Zajęłam miejsce jak najdalej od Cartera, ale on przysiadł się do mnie po kilku minutach. Posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie, kiedy jego ręka wylądowała niebezpiecznie blisko mojej nogi.
- Mamy się razem uczyć, prawda? Chcesz to robić na odległość? - zakpił i złapał długopis w swoje długie palce.
Nie odpowiedziałam, tylko rzuciłam torbę na ziemię i wyciągnęłam z niej podręcznik od historii. Spojrzałam na nauczyciela, który miał nas pilnować. Siedział przy biurku i sprawdzał testy innych klas. Prościej mówiąc, miał na nas wywalone.
- Madison?
- Co? - warknęłam w stronę bruneta.
- Jakie tematy bierzesz teraz na lekcjach? - powtórzył pytanie.
- Wolałabym zacząć powtarzać wszystko od początku. W jaki sposób uczysz się tych wszystkich dat? Przecież tego się nie da zapamiętać - jęknęłam i rozłożyłam się na twardym krześle.
- Skojarz sobie cyfry z czymś innym. Wtedy będziesz kojarzyć daty z jakimiś osobami, albo czymkolwiek chcesz i łatwiej zapamiętasz. Całą podstawówkę tak robiłem. Może coś ci to pomoże - odpowiedział i wziął do ręki jakąś książkę w ciemnej okładce.
- Czytasz? - zapytałam głupi i próbowałam dostrzec tytuł.
- Nie, oglądam obrazki - parsknął. - Co innego mam robić przez te trzy godziny?
- Miałeś mi pomóc z historią.
- Pomogłem, a teraz wkuwaj - złapał mnie za tył głowy i przybliżył ją do ławki. - Od samego patrzenia nic nie zapamiętasz.
- Jesteś beznadziejnym nauczycielem.
- Nikt nie powiedział, że jestem dobrym - wzruszył ramionami i otworzył swoją lekturę na pierwszej stronie.
Postanowiłam nie ciągnąć dalej tej rozmowy i zajęłam się uczeniem. Przeczytałam dwa pierwsze tematy i próbowałam zapamiętać najważniejsze rzeczy. Podkreśliłam wszystkie daty żółtym markerem i tak jak radził Carter, zaczęłam powiązywać je do czegoś innego. Na początku szło mi całkiem dobrze, potem zaczęłam się powoli nudzić, a po ponad godzinie miałam już dość. Zamknęłam więc z hukiem podręcznik, przez co brunet spojrzał w moją stronę.
- Mózg ci się już przegrzał?
Wypuściłam powoli powietrze z ust i policzyłam w myślach do trzech. Ledwo się powstrzymałam, żeby nie dać mu w twarz.
- Czy ty potrafisz być chociaż przez chwilę miły?
- Rano chciałem cię podwieźć, ale odmówiłaś - zarzucił mi i wrócił z powrotem do książki.
Westchnęłam i schowałam swoje rzeczy do torby. Za oknem pogoda trochę zbrzydła i chyba zaraz zacznie padać. A ja nie mam auta, super.
- Jak chcesz, to możesz mnie odwieźć do domu - rzuciłam.
- Nie - odparł i nawet na mnie nie spojrzał.
- Dlaczego mi pomagasz? Z nauka - mruknęłam i założyłam włosy za uszy.
Chłopak przerwał czytanie i wyprostował się. Zleciałam wzrokiem na jego duże dłonie i dobrze widoczne żyły. Nosił kilka sygnetów, przez co mój wewnętrzny fetysz dał o sobie znać.
- Ponieważ - schylił się i założył mi kosmyk włosów za ucho. - Uratowałaś mnie przed kolejną kłótnią z rodzicami.
Moje serce przyśpieszyło przez nasz bliski kontakt fizyczny. Nasze twarze dzieliły tylko centymetry, a oczy bruneta wpatrywały się w moje. Wciąż trzymał rękę na oparciu, blisko mojej szyi. Czułam jego oddech i do cholery jasnej, dlaczego ja się jeszcze nie odsunęłam.
CZYTASZ
I Don't Wanna Be Your Lover
Romance"Siedzieliśmy obok siebie, a nasze nogi zwisały nad lodowatą wodą. Włosy bruneta łaskotały mój obojczyk i czułam jego ciepły oddech na dekolcie. - Przepraszam za to u ciebie. Nie kontrolowałem tego - mruknął, przez co przeszły mnie delikatne ciarki...