Rozdział 12. Szczelina

23 4 0
                                    

Rafael obudził się, leżąc na brzuchu. Po chwili zorientował się, że nogi wiszą mu nad przepaścią i wciągnął się głębiej na skałę. Był cały obolały i posiniaczony. Głowa bolała go w dwóch miejscach – w jednym od upadku, a w drugim od uderzenia o krawędź szczeliny, po którym stracił przytomność.

                Wymacał ręką wygaszoną pochodnię i oparł się o ścianę. Na oślep wyciągnął z plecaka zapałki i jedną podpalił. Oślepił go jej blask. Oczy zabolały go jeszcze bardziej, gdy zapalił pochodnię. Kiedy wzrok przyzwyczaił się do światła, rozejrzał się w około.

                Siedział na skalnej półce, jak się okazało po zbliżeniu się do jej krawędzi, wiszącej nad przepaścią. Światło nie docierało do jej dna. Wysoko nad sobą dostrzegł szczelinę, przez którą tu wpadł. Niestety ściany były na tyle gładkie, że uniemożliwiały wspinaczkę bez odpowiedniego sprzętu.

                - Zadar! – zawołał. – na pomoc!

                Nikt mu nie odpowiedział.

                Nawoływał każdego z osobna. W końcu przestał. Jak mogli go zostawić? Pewnie myślą, że nie żyje. W takim razie sam musi znaleźć sobie wyjście.

                Popatrzył, gdzie dalej biegnie półka. Parę metrów w prawo, przechodziła w okrągły tunel wyżłobiony w litej skale.

                Chłopak narzucił plecak i utykając na prawą nogę, ruszył do tunelu.

                Korytarz był wykonany zbyt dokładnie, żeby uznać go za wytworzony przez naturę. W żadnym miejscu nie zwężał się ani nie rozszerzał. Po prostu prowadził do – tylko przez siebie znanego – celu.

                Rafaelowi wydawało się, że już godzinę nim wędruje. Nie tracił nadziei, że odnajdzie wyjście. Jednak zamiast na wyjście, natknął się na kolejne ślady pazurów. Było ich tu więcej niż nad szczeliną.

                Chłopak przełknął ślinę. Był blisko stwora, który je zostawił, ale z pewnością nie była to kamienna jaszczurka. Liczył, że prędzej znajdzie wyjście lub nadstworzenie, niż to coś.

                Szedł dalej, aż dobiegł go jakiś odgłos. Przystanął, aby nasłuchiwać. Słyszał, jakby świst wiatru. Wyjście musiało być blisko!

                Ruszył w stronę, z której dochodził dźwięk. Z każdym krokiem stawał się on coraz wyraźniejszy. w końcu Rafael zrozumiał, że to nie podmuchy wiatru, ale oddech. Oddech dobiegający zza sterty skał leżących przed nim w poprzek tunelu.

                Nastolatek wolno zbliżył się do kamieni. Teraz i on poczuł dziwny zapach, o którym wspominał Zadar. Stwór (albo kamienna jaszczurka) musiał znajdować się za skałami. Sądząc po głośności oddechu, nie mógł to być mały gad. Zatem musiało to być to coś od pazurów.

                Innej drogi nie było i chłopak zdecydował się przejść na drugą stronę sterty. Albo stwór go zaatakuje, albo pomoże znaleźć wyjście, bo przecież skądś musiał brać pożywienie.

                Z takich jak ty, przeszło mu przez myśl.

                Wspinając się, wyjrzał na drugą stronę – nic tam nie było. Zdezorientowany stanął na szczycie skał. Ciągle słyszał oddech.

                Nagle kamienie pod nim poruszyły się.

                Rafael przekoziołkował na drugą stronę sterty i szybko podniósł pochodnię.

                Gdy się odwrócił, zobaczył, że kamienie rozsuwają się na różne strony i unoszą. Nie wiedział, co się dzieje. Wreszcie zrozumiał swój błąd: to nie były kamienie, tylko wielki gad zwinięty w kłębek.

