▌▏BUKIET KONWALII
﹙remus lupin x
female oc﹚
❝Piękno obdarowywania kwiatami
polega na patrzeniu na ich delikatne
płatki, fikuśne łodygi oraz niesforne
liście i dostrzeganiu w nich cech człowieka,
któ...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
JAMES POTTER PAMIĘTAŁ DZIEŃ TEGO NIESZCZĘSNEGO DYŻURU NIECO INACZEJ. Edith od dawna była w stosunku do niego nieco dziwna. Właściwie nie zwracał na to uwagi, ale gdy zaczęła umawiać się z Remusem, poważniej się nad tym zastanowił. Przeszło mu nawet przez myśl, że może być w nim zakochana. Zaraz zbył te myśli. To przecież bzdury, powtarzał wciąż sam sobie. Jednak one powracały, za każdym razem silniej i wyraziściej.
Zaczął podejrzewać, że Edith i Remus nie są prawdziwą parą i naturalnie podzielił się swoimi przypuszczeniami z Syriuszem oraz Peterem. Obaj potwierdzili jego wersję wydarzeń, lecz to nie był dostateczny dowód. Przez długi czas po prostu obserwował relację dwójki, ale w końcu postanowił, że ma dość tego teatrzyku i że chce dowiedzieć się, gdzie leży prawda.
Edith spędzała z nim coraz mniej czasu. Byłby w stanie to zaakceptować, gdyby rzeczywiście była zakochana w Remusie, ale wcale nie był tego taki pewien i jeśli robiła to wszystko po to, aby wprawić go w zazdrość, chciał jak najszybciej wyjaśnić jej, że... jest zakochany w Lily i nie może tego zmienić..
Ale co jeśli ona naprawdę jest z Remusem?
Nie chciał wyjść na zadufanego w sobie narcyza, który uważa, że jest cały świat się wokół niego kręci. Może miał w sobie odrobinę z takiego człowieka, ale... nie aż tak wiele. A przynajmniej taką miał nadzieję.
Podczas Świąt Bożego Narodzenia nastąpił przełom, który zmienił jego myślenie o sto osiemdziesiąt stopni. Po raz pierwszy dostrzegł w Edith i Remusie parę zakochanych bez pamięci nastolatków. Całymi wieczorami posyłali sobie ukradkowe spojrzenia, a ich oczy przybierały kształt podobny do dwóch galeonów. Trzymali się za ręce, uśmiechali i czerwienili. Był całkiem pewny, że Edith naprawdę jest z Remusem.
Sielanka trwała do stycznia, kiedy Edith rano wyznała mu, że muszą porozmawiać. Na osobności.
Spotkali się, tak jak zaproponowała, po ciszy nocnej, na jednym z korytarzy. James ukrył się pod peleryną niewidką i siedząc w kącie oczekiwał, aż jego przyjaciółka się pojawi. Kilkukrotnie korytarzem przechodziła Lily z Remusem, oboje z plakietkami prefektów skrzącymi się dumnie na ich mundurkach. Najwyraźniej pełnili dyżur. Gdy po raz kolejny zniknęli za zakrętem, nie minęły dwie minuty a pojawiła się Edith. Sapała jak zranione zwierzę, najwyraźniej biegła.
— Śpieszysz się na spotkanie ze mną, słońce? — Mrugnął do niej zawadiacko. Kiedy znalazła się obok porządnie zdzieliła go w ramię. Zaśmiał się. — Więc... — Chwila przerwy. — O czym chciałaś porozmawiać?