Ten dzień był dla niej bajką. Marzeniem, które niespodziewanie spełniło się w momencie, kiedy zabrało jej wszelkich nadziei. Była tak podekscytowana spotkaniem z Winterami, że nie zadawała Miltonowi więcej pytań, co okazało się błędem.
Gdy podjechali pod wielką rezydencję, zaparło jej dech w piersi. Spodziewała się, że Winterowie mogą być bogaci, skoro przyjechał po nią sam następca tytułu książęcego. Posiadłość mieściła się w samym centrum Londynu, ale od zgiełku miasta odradzał ją wysoki, betonowy mur, który miał zapewnić prywatność jego domownikom.
- Jej, jest taki ogromny. - Powiedziała z zachwytem. - Więc to tutaj mieszkają Winterowie?
- Nie do końca.
Zmrużyła oczy.
- Jak to?
Felix bez słowa złapał ją za ramię i niemalże zawlókł do środka w obawie, że ktoś z ulicy może się nimi zainteresować. Ta nagła zmiana jego zachowania przeraziła Rose co niemiara. Dziewczyna zaczęła stawiać opór i mocno się szarpać, ale nie miała z nim najmniejszych szans.
- Puść mnie! Miałeś mnie odwieść do rodziny!
- I zrobię to. Ale przez jakiś czas musisz zostać tutaj.
- Dlaczego? Nie mówisz mi całej prawdy.
- Zamierzam to zrobić, tylko przestań w końcu gadać. - Wysyczał przez zęby.
Miał jej dość. Zabierając ją z Watford, nie przemyślał tego, że z własnej woli skazał się na co najmniej trzymiesięczny pobyt sam na sam w towarzystwie panny Rose. Dziewczyna miała niewyparzoną gębę, była zbyt hałaśliwa i głośna, a jej maniery pozostawały wiele do życzenia. Mógłby przez resztę dnia wymieniać jej wady. To jednak nie zmieniało faktu, że następne miesiące spędzą w swoim towarzystwie.
Sami.
No i razem ze służbą. W socjecie spędzanie czasu sam na sam z dobrze urodzoną damą, która nie była z nim w żaden sposób spokrewniona, byłoby skandalem, ale w końcu Rose nie była damą. Była bękartem.
Nie mógł też ryzykować tego, że obie rodziny postanowią wrócić wcześniej do miasta, dlatego wolał, by Rose była w Londynie już teraz, a nie za kilka miesięcy.
- Winterowie wyjechali na wieś. Wrócą do miasta dopiero na bal bożonarodzeniowy.
- Więc mnie do nich zawieź. - Zażądała.
- Problem polega na tym, że nie mogę tego zrobić.
- Dlaczego?
- Bo oni nie wiedzą, że cię znalazłem.
- Jak to nie wiedzą?! - Wrzasnęła spanikowana.
Zrobiło się jej słabo, a śniadanie podeszło jej aż do gardła.
Może popełniła błąd. Może nie powinna ufać obcemu mężczyźnie.
- Uspokój się. To ma być... Niespodzianka. Obiecuję ci, że poznasz ich w grudniu.
- W grudniu? - Jęknęła. - To szmat czasu.
- Dzięki temu odpowiednio przygotujesz się do spotkania z nimi.
- A do tego czasu gdzie się mam podziać, co? - Zapytała mocno podenerwowana.
- Zamieszkasz tutaj.
Rozejrzała się wokół, przypominając, że znajdują się w wielkiej rezydencji.
- A gdzie my właściwie jesteśmy?
- Witaj w Asbourne House. Moim rodzinnym domu.
- A twoja rodzina nie będzie miała nic przeciwko temu, że się tu zatrzymam? - Spytała skrępowana.

CZYTASZ
Rodzinna Tajemnica Winterów
RomanceFelix Milton jest zmuszany przez swoją rodzinę do poślubienia Laury Winter, której on nie zamierza poślubić. Chce nacieszyć się jeszcze wolnością i robi wszystko, aby do tego ślubu nie doszło. Zaczyna grzebać w przeszłości Winterów, aby wymigać się...