³

110 16 65
                                    

✧ 𝕍𝕚𝕝𝕝𝕖𝕟𝕕 ✧

Usiadłem na drzewie dokładnie zaciągając kaptur. W ostatnich dniach nie działo się nic ciekawego. No może oprócz akcji z BlackDogami i dniu kiedy nie umiała wyjść z krzaków. Zasadniczo i to było nudne.

Westchnąłem i nie mając zamiaru marnować czasu wtargnąłem na teren kwatery. Jako, że było bardzo wcześnie nikogo nie napotkałem. Wbiegłem do środka i skierowałem się do pomieszczenia z wielkim błękitnym kryształem. Idioci nawet tego nie pilnują. Nie dziwię się, że mają co chwilę jakieś kłopoty. Schowałem się po schodami zamykając za sobą pozłacaną klapę. Oparłem się i przymknąłem oczy czekając na jakieś nowości.

𝚡

Słysząc czyjeś kroki oraz szmery schowałem się bardziej do rogu na nowo zaciągając kaptur. Niemożliwym było mnie zobaczenie. Może jedynie wyczucie, ale nie martwiłem się o to. Zawsze mogłem się przemienić, bądź ich powalić.

— Cześć, jestem. O co chodzi? — usłyszałem białowłosą.

— To dosyć ważne — odpowiedziała jak dobrze pamiętam, Miiko.

— Zamieniam się w słuch.

— Za dziesięć dni odbywa się bal w plemieniu, z którym mamy dobre kontakty.

— I co ja mam z tym wspólnego? — wtrąciła.

— Chcę, abyś to Ty tam pojechała. Jednak nie znasz wszystkich naszych zwyczajów, więc Ykhar podszkoliła by Cię trochę. Zgadzasz się?

— Kto będzie moim partnerem? — zapytała podejrzliwie.

— Nevra — odparła niemal natychmiast.

Przewróciłem oczami, a dziewczyny dalej dyskutowały. W końcu ziemianka przystanęła na jej propozycję i wyszła powiadomić nieznaną mi Ykhar.

𝚡

Zapukałem w drzwi, a już po chwili przede mną pojawiła się Kaori. Uśmiechnęła się i zaprosiła mnie do środka. Usiadłem, a ta uraczyła mnie kawą. Opowiedziałem jej o wyjeździe dziewczyny na bal. Za to staruszka zaczęła opowiadać mi o spotkaniu ze smokami i ich przypuszczeniach. Jak się okazało wszystko się łączyło w spójną całość. Niemalże pewne było, iż nasza przybłęda jest zaginionym wilkiem.

Czas szybko mijał, aż w końcu musiałem się zbierać. Kobieta wręczyła mi cztery fiolki wraz z opisami do nich. Teraz wszystko leżało w moich rękach.

Podziękowałem jej i wróciłem do kryjówki. Od razu powędrowałem do swojego pokoju i przeanalizowałem działanie danych mi substancji. Następnie odłożyłem wszystko w bezpiecznym miejscu. Spokojnym krokiem ruszyłem do pokoju Plativa. Zapukałem do drzwi, a słysząc zaproszenie do środka wszedłem do pomieszczenia. Usiadłem na krześle i opowiedziałem mu o wszystkim... prawie wszystkim. W końcu każdy musi mieć jakieś tajemnice.

W końcu zaczęliśmy opracowywać plan na porwanie niedoszłego wilka. W końcu nie wejdziemy tam od tak podczas balu.  Przegadaliśmy praktycznie całą noc. Resztę postanowiliśmy dokończyć po południu.

𝚡

Minęło kilka dnia, a nasz plan był dopracowany. Wszystko zostało zaplanowane idealnie. Zadowolony skierowałem się w stronę plemienia. Miałem obserwować posiadłość. Plativ zjawić się miał dopiero późnym wieczorem.

Ułożyłem się wygodnie na gałęzi i lustrowałem wzrokiem wejście. Po kilku godzinach, znudzony wdarłem się na ich teren. Niezauważony przechadzałem się korytarzami. Sprawdzałem wszystkie drogi ucieczki oraz zwinąłem parę błyskotek.

Za ścianą kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz