┌ ┐
𝓼𝓸𝓷-𝓭𝓪𝓭
𝓻𝓮𝓵𝓪𝓽𝓲𝓸𝓷𝓼𝓱𝓲𝓹 𝓯𝓸𝓻
DupaNieKoty└ ┘
━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
Peter zazwyczaj wpadał do pracowni Tony'ego jak huragan. Trącał niechcący rzeczy, postawione na skraju blatu i łapał je, zanim te zderzyły się z podłogą. Stark tylko przyglądał się temu z daleka, nie mając siły prosić, by nie robił tego po raz kolejny. Nie, nie miało to sensu. Został skazany na patrzenie i modlenie się (chociaż w żadnego boga nie wierzył), by nic drogiego nie zostało przez młodego zbite.
Bardziej martwił się, kiedy chłopak przychodził i nie burzył pseudo równowagi, zachowanej lub nie w dużym pomieszczeniu. Wtedy marszczył brwi i przyglądał się jeszcze uważniej, próbując zrozumieć co się stało.
Dzisiaj... dzisiaj Peter się spóźniał. Tony wbił spojrzenie w zegarek, dzięki któremu obliczył, iż nastolatek ma już na karku ponad godzinę spóźnienia (a dokładnie godzinę, dziewiętnaście minut i dwadzieścia, dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwie sekundy...). To nie było do niego podobne; gdyby miał zamiaru się spóźnić, powiedziałby to brunetowi wcześniej. Nagrał wiadomość, przeprosił w niej pięć razy, w połowie zapomniałby, co miał powiedzieć i na końcu dopiero przeszedłby do sedna sprawy, niesamowicie plącząc się we własnych słowach. A dzisiaj? Dzisiaj Stark nie otrzymał żadnej wiadomości.
Mimo tego nie dzwonił.
Wiedział, że gdyby nastolatek miał jakiś problem, zadzwoniłby od razu. Pomruczałby coś, że nie chce zawracać Tony'emu czasu, ale... Zawsze było jakieś „ale”, denerwowało to Starka; jednak tylko w rozmowie z Peterem potrafił przymknąć na to oko. Jakby w ogóle mu to nie przeszkadzało.
Znad metalowej dłoni od zbroi, którą właśnie naprawiał, podniósł wzrok dopiero, gdy drzwi od pracowni otworzyły się. Zsunął ochronne okulary z nosa i wsparłszy się o dłoń obserwował, jak osiemnastolatek smętnym krokiem porusza się po pracowni, powoli, ale sukcesywnie kierując się w stronę Starka. Coś było nie tak, bardzo nie tak, a Stark tylko czekał, aż młody się odezwie.
— Dzień dobry, Tony — powiedział w końcu chłopak, jakby wyczuł, że tego właśnie Tony oczekiwał. Przywitania się nie udawanym głosem, by starszy mógł to skomentować.
— Brzmisz gorzej, niż wyglądasz — oznajmił bez ogródek, patrząc, jak młody stawia plecak na krześle pod ścianą. — No, mów. Co się dzieje?
CZYTASZ
Dog Tags » Marvel One Shot
Fanfic» gdzie mamut postanawia uporządkować wszystkie one shoty.