Siedemnastoletni Anthony chwiał się na desce ułożonej na leżącej beczce. Wreszcie udało mu się. Stał pewnie, łapiąc równowagę.
- Brawo – jego starszy brat Eliot obserwował wyczyny chłopaka. – Jak już potrafisz utrzymać na tym równowagę, spróbujmy czegoś trudniejszego – rzucił bratu drewniany miecz, którym ćwiczyli fechtunek i przyciągnął naprzeciw niego skrzynię, na którą wszedł. – Spróbuj zablokować kilka moich ciosów – wyciągnął zza pasa drugi ćwiczebny miecz.
- Ej! – oburzył się młodszy z braci. – To nie fair! Ty masz stabilne podłoże.
- Potem się zamienimy – Eliot zbył jego uwagę machnięciem dłoni.
Zamachnął się mieczem, celując w prawy bok Anthony'ego. Chłopak zablokował cios, ale poczuł jak beczka ucieka mu spod nóg. Przeniósł ciężar ciała na prawą nogę, beczka przestała się toczyć, ale teraz stał na pochylonej desce, w ten sposób, że lewą nogę miał ugiętą, bo stała wyżej od wyprostowanej prawej. Starszy brat uderzył go w wyprostowane kolano. Noga ugięła się pod Anthonym i nastolatek spadł na ziemię.
- Wszystko dobrze, braciszku? – Eliot miał problem z ukryciem uśmiechu.
Chłopak powoli usiadł. Poczuł, że stłukł sobie kość ogonową.
- Tobie na pewno pójdzie lepiej – powiedział sarkastycznie, strzepując piasek z blond włosów.
- Jasne, że tak. Zaraz pokażę ci, jak to się robi, Tony – ostatnie słowo wymówił nazbyt wyraźnie.
- Nie nazywaj mnie tak! – zdenerwował się nastolatek.
- Dlaczego, Tony? – na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
- Nie jestem już dzieckiem! Jak mam w przyszłości budzić postrach jako wielki wojownik, skoro wszyscy będą mi zdrabniać imię! – podniósł się i chwycił miecze, które wystrugał dla nich dziadek. – Właź wreszcie na tę beczkę!
Gdy Eliot balansował na desce, Anthony wymierzył mu cios w brzuch. Brat uchylił się, przez chwilę tracąc równowagę, ale szybko ją złapał. Zamachnął się na chłopaka, który zablokował atak i kopnął go w pierś, posyłając brata na ziemię.
- Ej! Miałeś używać tylko miecza! – oburzył się. – Nie nóg.
- O niczym takim nie było mowy – odgryzł się zadowolony z siebie Anthony.
Bracia trenowali codziennie. Zwiększali swoją siłę, wytrzymałość oraz umiejętności bojowe. Ich marzeniem było wstąpienie do Strażników, a ponieważ u żadnego z nich nie objawiła się żadna moc, dużo ćwiczyli.
Nadzwyczajne zdolności pojawiały się zazwyczaj w wieku od trzynastu do dwudziestu lat. Eliot miał już dziewiętnaście, więc z każdym dniem tracił nadzieję, że stanie się jednym z Uzdolnionych, dlatego dawał z siebie wszystko na treningach. Anthony też zaczynał wątpić, że jakaś moc się w nim obudzi.
W spełnieniu marzenia wspierali ich rodzice. Ojciec – George – był kapitanem portu w Westport, dużego miasta w Inrildzie Wschodniej. Na tym stanowisku zarabiał tyle pieniędzy, że było ich stać na wielki dom przy plaży ze stajnią, końmi i sporym kawałem terenu, którego część chłopcy zagospodarowali sobie na poligon ćwiczebny. Matka braci nie pracowała.
Dziewiętnastolatek pozbierał się z ziemi i pomasował pierś.
- Jedno muszę ci przyznać: kopnąć to ty potrafisz.
CZYTASZ
Dzieci Żywiołów. Tom 1. Kamienna jaszczurka
FantasyCzworo nastolatków dowiaduje się, że każdy z nich może kontrolować jeden z żywiołów. Tylko ich połączona moc, wsparta przez legendarne nadstworzenia, może zniszczyć artefakt potrafiący unicestwić cały świat. Nastolatkowie muszą nauczyć się posługiwa...