Will spał. W końcu, po wielu nieprzespanych lub okropnych nocach w końcu mógł wypocząć. Nie był świadomy tego, że Nico siedzi przy jego łóżku i wpatruje się w jego spokojną, lecz widocznie zmęczoną twarz. Niski brunet trzymał w dłoni szkicownik i coś w nim rysował, coś co bardzo chciał, aby syn Apolla zobaczył. Di Angelo praktycznie kończył, co chwilę zerkał na starszego i delikatnie się uśmiechał. Ręka Willa chwilowo drgnęła, co lekko wystraszyło syna Hadesa. Włoch westchnął, odłożył szkicownik na bok i usiadł na łóżku obok niego.
- Jesteś durniem, Solace – mruknął zmartwiony.
Wiedział, co się działo z Willem od Percy'ego. Spotkał go przy arenie treningowej i zaraz po nagłym wybuchu szczęścia i radości ze strony syna Posejdona, dowiedział się, jak pod jego nieobecność wyglądało życie Willa. Z jednej strony miał ochotę go ochrzanić za to, że zaniedbał sen, jedzenie i się sobą nie przejmował, ale z drugiej chciał mu to wynagrodzić, bo trochę była to jego wina. Położył się obok niego, objął i przymknął oczy.
- Przepraszam – mruknął pod nosem – Mogłem się upewnić, czy wszystko w porządku, kiedy listy nie dochodziły. Ja też jestem durniem... Kocham cię, Solace.
Oparł głowę o klatkę piersiową wyższego i słuchał, jak jego serce bije. Co go zdziwiło, serce Willa nie biło spokojnie i powoli, jak na kogoś śpiącego przystało. Syn Hadesa poczuł ruch, mianowicie silne ramie obejmujące go. Doskonale wiedział, że Solace już nie spał.
- Ja ciebie też kocham Nico – zaśmiał się cicho blondyn.
- Skubany jesteś, wiesz?
- Wiem – pogłaskał go po głowie i przymknął oczy.
Nico nie widział innego wyjścia niż zrobić to samo. W ramionach Willa było tak ciepło i miło. Po podróży cieniem di Angelo był naprawdę wyczerpany, więc szybko zaczął przysypiać. Był cholernie szczęśliwy, że tu wrócił.
=.=.=.=.=.=
Nadszedł wieczór, w domku Hadesa, pod opieką Hazel, czekała Wielka Siódemka oraz Reyna, której udało przybyć się tam na czas. Nico musiał porozmawiać jeszcze z Chejronem, a Will na niego czekał. Chłopcy zjawili się po paru minutach, co bardzo wszystkich cieszyło.
- Opowiadaj, co było z tymi listami? – poprosiła Piper.
- Tata poprosił swojego pomocnika, takiego ducha, aby je dostarczał. Ale Malcolm okazał się zwykłym pacanem i tego nie robił, ani w jedną, ani w drugą stronę – burknął Nico, przekręcając oczami – Ja sam myślałem, że jesteście na mnie źli i dlatego nie odpisujecie.
- A w życiu – Solace pogłaskał go po głowie – Martwiliśmy się o ciebie cholernie...
- Wiem, wiem – niższy się trochę speszył – Ale już jestem i raczej ojciec nie zamierza mnie w najbliższym czasie wzywać.
Ich małe spotkanie dobiegło końca. Wszyscy się rozeszli, nawet Hazel wyszła wraz z Frankiem, aby się przejść. Nico siedział na swoim łóżku, pod ścianą. Myślał nad czymś, co William od razu dostrzegł. Podszedł do niego i usiadł obok.
- O czym myślisz? – zapytał, obejmując di Angelo ramieniem.
- Właściwie, to... – zaczął młodszy – Kim my dla siebie jesteśmy, Will?
- Co masz na myśli?
- No, bo ja kocham ciebie... – mówiąc to na jego policzki wkradł się rumieniec – A ty mnie, więc kim dla siebie jesteśmy?
Will się zaśmiał. Podniósł Nico i posadził go przed sobą tak, że Włoch siedział twarzą do niego.
- C-co ty robisz, Solace?! – syn Hadesa był zaskoczony zachowaniem starszego.
- Nico, odpowiadam na twoje pytanie – ułożył swoje dłonie na ciepłych policzkach di Angelo i zbliżył się do jego twarzy – Jesteś miłością mojego życia, czuję coś do ciebie od dawna, ale nie chciałem psuć niczego między nami, bo bałem się, że nic z tego nie będzie... Dlatego teraz, kiedy już wiem, że ty też mnie kochasz – Nico, czy zostaniesz moim chłopakiem?
Di Angelo wpatrywał się w blondyna szeroko otwartymi oczami. Nie spodziewał się takiego wyznania z jego strony. Położył swoją dłoń na jednej z ciepłych rąk, które oplatały jego twarz. Zbliżył się szybko i złączył swoje usta z ustami Solace' a. Niebieskooki z kolei nie spodziewał się takiego ruchu ze strony syna Hadesa. Odwzajemnił jednak tę pieszczotę i oddał się ciepłu, jakie rozchodziło się po jego ciele.
- Mam to odebrać jako „tak"? – zaśmiał się cicho, kiedy się od ciebie odsunęli, a Nico tylko przytaknął – Dziękuję słońce.
- To ja dziękuję Will – di Angelo mocno go objął i wtulił w jego tors – Idź już spać – nakazał.
- Dobrze, dobrze, mamo – pogłaskał jego włosy i przymknął oczy – Kocham cię maluchu.
- Ja ciebie też, mendo – obaj się zaśmiali i postanowili oddać w objęcia Morfeusza.
//Szczerze, przez pierwsze pół rozdziału odczuwałam solidne ciarki cringe'u xD Ale z reszty jestem zadowolona :) To jeszcze nie koniec tej książki! 💖
CZYTASZ
Picture on my wall •Solangelo•
FanfictionNico nie lubi wielu rzeczy. Nie lubi kontaktów z ludźmi, wychodzić z domku, kiedy nie musi, ale przede wszystkim - nie lubi siedzieć w infirmerii. Jednak kiedy w końcu zgadza się tam zostać na dłużej niż parę godzin, zostaje wezwany do swojego ojca...