<Część 5>

81 6 2
                                    

Na tej lekcji nie miałem tyle szczęścia i musiałem usiąść trochę bliżej. Niestety Aaron siedział za mną, przez co całą lekcję czułem na sobie jego wzrok. Do końca zajęć starałem się go unikać, lecz spotkanie było nieuniknione. Kiedy wychodziłem z budynku zauważyłem, że ten czekał na mnie przed bramą. Próbowałem go wyminąć, ale ten złapał mnie za rękę i już nic nie byłem w stanie zrobić. 

-Ej, czemu mnie unikasz?

-J-ja yyy... no- odwróciłem zmieszany wzrok.

-Dobra, nie ważne. Chcesz gdzieś ze mną pójść?- zapytał z uśmiechem na twarzy, mógłbym się na to patrzeć całymi dniami.

-Gdzie?

-Zobaczysz, chyba że nie masz czasu.- jego oczy od razu posmutniały.

-Nie!- zaprzeczyłem chyba zbyt energicznie, bo widocznie go to rozśmieszyło- Znaczy, nie mam nic w planach. Tylko zadzwonię do taty.

-No okej.

Wyciągnąłem telefon, wybrałem numer i po kilku sygnałach usłyszałem głos ojca. Kiedy mówiłem mu, że wrócę później, chłopak patrzył na mnie jak na kosmitę, bo jednak łatwiej mi mówić po japońsku. Po kilku minutowej wymianie zdań, rozłączyłem się i powiedziałem Aaronowi, żeby prowadził. Wchodziliśmy w jakieś dziwne nie znane mi uliczki, a na koniec przeszliśmy przez jakiś płot. Zobaczyłem pas lasu, ale za nim coś się kryło. Przeszliśmy przez gąszcz drzew i stanęliśmy na przeciw pięknego fiołkowego pola. 

-I? Jak się podoba?- zapytał ciekawy.

Ja stałem jak wryty, miałem uchylone usta, a w oczach to ja chyba miałem pełne gwiazd niebo. Byłem po prostu zachwycony tym widokiem, może i jestem chłopakiem, ale uwielbiam kwiaty. 

-Chciałem to miejsce pokazać osobie, której uroda dorównuje temu widokowi.

Mnie natychmiastowo oblał rumieniec i spojrzałem na niego wielkimi oczami.

-C-chwil co? Znaczy j-jak to? I yyy... dziękuję?- myślę, że maliny by mi pozazdrościły koloru.

Aaron tylko się zaśmiał i chyba z małym wahaniem przytulił. Chwilę stałem nieruchomo, ale po chwili wtuliłem się w jego ciało, na co ten tylko wzmocnił uścisk. 

-Dobra, chcesz się tam przejść w głąb?- ja tylko na to pokiwałem głową.

Po chwili ruszyliśmy w sam środek łąki kwiatów. Kiedy przeszliśmy już spory kawałek, chłopak wyciągnął z plecaka koc i rozłożył go na ziemi. Oboje się położyliśmy, słońce już zachodziło. Niebo przybierało ciemnych kolorów, a na nim pojawiają się miliony małych punkcików. Tak nam minął czas do późnych godzin. Około północy uznałem, że przydałoby się wracać.

Aaron odprowadził mnie w sumie pod sam dom, gdzie się pożegnaliśmy i umówiliśmy na jutro, a w sumie to dzisiaj.


<---------------------------------------------------------------->

Mówiłam, że coś wstawię jak wrócę. Może nie jest to super długie, ale zawsze coś, prawda? No dobra, to chyba na tyle. Przez najbliższe 12 dni nie wiem czy coś napiszę, ale no. Miłego dnia/ południa/ wieczora/ nocy itd.

Do następnego ciasteczka

Ciocia Krema

Tylko fiołki wiedzą |BL| (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz