Rozdział II

415 23 0
                                    

     Will usiadł zmęczony na łóżku w domku Apolla. W dłoni wciąż trzymał rysunek, który dostał od Nico. Bardzo mu się spodobał. Z szafki wyciągnął pudełko, w którym trzymał wszystkie prezenty od syna Hadesa, czy też rzeczy, które mu się z nim kojarzyły. Ale była jedna rzecz, która zajmowała znacznie bardziej specjalne miejsce, niż pudełko. Na ścianie nad łóżkiem blondyna wisiało zdjęcie, które zrobił wraz z Nico na początku wakacji. Medyk spojrzał na nie i na dłuższą chwilę zatrzymał na nim wzrok. Widniały na nim dwie chłopięce sylwetki, jedna wyższa od drugiej. Oboje siedzieli wtedy przy ognisku. Solace dokładnie pamiętał ten moment, było to w ostatnie wakacje. Bardzo dobrze się bawili. Nico był wtedy bardzo szczęśliwy. Will mimowolnie się uśmiechnął, widząc lekko zarumienioną, ale wciąż bladą twarz swojego przyjaciela.

- Chyba pora spać, co? – pomyślał po chwili, patrząc na godzinę.

     Zegarek wskazywał już kilka minut po 23:00. Solace umieścił rysunek w pudełeczku, które po chwili zostało przez niego schowane na swoje miejsce. Blondwłosy szybko przebrał się w coś wygodniejszego do spania. Wpełzł pod kołdrę, zamknął oczy i dość szybko zasnął.

=.=.=.=.=.=.=.=

     Nico przebudził się w środku nocy. Zaspanym wzrokiem rozejrzał się po infirmeryjnej sali. Jedynym jej światłem był księżyc, padający zza okna i jakaś lampka czy pochodnia, znajdująca się na werandzie. Zegar wskazywał godzinę 3:21. W rogu pokoju dostrzegł jednak biały, lekko iskrzący się dym. Podniósł się do siadu i dokładnie przyjrzał temu czemuś. Dym zaczął formować się w ludzką sylwetkę, a po chwili był w zupełności widzialną postacią. Był to mężczyzna, może w wieku 40-50 lat. Na jego twarzy widoczny był wyglądający bardzo poważnie zarost. Postać była dość niska, no i trochę krągła. Nico nie miał pojęcia, kto to jest, ale jednego był bardziej niż pewien – był to duch.

- Um... Przepraszam? – odezwał się chłopak, zwracając na siebie uwagę bytu, który widocznie nie był zainteresowany obecnością syna Hadesa – Potrzebujesz czegoś?

- Ah, naturalnie – odwrócił się duch – Ale najpierw, pozwól, że się przedstawię. Jestem Malcolm Foster, mów mi po prostu Malcolm, twój ojciec mnie wysłał.

- Czego zatem chce mój staruszek? – parsknął Nico, spodziewając się celu wizyty ducha w jego pokoju.

- Pan chce, abyś go odwiedził – wyjaśnił dokładniej Malcolm – Kazał przekazać, abyś pojawił się u niego rano.

- To do niego wróć i mu powiedz, że pojawie się dopiero, jak Solace wypuści mnie z infirmerii – przekręcił oczami brunet i znów wrócił do pozycji leżącej – Znikaj, chcę spać.

- Dobrze – duch ostatni raz rozejrzał się po pokoju – Ale mimo wszystko, proszę o szybką wizytę. Do widzenia!

     Nico prychnął. Nie chciał wracać do ojca, doskonale wiedział, co go tam czeka. Ale jeszcze się ojczulek wkurzy i będzie problem, ups? Włoch przekręcił się na jeden bok i tak leżał. Wiedział, że już nie zaśnie. Poczeka tak do rana, aż nie pojawi się Will. To dobre rozwiązanie, prawda?

Picture on my wall •Solangelo•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz