₂₁

36 8 125
                                    

✧ 𝕍𝕚𝕝𝕝𝕖𝕟𝕕 ✧

      Siadam przy pustym stoliku i zaczynam dłubać niechętnie w śniadaniu przygotowanym przez Karuto. Nagle przysiada się do mnie Nevra. Uśmiecha się, a ja kiwam głową na przywitanie. Chłopak zaczyna swój posiłek od szklanki z jakimś napoju, a mój żołądek zaciska się coraz bardziej.

— Co tam u ciebie? — zagaduje wampir.

— W porządku — odsuwam od siebie talerz.

— Przygotowany na misję?

— Można tak powiedzieć. Nawet nie wiem po co mnie tam wysyłają.

Oczywiście, że wiem. Zachcianka Miiko i Huang Hua.

— Jakoś dasz rady — pociąga kolejny łyk soku.

      Między nami zapada cisza. Mężczyzna zaczyna jeść, a ja zastanawiam się nad odejściem od stołu. Jednak nie jestem w stanie wymyślić sobie jakiegokolwiek zajęcia. Nagle podbiega do nas młoda dziewczyna z kolorowymi włosami. Czarny i róż do niej pasują.

     Wita się z Nevrą, a ja dostrzegam cechy charakterystyczne świadczące o tym, że również jest wampirem. Przyglądam jej się przez moment.

— Karenn, to Villend. Villend, to moja młodsza siostra, Karenn.

— Miło poznać — wyciąga w moją stronę dłoń.

— Również — wymieniamy się uściskiem ręki.

— Masz świetne kolczyki — zagaduje dalej siadając miedzy nami.

— Dzięki, podobają mi się twoje włosy.

— Dziękuję — uśmiecha się szczerze.

      W końcu dziewczyna odwraca się do swojego brata. Widząc ich żywą dyskusje wstaję i wychodzę. Staję na środku korytarza i nie za bardzo wiem co ze sobą zrobić. Odczuwam pustkę, a jakiekolwiek pomysły na zajęcie nie istnieją.

      Nagle na ramieniu czuję czyjąś dłoń. Wzdrygam się niespodziewanie i odwracam. Przed sobą widzę Karenn.

— Następnym razem mnie czasem nie przeżuć przez ramię — żartuję.

— Wybacz, nie spodziewałem się. Potrzebujesz czegoś ode mnie? — pytam od razu.

— W zasadzie to wychodząc zauważyłam cię. Jako, że nie mam nic do roboty to myślałam, że zagadam. Chyba, że jesteś zajęty?

— Nie.

— To może chcesz coś porobić? — uśmiecha się.

      Zaczynam się wahać. Nie zostałem tu, by zdobywać znajomych, czy przyjaciół. Chociaż w sumie to nigdy ich nie miałem. Skoro i tak tutaj zostaje, czy zaszkodzi mi to? Jeżeli mnie znienawidzą znów będę mógł wrócić do dawnego życia.

      Z myśli wyrywa mnie dłoń wampirzycy, która pojawią się przed moją twarzą.

— Może się gdzieś przejdziemy?

— Polana? Plaża?

— Po prostu chodźmy, niech nie trzyma nas jedno miejsce.

      Ruszam powoli, a Karenn dogania mnie już po chwili.

— Szkoda, że nie poznaliśmy się wcześniej — zagaduje.

— Czas to słowo i zdarzenie, z którym nie da się walczyć. Prędzej, czy później by to nastąpiło. Nie ma sensu się spieszyć.

Za ścianą kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz