Rozdział 7. Pobyt w Twierdzy

25 5 0
                                    

Jako córka piekarza, pomagająca ojcu w pracy, Aneta była przyzwyczajona do wczesnych pobudek. Choć nie musiała wstać dziś przed świtem, bo pierwszy trening walki był zapowiedziany na szóstą trzydzieści, obudziła się o wschodzie słońca.

                Mając dosyć leżenia w łóżku i słuchania cichego pochrapywania Xianmei, narzuciła na siebie płaszcz, ponieważ o tej porze dnia w Twierdzy było chłodno i wyszła z pokoju. Wczoraj Zadar powiedział im, gdzie mogą go znaleźć, gdybyby mieli do niego jakieś pytania. Oprócz opiekunem na wyprawach, Mateo ustanowił go też opiekunem na Wyspie, w ramach kary za spóźnienie na naradę.

                Aneta skierowała się do północnego skrzydła, gdzie większość Strażników miała pokoje. Ich czwórkę ulokowano w komnatach we wschodnim skrzydle jako gości. Chciała dowiedzieć się od opiekuna czegoś o sytuacji w Pollen. Może jako Strażnik wie coś więcej, w końcu członkowie tej organizacji biorą udział w walkach, a dzięki telepatom, szybciej przekazują sobie informacje.

                Wreszcie dotarła do odpowiednich drzwi. Zapukała.

                Nikt nie odpowiedział.

                Postanowiła zajrzeć do środka. Powoli nacisnęła klamkę i pchnęła drzwi. Uchyliła je lekko i włożyła głowę do środka. Zadar siedział wyprostowany na łóżku, bokiem do niej. Nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w okno.

                - Przeszkadzam? – wyszeptała.

                Mężczyzna nie odpowiedział. Zdawał się w ogóle nie usłyszeć pytania.

                Aneta wycofała się i najciszej, jak mogła, zamknęła za sobą drzwi.

                Dziwne, to jakaś forma medytacji? Zastanawiała się. Może korzystał ze swojej mocy? Właśnie zdała sobie sprawę, że nie wie, czy Zadar należy do Uzdolnionych.  

                Postanowiła, że wróci do siebie i skorzysta z łazienki, zanim Xianmei ją zajmie. Przez to, że dziewczyna maluje się, Aneta domyślała się, że będzie spędzać tam więcej czasu niż powinna.

                                                                                              ***       

                Cała czwórka stawiła się punktualnie w sali treningowej. Było to wielkie i wysokie pomieszczenie. W rogu podłogę wyłożono materacami – tam trenowano walkę wręcz. Obok z sufitu zwisały liny do wspinania się. Na ścianie wisiały stojaki na przeróżną broń białą. W przeciwnym narożniku sali ustawiono worki treningowe, przy których zebrali się nastolatkowie.

                Junijka średniego wzrostu, stała nieco dalej przy własnym worku. Czarne, proste włosy związała w wysoką kitkę.

                - Mam na imię Mai i jestem trenerką rekrutów – przedstawiła się. – Mam za zadanie wyszkolić was w walce, przynajmniej w podstawach, zanim wyruszycie na pierwszą wyprawę. Niech każdy ustawi się przy swoim worku.

                Zaczekała aż wykonają jej polecenie.

                - Zanim zaczniemy... macie jakieś pytania?

                - Co to za pies? Pierwszy raz widzę taką rasę – Anthony wskazał zwierzę o biało-rudym, puchatym futrze, wygodnie rozciągnięte niedaleko Mai.

                - To jest Xio – wyjaśniła. – Mój pies, który przyjechał ze mną aż z Juno. Jest rasy akita. To narodowa rasa mojego kraju.

Dzieci Żywiołów. Tom 1. Kamienna jaszczurkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz