ROZDZIAŁ DWUNASTY:
Jemioła
JEŚLI EDITH CHOĆ PRZEZ CHWILĘ PRZESZŁO PRZEZ MYŚL, że będzie miała spokojną pobudkę, to grubo się myliła. Rankiem do pokoju wpadł jej młodszy brat, biegając z wielkim wrzaskiem w tę i we w tę. Usiłował nawet ściągnąć z niej kołdrę, ale nic na nią nie działało. Spała jak zabita i zdołała jedynie wymamrotać w jego kierunku niemrawe "idź sobie". Miała za sobą trudną noc.Kiedy Teddy wreszcie sobie odpuścił, rozległ się cichy, melodyjny śmiech. Na pewno nie jej brata, ani nie jej ojca. Otworzyła jedno oko. W drzwiach stała wysoka postać, ubrana w szare dresy i stary t-shirt ze spranym nadrukiem. Remus trzymał w dłoniach ręcznik, którego jeszcze przed chwilą używał do suszenia włosów. Scena rodzeństwa rozbawiła go jednak na tyle, że zupełnie o tym zapomniał i teraz krople wody spokojnie kąpały na jego ramiona.
Edith wydała z siebie jęknięcie połączone z mamrotaniem jakichś dziwnych rzeczy, a potem nie zważając na swojego towarzysza jeszcze szczelniej zakopała się w pościeli. Lupin pokręcił głową rozbawiony i zamknął drzwi do jej pokoju. Odwrócił się, aby zejść na dół i wtedy...
— Aaaah!
— Cześć — powiedział niewzruszony Teddy, wlepiając w niego gały.
Remus oparł się o framugę drzwi, ciężko oddeychając i machnął do niego drugą ręką. Właśnie całe życie przeleciało mu przed oczami.
— Nie miałeś być na śniadaniu? — zapytał.
— Miałem, ale tata wyszedł, a ja niezbyt radzę sobie z jajecznicą.
Remus zaśmiał się delikatnie, a potem poczochrał włosy małego chłopaka, który do złudzenia przypominał Edith.
— Chodź. Rozprawimy się z tą jajecznicą.
GDY PIĘTNASTOLATKA ZESZŁA NA DÓŁ, zastała Lunatyka i Teddy'ego w kuchni. A może raczej samego Lunatyka w kuchni, bo przez te piętnaście minut, gdy jej nie było, jej brat zdążył znudzić się rozbijaniem jajek, czekaniem aż patelnia się nagrzeje i smażeniem bekonu.
— Mhmmm, pięknie pachnie — powiedziała Edith, zaglądając Remusowi przez ramię. — Widzę, że ty i Teddy się dogadujecie.
— Jasne, że tak. Jestem prawdziwym dyplomatą. Wystarczyło zaproponować mu śniadanie i trochę się z nim podroczyć. Uwielbia mnie.
"Nie dziwię się", chciała powiedzieć, ale zamiast tego uśmiechnęła się tylko szeroko i z ciekawością obserwowała jak Teddy trzyma w rękach swój ulubiony model samolotu, a potem skacze Lupinowi na plecy.
— Och! Mayday! Mayday! Straciliśmy dwa silniki — Remus złapał dziesięciolatka i podciągnął go do góry, żeby ten nie zsunął się z jego pleców. Potem zostawił rozgrzaną patelnię i popędził do salonu, gdzie oboje zaczęli zataczać kółka. Teddy był wniebowzięty. — Co teraz, panie pilocie?
CZYTASZ
BUKIET KONWALII: remus lupin
Fanfic▌▏BUKIET KONWALII ﹙remus lupin x female oc﹚ ❝Piękno obdarowywania kwiatami polega na patrzeniu na ich delikatne płatki, fikuśne łodygi oraz niesforne liście i dostrzeganiu w nich cech człowieka, któ...