Muzycy grali, tancerze tańczyli. O drewniany parkiet, sali treningowej teatru w Selvadoronie, stukały obcasy pań. Próba generalna wędrownego zespołu tanecznego, do którego należał Rafael, trwała w najlepsze. Rodzice piętnastolatka też do niego należeli, dzięki temu razem zjechali całą Latynię.
Rafael miał czarne, lekko opadające na czoło włosy, ciemnobrązowe oczy, ostro zarysowaną żuchwę oraz mocno opaloną skórę – często ćwiczyli na dworze. Nie był chudziną, dzięki codziennym treningom z szesnastoletnią Biancą – jego partnerką taneczną – nabrał masy mięśniowej. Czasem, podczas występów, czuł się niezręcznie, gdy nastoletnia żeńska część widowni wpatrywała się tylko w niego. Nie bał się występów na scenie, ale odezwać się do kogoś, już tak. Był przystojny, ale nieśmiały.
Właśnie obracał się wokół własnej osi, podnosząc na wyprostowanych rękach Biancę, gdy do sali, w towarzystwie dyrektora zespołu, weszło dwóch Strażników – kobieta o niebieskich oczach i czarnych włosach zaplecionych w długi warkocz oraz mężczyzna z krótkim brązowym zarostem i włosami w tym samym kolorze. Dyrektor gestem nakazał muzykom umilknąć. Kiedy wszyscy skupili na nim wzrok, zaczął mówić.
- Rafaelu, podejdź tu proszę. Państwo mają do ciebie sprawę.
Chłopak nieśmiało wykonał polecenie.
- Dzień dobry – skinął głową.
- Dzień dobry – odpowiedzieli goście.
- Chcielibyśmy porozmawiać też z twoimi rodzicami – kontynuowała kobieta.
Rodzice piętnastolatka podeszli do nich.
- Rafael jest jednym z Dzieci Żywiołów, tak twierdzi nasza najlepsza jasnowidzka. Jego moc może pomóc nam pokonać najeźdźców. To tylko kwestia czasu, zanim zaatakują też inne kraje, dlatego natychmiast musimy zabrać państwa syna do Twierdzy, gdzie nauczy się panować nad mocą – Strażnik od razu przeszedł do sedna.
- Na ile procent jesteście pewni, że chodzi o Rafaela? – zapytał ojciec chłopaka.
- Na sto pięćdziesiąt. Irmina nigdy się nie myli.
- Jedź z nimi – zgodziła się matka.
- Chwila! – krzyknął dyrektor. – On nigdzie nie pojedzie. Ma do zagrania dziś i jutro dwa przedstawienia. Nie mam nikogo na jego miejsce. Nie ma mowy, że go puszczę!
- Chodzi o bezpieczeństwo Eurony, a może i całego świata, a pan martwi się o własny portfel! – oburzyła się Strażniczka. – Możliwe, że wrogowie wiedzą, gdzie szukać Rafaela i już jadą w tę stronę! Może pan sprowadzić niebezpieczeństwo na cały zespół!
- Chłopak ma wystąpić! Koniec, kropka.
Rafael nie miał odwagi powiedzieć, że nie wierzy, że potrafi okiełznać jakikolwiek żywioł. Nie uśmiechał mu się wyjazd z obcymi ludźmi, ale bał się odezwać bez pytania – zaprotestować, przez co często musiał robić to, na co nie miał specjalnie ochoty.
Strażnicy przez kilka minut wykłócali się z dyrektorem. Mężczyzna był jak zdarta płyta. Ciągle powtarzał „nie puszczę go" lub „dziś i jutro ma wystąpić". Wreszcie ulegli i zgodzili się, że zabiorą chłopaka jutro, po występie, ale do tego czasu nie odstąpią od niego na krok.
CZYTASZ
Dzieci Żywiołów. Tom 1. Kamienna jaszczurka
FantasyCzworo nastolatków dowiaduje się, że każdy z nich może kontrolować jeden z żywiołów. Tylko ich połączona moc, wsparta przez legendarne nadstworzenia, może zniszczyć artefakt potrafiący unicestwić cały świat. Nastolatkowie muszą nauczyć się posługiwa...