Will usiadł zmęczony na łóżku w domku Apolla. W dłoni wciąż trzymał rysunek, który dostał od Nico. Bardzo mu się spodobał. Z szafki wyciągnął pudełko, w którym trzymał wszystkie prezenty od syna Hadesa, czy też rzeczy, które mu się z nim kojarzyły. Ale była jedna rzecz, która zajmowała znacznie bardziej specjalne miejsce, niż pudełko. Na ścianie nad łóżkiem blondyna wisiało zdjęcie, które zrobił wraz z Nico na początku wakacji. Medyk spojrzał na nie i na dłuższą chwilę zatrzymał na nim wzrok. Widniały na nim dwie chłopięce sylwetki, jedna wyższa od drugiej. Oboje siedzieli wtedy przy ognisku. Solace dokładnie pamiętał ten moment, było to w ostatnie wakacje. Bardzo dobrze się bawili. Nico był wtedy bardzo szczęśliwy. Will mimowolnie się uśmiechnął, widząc lekko zarumienioną, ale wciąż bladą twarz swojego przyjaciela.
- Chyba pora spać, co? – pomyślał po chwili, patrząc na godzinę.
Zegarek wskazywał już kilka minut po 23:00. Solace umieścił rysunek w pudełeczku, które po chwili zostało przez niego schowane na swoje miejsce. Blondwłosy szybko przebrał się w coś wygodniejszego do spania. Wpełzł pod kołdrę, zamknął oczy i dość szybko zasnął.
=.=.=.=.=.=.=.=
Nico przebudził się w środku nocy. Zaspanym wzrokiem rozejrzał się po infirmeryjnej sali. Jedynym jej światłem był księżyc, padający zza okna i jakaś lampka czy pochodnia, znajdująca się na werandzie. Zegar wskazywał godzinę 3:21. W rogu pokoju dostrzegł jednak biały, lekko iskrzący się dym. Podniósł się do siadu i dokładnie przyjrzał temu czemuś. Dym zaczął formować się w ludzką sylwetkę, a po chwili był w zupełności widzialną postacią. Był to mężczyzna, może w wieku 40-50 lat. Na jego twarzy widoczny był wyglądający bardzo poważnie zarost. Postać była dość niska, no i trochę krągła. Nico nie miał pojęcia, kto to jest, ale jednego był bardziej niż pewien – był to duch.
- Um... Przepraszam? – odezwał się chłopak, zwracając na siebie uwagę bytu, który widocznie nie był zainteresowany obecnością syna Hadesa – Potrzebujesz czegoś?
- Ah, naturalnie – odwrócił się duch – Ale najpierw, pozwól, że się przedstawię. Jestem Malcolm Foster, mów mi po prostu Malcolm, twój ojciec mnie wysłał.
- Czego zatem chce mój staruszek? – parsknął Nico, spodziewając się celu wizyty ducha w jego pokoju.
- Pan chce, abyś go odwiedził – wyjaśnił dokładniej Malcolm – Kazał przekazać, abyś pojawił się u niego rano.
- To do niego wróć i mu powiedz, że pojawie się dopiero, jak Solace wypuści mnie z infirmerii – przekręcił oczami brunet i znów wrócił do pozycji leżącej – Znikaj, chcę spać.
- Dobrze – duch ostatni raz rozejrzał się po pokoju – Ale mimo wszystko, proszę o szybką wizytę. Do widzenia!
Nico prychnął. Nie chciał wracać do ojca, doskonale wiedział, co go tam czeka. Ale jeszcze się ojczulek wkurzy i będzie problem, ups? Włoch przekręcił się na jeden bok i tak leżał. Wiedział, że już nie zaśnie. Poczeka tak do rana, aż nie pojawi się Will. To dobre rozwiązanie, prawda?
CZYTASZ
Picture on my wall •Solangelo•
FanfictionNico nie lubi wielu rzeczy. Nie lubi kontaktów z ludźmi, wychodzić z domku, kiedy nie musi, ale przede wszystkim - nie lubi siedzieć w infirmerii. Jednak kiedy w końcu zgadza się tam zostać na dłużej niż parę godzin, zostaje wezwany do swojego ojca...