Prawda

275 19 18
                                    

- Co?! - Powiedziałam, prubując nadal udawać.

- Jesteś szalony. - Powiedział Ray, przewracając oczami.

- Już wiem, że to wasza dwójka. - Powiedział Norman lodowatym tonem. - Wiem, bo powiedziałem wszystkim gdzie jest lina. I z tego miejsca zniknęła. - Powiedział Norman patrząc na Raya.

Ray zaczoł się śmiać.

- A myślałem, że dobrze mi idzie. - Roześmiał się.

Norman zwrócił się do mnie.

- A ty... - Zaczoł.

- 'Bzdury...'

- Podejrzewałem cię od samego początku. Na początku nie miałem solidnego dowodu, więc po prostu miałem cię na oku. Potem zorientowałem się, że chodzisz do biura mamy każdego dnia, po naszym zebraniu. Więc poszedłem za tobą. Kiedy weszłaś do biura mamy, posłuchałem, o czym rozmawiacie. A potem moje podejrzenia były słuszne. - Uśmiechnął się trochę dumny z siebie.

<Żeby tak głupio się podejść? A trzeba było słuchać się mamy i iść kiedy wszyscy śpią.>

Siedziałam oszołomiona.

- Norman... - Zaczęłam.

- A teraz jesteście po naszej stronie czy demonów? - Zapytał Norman.

Ray wyjaśnił, że robił to wszystko, by nie zginęli. I żeby mogli uciec. Ray cały czas był z nimi.

- A co z tobą? - Zapytał mnie Norman.

Wstałam powoli.

- Przepraszam, Norman. Nie mogę pozwolić, aby twój plan ucieczki wszedł w życie. Po pierwsze, to zbyt ryzykowne. Po drugie, moja praca polega na upewnianie sie, że wszystko jest w porządku. Łącznie z moim najlepszym przyjacielem z drugiej farmy. - Powiedziałam ze skutkiem.

Chce im pomóc. Naprawdę. Ale nie mogę do tego dopuścić. To jest zbyt ryzykowne.

- [Zdrobnienie imienia], dołącz do nas. Plan się nie zawali. Nie może. Wszyscy uciekniemy. - Powiedział Ray trzymając mnie za ręce.

- Ray... - Powiedziałam patrząc na jego dłonie.

- Proszę [Twoje imię]. Potrzebujemy twojego sprytu. - Dodał Norman.

- Zdajecie sobie sprawę, że jeśli Isabella się dowie, wszyscy natychmiast zostaniemy wysłani. - Powiedziałam.

- Nie dopuścimy do tego. - Powiedział Ray.

Zawałami się przez chwilę. Ale potem ścisnęłam rękę Raya.

- Ok, jestem po waszej stronie. - Uśmiechnęłam się.

- Dobrze. - Uśmiechnął się Norman. - Porozmawiamy o tym więcej jutro, kiedy będzie z nami Emma. Ale na razie powinniśmy zejść na dół. - Skinął głową Norman.

- Dobrze. - Skinęłam głową.

Ja i Ray udaliśmy się do biblioteki, tak jak zwykle. Wzięłam książkę i usiadłam tuż obok niego. Siedzieliśmy bliżej siebie niż zwykle. Ale po prostu to zignorowałam i czytałam swoją książkę. Zbliżał się do mnie co kilka minut, aż zaczęliśmy się dotykać. Spojrzałam na niego zdezorientowana.

- Dlaczego jesteś tak blisko? - Zarumieniłam się.

Jego twarzy była trochę czerwona.

- Po prostu tutaj siedzę. - Powiedział podłym tonem.

Przewróciłam oczami i spojrzałam z powrotem na książkę. Kiedy spojrzałam w dół, ramię Raya przesunęło się za moje plecy, przyciągając mnie bliżej niego. Bardzo się zarumieniłam. Ale potem oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam książkę.

- Jeśli chciałeś się przytulić, trzeba było powiedzieć! - Zasmiałam się z jego nieśmiałości.

- Zamknij się. - Wymamrotał.

Siedzieliśmy tam, czytając razem książki. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że czuję się inaczej niż przy Emme czy Normanie. W moim żołądku były motyle i czułam, jak by moje serce miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Nigdy nie czułam się w ten sposób, kiedy byłam w pobliżu Jaydena. Nie czułam się w ten sposób przy nikim.

Zaczęłam trochę odpływać. Ale potem usłyszałam głos Isabelli.

- [Twoje imię], muszę z tobą porozmawiać, naprawdę szybko. - Powiedziała.

Otworzyłam sennie oczy. Potem zdałam sobie sprawę, że wciąż jestem w bibliotece z Rayem. Spojrzałam na niego, który lekko mnie potrząsnął, aby mnie obudzić.

- Och, ok. - Powiedziałam siadając i przecierając oczy.

Uśmiechnęła się i zaczęła iść do drzwi. Weszliśmy do jej biura.

- Jest cos co muszę dzisiaj wiedzieć? - Zapytała.

- 'Cholera... Co mam powiedzieć?' Wciąż planują ucieczkę. - Powiedziałam.

- Co nowego? - Zapytała.

- Nie. - Odpowiedziałam.

- Nie okłamała byś mnie, prawda? - Zapytała.

- Oczywiście, że nie. Jestem posłuszna tobie i babci. - Powiedziałam.

- Dobrze. - Uśmiechnęła się.

- Czy mogę iść? - Zapytałam.

- Tak. - Uśmiecha się.

Wróciłam do biblioteki, w której spędzam czas z Rayem, i usiadłam obok niego. Objął mnie ramieniem i trzymał przed nami swoją książkę.

- Czego ona chciała? - Zapytał cicho.

Jego głos brzmiał teraz bardziej kojąco.

- Tylko codzienne zameldowanie. - Odpowiedziałam.

- Co jej powiedziałaś? - Zapytał.

- Po prostu powiedziałam, że nie mam nic do zgłoszenia. - Powiedziałam.

- [Zdrobnienie imienia]? - Wyszeptał.

- Tak? - Zapytałam.

- Obiecaj mi coś.

- Zależy co to jest. - Powiedziałam.

- Obiecasz mi, że ty i ja uciekniemy razem? - Powiedziała cichym głosem.

- Oczywiście. Wszyscy razem uciekniemy. - Powiedziałam patrząc na niego.

Na jego twarzy pojawił się uśmiech, co sprawiło, że też się uśmiechnęła i zachichotałam.

- Głupia. - Uśmiechnęłam się, gdy poklepał mnie po głowie.

______________________________________

(...)

Ray x Reader: Dwóch Zdrajców (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz