▌▏BUKIET KONWALII
﹙remus lupin x
female oc﹚
❝Piękno obdarowywania kwiatami
polega na patrzeniu na ich delikatne
płatki, fikuśne łodygi oraz niesforne
liście i dostrzeganiu w nich cech człowieka,
któ...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
PRZEZ NASTĘPNE TYGODNIE EDITH BYŁA JEDNYM WIELKIM KŁĘBKIEM NERWÓW. Ból głowy mimo największych starań nieustępliwie dręczył ją dzień i w nocy, a wszystkiemu towarzyszyło jeszcze wrażenie, że Remus obserwuje każdy jej krok, pilnując, aby nie popełniła jakiegoś głupstwa. W połowie października zapomniał chyba jednak o sprawie.
Właśnie zbliżał się pierwszy mecz quidditcha w tym sezonie – Gryffindor przeciwko Slytherinowi i większość szkoły rozmawiała tylko o tym. Znajdował się w centrum zainteresowania Ruth, a także Jamesa i Syriusza. Każde z nich należało do drużyny. Potter jako kapitan dodatkowo musiał poświęcać się organizowaniu treningów, a z racji że miał opinię najlepszego ścigającego w szkole i nie chciał, aby ktoś zabrał mu ten tytuł, przykładał się do własnych postępów tak bardzo, że nie miał nawet czasu na rozmyślania o Lily.
Dwa dni przed meczem, w czwartek cała piątka siedziała wspólnie na dziedzińcu. Mimo chłodnej pogody, prawie cała szkoła zbierała się tam na przerwach na lunch, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Wszędzie roiło się od uczniów w róznokolorowych krawatach: Krukoni z Puchonami, Puchoni z Gryfonami, Ślizgoni z Krukonami... wszystkie kombinacje poza gryfońsko-ślizgońskimi. Relacja między tymi domami zawsze była napięta, a teraz, wraz z nadchodzącą grą, nawet dobrzy znajomi łypali na siebie spod byka.
Edith, jak większość Puchonów, chciała, any zapanował spokój i choć były na to marne szanse, wciąż wierzyła, że podopieczni Minevy oraz Slughorna mogą się dogadywać.
Jej jasne włosy rozwiewał wiatr, a nos oraz policzki ciągnęły się urocze rumieńce. Remus ją uwielbiał i szczerze wątpił czy kiedykolwiek się to zmieni. Nawet jeśli ona znajdzie sobie kogoś innego. Uważał, że miłość jest luksusem, na który tacy jak on nie mogą sobie pozwolić. Nie mogą, jeśli rzeczywiście kogoś kochają. Bo kiedy kogoś kochasz to jego dobro jest dla ciebie najważniejsze. Nie twoje własne.
Chłopcy rozmawiali ze sobą głośno, podczas gdy Edith tylko przysłuchiwała się ich planom, obserwując ludzi krążących dookoła.
— Chciałbym w weekend po meczu zabrać Lily do Hogsmeade — powiedział nagle James, odrywając przyjaciół od rozważań nad sposobami ukarania kotki Filcha. — ale jeśli mi odmówi, to może pójdziemy gdzieś razem? — Tym razem zwrócił się wyraźnie do Bell. — Dawno nie byliśmy pod Trzema Miotłami we dwójkę, Edith.
Jej oczy pojaśniały nagle. Perspektywa spędzenia z Jamesem całego dnia, wydawała się wspaniała. Od początku roku ani razu jej tego nie zaproponował. Już otwierała usta, żeby się zgodzić, lecz wtedy przypomniały jej się słowa Ruth. "Pokaż mu, że masz własne życie." Sprzedała sobie w myślach serię bolesnych plaskaczy na odwagę.