                Z przestrachem patrzył, jak jaszczur wysokości kucyka, staje przed nim w pełnej okazałości.

                Tułów zwierzęcia był długości dorosłego konia. Drugie tyle mierzył sam ogon bestii. Wielkie łapy były wyposażone w pazury. Łuski jaszczura przypominały skały, dlatego chłopak go nie zauważył.

                Stwór utkwił spojrzenie wielkich, bursztynowych oczu w intruzie. Stał tak przez chwilę, aż wykonał krok w stronę nastolatka.

                Rafael spanikował i próbował odgonić zwierzę ogniem, ale jaszczur nic sobie z tego nie robił i chłopak ciągle się cofał.

                Stworzenie najwyraźniej zirytowała pochodnia, bo obracając się wokół własnej osi, uderzeniem ogona, wytrąciło ją chłopakowi z rąk.

                Pochodnia przeleciała przez szerokość tunelu i po zderzeniu ze ścianą, przygasła.

                Nastolatek cofał się coraz szybciej, a zwierzę ciągle się do niego zbliżało. Nagle chłopak potknął się i uderzył o skałę. Spojrzał w tył – siedział oparty o ścianę ślepego zaułku.

                No to po mnie, pomyślał.

                Odwrócił głowę i zamknął oczy. Czekał na atak pazurów lub zębisk.

                Ale minęło trochę czasu i nic takiego się nie stało.

                Rafael otworzył jedno oko, potem drugie, aż odważył się spojrzeć przed siebie.

                Krok od niego stał jaszczur. Stwór zniżył głowę, aby mieć ją na wysokości głowy chłopaka i mu się przyglądał. Jego bursztynowe oczy wydawały się emanować spokojem oraz łagodnością. Nie chciał skrzywdzić intruza.

                Zwierzę zrobiło krok w przód i zetknęło pysk z czołem nastolatka.

                Rafael poczuł, jak przepływa przez niego wielka moc. Kamyczki wokół nich zaczęły drgać. Stwór obudził w nim moc kontroli ziemi!

                Dopiero teraz do chłopaka dotarło, że to jest kamienna jaszczurka, której od początku szukali. Przecież łuski w kształcie skał mówią same za siebie! Jak on mógł się tego nie domyślić?

                Nadstworzenie cofnęło się o krok. Wiedziało, że ma do czynienia z Dzieckiem Żywiołów, władającym tym samym żywiołem, co ono.

                - Wyprowadzisz mnie stąd? – chłopak zwrócił się do kamiennej jaszczurki.

                Zwierzę ustawiło się tak, żeby mógł go dosiąść.

Nastolatek uznał to za „tak". Podniósł pochodnię i wdrapał się na grzbiet nadstworzenia.

Szybko dotarli do skalnej półki, na której obudził się Rafael. Jaszczurka zatrzymała się dokładnie pod szczeliną, przez którą tu trafił.

Zamknęła oczy i szczelina zaczęła się poszerzać. Towarzyszyły temu wstrząsy.

- Czy to przez ciebie tutaj wpadłem? – zapytał Rafael.

Odpowiedział mu dźwięk, który uznał za „tak".

- I to ty stworzyłaś tunel, w którym cię znalazłem?

Ponownie usłyszał ten sam dźwięk.

Jaszczurka musiała wiedzieć, że jej szukają, wyczuwać obecność chłopaka.

Nadstworzenie zaczęło się wspinać po pionowej ścianie. Żeby nie spaść, Rafael musiał wyrzucić wygasłą pochodnię i objąć rękami szyję gada.

Kamienna jaszczurka okazała się bardzo szybka, bo gdy tylko wydostała się ze szczeliny, pomknęła korytarzami prowadzącymi do wyjścia z kopalni.

Dzieci Żywiołów. Tom 1. Kamienna jaszczurkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz