Rozdział 8. Przed burzą

21 5 0
                                    

Choć „Duch" nie był wielką jednostką, każdy dostał oddzielną kajutę. Mateo specjalnie poprosił kapitana Andrzeja, aby zawiózł nastolatków do Latynii, bo jego statek był znacznie szybszy oraz zwrotniejszy od innych dostępnych na Wyspie Cudów.

                Tak więc, płynęli dopiero drugi dzień, a na horyzoncie szybko rósł brzeg Latynii. Do tego ocean był spokojny, niebo bezchmurne a wiatr sprzyjający.

                Na pokładzie Zadar próbował pomóc Anecie i Anthony'emu, obudzić w sobie moc bez płynu ze szklanej buteleczki. Szło im opornie. Ponieważ na statek nie zabrali kamieni, Rafael nie miał co robić. Najpierw przyglądał się poczynaniom kolegi i koleżanki, ale prędko się tym znudził i oparty o reling na dziobie, wpatrywał się w powiększający się ląd.

                Zastanawiał się, czy Bianca jest cała. Czy po ataku zostali w Selvadoronie, czy kontynuowali trasę? Czy jego rodzicom nic nie jest? Pewnie jego towarzysze też martwili się o bliskich. No, może nie Anthony. On tu spełnia swoje marzenia, a nie, jak reszta, został zmuszony przez los do wypełnienia niebezpiecznej misji. Los jest kapryśny. Niektórych rozpieszcza, a innym niszczy życie.

                - Nad czym tak rozmyślasz? – do chłopaka podeszła Xianmei. Tak jak on, nie miała co robić. Lepiej nie ćwiczyć mocy kontroli ognia na drewnianym statku, jeśli nie chce się go za wcześnie opuścić. – Mogę się dołączyć? – oparła się obok niego.

                - Nad niczym konkretnym nie myślę... Trochę o kapryśności losu – odparł.

                - Kto z nas, jeszcze dwa tygodnie temu, pomyślałby, że jest Dzieckiem Żywiołów? – uśmiechnęła się.

                - Pewnie nikt – spojrzał na Anthony'ego, Anetę i Zadara. – Wątpię, że im się to dzisiaj uda.

                - Ja też. Twoim zdaniem, kto pierwszy z nich obudzi swoją moc?

                - Nie wiem. Anthony nieźle sobie tu radzi. Więc może on?

                Xianmei prychnęła.

                - Wolałabym, żeby Aneta. Anthony mnie wkurza. Nie dość, że nazywa mnie „wieśniaczką" i obraża mojego ojca, nazywając go „farmerem", to jeszcze na treningach rzuca mi kpiące spojrzenia, jak mi coś nie idzie. Jest z nas najstarszy i uważa się za lepszego – odwróciła się do oceanu.

                - Masz rację – Rafael zgodził się z nią. – Jednak musimy być drużyną, aby pokonać najeźdźców. Nie możemy się kłócić... Jeśli chcesz, mogę z tobą potrenować w wolnej chwili. Dodatkowe ćwiczenia na pewno ci pomogą.

                - Dzięki – posłała chłopakowi drugi uśmiech. – W sumie, teraz mamy wolną chwilę. Jeśli masz dość gapienia się w ocean, to możemy poćwiczyć.

                - Czemu nie...

                - Ale chodźmy pod pokład. Nie chcę, żeby Anthony mnie widział. Przysięgam, że jeśli jeszcze raz tak się na mnie spojrzy, przypalę mu te blond włosy.

                - Muszę sobie zapamiętać, żeby cię nie drażnić – zażartował.

                - Lepiej nie – pokiwała głową. – U mnie w kajucie jest wystarczająco miejsca. Chodź za mną.

                Skierowali się do zejścia pod pokład.

                Dzięki pomocy piętnastolatka, Xianmei nauczyła się poprawnie zadawać prawy i lewy sierpowy, jednak z pozostałymi ciosami nadal miała duży problem. Ale przez to, że trenowali sami, nie obawiała się reakcji Anthony'ego i pierwszy raz poczuła radość z treningu.

Dzieci Żywiołów. Tom 1. Kamienna jaszczurkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz