❝𝓲 𝔀𝓲𝓼𝓱 𝓲𝓽 𝓷𝓮𝓿𝓮𝓻 𝓱𝓪𝓹𝓹𝓮𝓷𝓮𝓭.❞
━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
Było już po bitwie, a James wiedział, że Steve po oddaniu kamieni nie wróci.
To było oczywiste. Wiedział też, że Kapitan Ameryka w pełni zasłużył sobie na święty spokój, nie przerywany żadną misją, wojną czy walką z pieprzoną armią pieprzonego Thanosa.
A jednak czuł zawód. Mieli być ze sobą po kres i jeszcze dłużej, a on wrócił do swojej przedwojennej miłości, nie mając pewności, czy jeszcze istnieje. Minęło pięć sekund, a dla Steve'a było to piękne lata spędzone w miłości. James przynajmniej miał taką nadzieję - Rogers nie chciał nic nikomu powiedzieć.
Po powrocie oddał tylko tarczę, swoją kochaną tarczę, Samowi Wilsonowi i pożegnał się z nimi. Barnes stracił wtedy najlepszego przyjaciela - psychicznie, bo fizycznie nadal gdzieś tam, w Nowym Jorku, był. Może zamieszkał na Brooklynie, tak jak wtedy? Nie wiedział. Nie chciał naruszać jego życia prywatnego.
W Avengers Tower zrobiło się cicho. Cholernie cicho. Bez Tony'ego, Natashy i Steve'a nic już nie było takie samo. James nie mógł znieść życia samemu w tak wielkim budynku, więc spakował się i wprowadził do wynajętego wcześniej mieszkania. A raczej wynajętego przez Starka mieszkania. Mężczyzna już kiedyś rozdał im karty bankowe, zapewniając, że mogą z nich korzystać. Bucky nie używał jej często, jeśli nie w ogóle. Zwyczajnie nie widział w tym celu. Ale teraz...
Mieszkanie było małe. Właściwie, mógł pozwolić sobie dosłownie na każdy apartament, a jednak kupił ten, który ma sypialnię, łazienkę, jakiś pokój na wszystko i salon połączony z kuchnią. W nim, wbrew pozorom, James spędzał najwięcej czasu. Korytarzowa biel przeradzała się w salonową zieleń o jasnym odzieniu. Jego pokój był natomiast błękitny i przypominał mu bardzo starą sypialnię Rogersa. Śmiało mógł przyznać, że przesiadywał w nim więcej, niż w tym należącym do niego. Zawsze podobała mu się skromność tego pomieszczenia, chory porządek i rysunki, przedstawiające dosłownie wszystko, co można było narysować. Bo Steve nie lubił magicznych zwierząt, zaczarowanych przedmiotów i mitycznych postaci.
Brunet zamknął cicho drzwi, zamykając je na klucz. Breloczek w kształcie pistoletu zabrzęczał, uderzając o drzwi i framugę, a on tylko sprawdził, czy na pewno się nie otworzą i po tym zabrał metalowy przedmiot, chowając go do kieszeni skórzanej kurtki.
Schodząc po schodach, minął przemiłą starszą sąsiadkę, której lubił posyłać uśmiech, zamiast mówić suche „dzień dobry". Kobieta zawsze odwzajemniała gest. Zdawała się też nie widzieć metalowego ramienia, które stało się niechcianym znakiem rozpoznawczym dwudziestopięciolatka. Dzieci nie raz uciekały na widok protezy, matki natomiast odwracały ich wzrok, kiedy za długo na to patrzyły.
CZYTASZ
Dog Tags » Marvel One Shot
أدب الهواة» gdzie mamut postanawia uporządkować wszystkie one shoty.