrzałam w jej stronę. - Nie! - krzyknęłam, bo sobotnia sytuacja u Cartera znowu weszła mi do głowy.
- Dziwnie się zachowujesz.
- Wydaje ci się - spławiłam ją i wyszłam z łazienki.
Robiłam wszystko najwolniej jak umiałam, ale każdy mnie pośpieszał i koniec końców musiałam pójść do szkoły. Dzisiaj jest poniedziałek, więc mam swój pierwszy trening. Błagam, żeby Carter zachorował lub nie pojawił się dzisiaj na boisku.
Od; Nieznany
Dzień Dobry, Pani M. Co porabiasz?
- Dlaczego ty wciąż do mnie piszesz? - jęknęłam.
Zawiązałam drugiego buta i przejrzałam się ostatni raz w lustrze. Ubrałam dzisiaj czarne jeansy i krótką koszulkę na ramiączkach. Wzięłam torbę z ziemi i wyszłam z domu, szukając przy okazji kluczyków do auta. Nagle wpadł mi do głowy pomysł, dzięki któremu możliwe, że przeżyję dzisiejszy dzień.
Do; Nieznany
Miałam właśnie jechać do szkoły, a ty?
Oparłam się o samochód, spoglądając na godzinę i stwierdziłam, że zostało mi jeszcze kilkanaście minut do dzwonka.
Od; Nieznany
Czekam na kogoś.
Do; Nieznany
Czyli idziesz dzisiaj do szkoły?
Od; Nieznany
Tak, idę. Myślisz, że jestem typem, który opuszcza lekcje?
Cholera, co ja mam mu teraz odpisać.
Do; Nieznany
Nie znam cię, mam prawo zapytać.
Carter mi już nie odpisał, więc pewnie pojechał na lekcje. Zmieniłam mu nazwę i schowałam telefon do torebki. Odbiłam się od maski i wsiadłam do auta, niechętnie je odpalając. Przynajmniej wiem, że muszę go dzisiaj unikać. Sytuacja w sobotę była niezręczna i nie powinna się w ogóle wydarzyć. Przyjechałam pod szkołę idealnie dwie minuty przed rozpoczęciem zajęć. Nie lubiłam się spóźniać, bo nienawidzę tego uczucia, kiedy wchodzisz do klasy i wszyscy podnoszą na ciebie wzrok.
- Madison! - usłyszałam za sobą, kiedy przemierzałam szkolny korytarz.
Drobne ciało Aurory biegło w moją stronę, taranując napotkanych ludzi po drodze.
- Hej - mruknęłam, ale nagle coś sobie przypomniałam. - Ty idiotko! Jak mogłaś!
- Myślałam, że już ci przeszło - wywróciła oczami, na co zezłościłam się jeszcze bardziej.
- Podałaś mój numer Carterowi! - pisnęłam cicho i odciągnęłam ją pod ścianę. - A przecież doskonale wiesz, że...
- Że co? - przerwała mi i założyła ręce na piersi. - Dlaczego tak bardzo ci to przeszkadza? Przecież zostajecie razem po lekcjach, więc w czym problem?
CZYTASZ
I Don't Wanna Be Your Lover
Romantizm"Siedzieliśmy obok siebie, a nasze nogi zwisały nad lodowatą wodą. Włosy bruneta łaskotały mój obojczyk i czułam jego ciepły oddech na dekolcie. - Przepraszam za to u ciebie. Nie kontrolowałem tego - mruknął, przez co przeszły mnie delikatne ciarki...