Sezon towarzyski to szczególny czas w roku. Najbardziej wyczekiwany przez młode panny, pragnące wyjść za mąż, a może i nawet znaleźć miłość, ich matki, które chcą pomóc swym córką w jak najlepszej prezencji oraz kawalerów, dla których jest to okazja, by zyskać posażną żonę i przygarnąć jej posag.
Rose od samego ranka chodziła jak na szpilkach. Była tak zdenerwowana, że rozbolał ją brzuch i nie była wstanie nic przełknąć. Obecność bliskich nie przyniosła jej ulgi. Wciąż miała wiele wątpliwości przed tym, jak wypadnie w oczach bezlitosnej socjety.
Nerwowo ścisnęła rękę w pięść i wbiła paznokcie, aby sobie ulżyć.
Wicehrabia wydał w Crawford House przyjęcie, na które zaprosił chyba połowę Londynu! I pomyśleć, że to wszystko z jej powodu...
- Też się stresowałaś? - Zapytała Stelli, z którą ramię w ramię schodziła ze schodów.
- Oczywiście, moja droga, lecz nie ma się czego bać. Pamiętaj, że odważni to nie ci, którzy unikają strachu, a ci, którzy się z nim mierzą.
Posłała jej blady uśmiech.
Cóż jej z odwagi, jeśli się upokorzy. Wtedy na nic zdadzą się jej starania.
- Głowa do góry i uśmiechaj się szczerze. - Wyszeptała Stella, zanim dziki tłum obtoczył Rose z każdej strony.
Nerwowo uśmiechała się w kierunku dżentelmenów i dam, którzy wręcz pożerali ją wzrokiem.
- Panno Rose, jak podoba się pani w Londynie?
- Miasto jest wspaniałe. - Odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Jakie są pani ulubione kwiaty?
- Róże. - Odpowiedziała bez namysłu.
Mężczyźni wokół za śmiali się głośno.
Dopiero po chwili zrozumiała, dlaczego ich rozbawiła. Sama też cichutko zachichotała.
- Róże dla Rose. To całkiem intrygujące. - Skomentował ktoś w tłumie.
- Mógłbym wpisać się do pani karneciku? - Odezwał się ktoś po lewej.
- Ależ tak. - Wyciągnęła ku mężczyźnie nadgarstek z przywiązaną karteczką.
- Świetnie! W takim razie zarezerwuje kolejny taniec. - Odparł z dumą mężczyzna.
- Czy ja również mogę prosić panią do tańca? - Odezwał się kolejny.
Otwierała usta, by odpowiedzieć, ale ktoś zdążył ją wyprzedzić.
- Daj spokój Benny, już masz żonę. Daj szansę innym. - Odezwała się Stella, która w końcu zdołała się przepchać przez tłum, by stanąć u boku kuzynki.
Mimowolnie jej policzki zrobiły się całe czerwone.
Przez pół wieczora nie mogła odpędzić się od adoratorów. Ludzie podchodzili do niej z zaciekawieniem, prosząc księżną Glanville, aby ich sobie oficjalnie przedstawiła. Mężczyźni byli uprzejmi i odnosili się do niej z szacunkiem, co przyniosła z wielką ulgą. Nikt nawet nie próbował poruszyć tematu skandalu podczas balu bożonarodzeniowego, ani też nie śmiał choćby słowem wspomnieć o jej powiązaniach z rodziną Winterów.
Tańczyła właśnie z panem Bertiem. Była to swego rodzaju przysługa, o którą poprosiła ją Emma, by móc w tym czasie porozmawiać z Henrym Wilsonem. Nie mogła jej odmówić, a towarzystwo najlepszego przyjaciela męża Stelli, wcale nie było takie złe. Pan Bertie był bardzo zabawny. Opowiadał jej wiele dowcipów, wskutek czego nie mogła skupić się na tańcu i dwa razy nastąpiła na jego palce.
CZYTASZ
Rodzinna Tajemnica Winterów
RomanceFelix Milton jest zmuszany przez swoją rodzinę do poślubienia Laury Winter, której on nie zamierza poślubić. Chce nacieszyć się jeszcze wolnością i robi wszystko, aby do tego ślubu nie doszło. Zaczyna grzebać w przeszłości Winterów, aby wymigać się...