<Część 15>

37 3 1
                                    

Postanowiliśmy wracać do domów, gdy promienie słoneczne zaczęły delikatnie padać na nasz twarze, a niebo nabierało mandarynkowych odcieni. Szliśmy za ręce przez cały las, aż do ściany, przez którą przeszliśmy. W moim brzuchu wirowały stada motyli. Nie sądziłem, że mogę być tak szczęśliwy dzięki jednej osobie. Aaron odprowadził mnie pod sam przystanek. Robiło się coraz jaśniej. Gdy przyjechał mój autobus pożegnaliśmy się. W momencie kiedy miałem wsiadać, chłopak złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę, skradając mi delikatny pocałunek.

Wsiadłem do autobusu, był pusty, bo nikt tak wcześnie raczej nie jeździ. Unosił się odór potu, bo dziennie przewija się tutaj setki osób. Usiadłem jak najbliżej wyjścia. Była cisza, słychać było tylko warkot silnika. Wszystkie myśli w mojej głowie po prostu zniknęły, w końcu czułem spokój. Byłem po prostu szczęśliwy. Miłość jest piękna, a jeszcze piękniejsza, gdy odwazjemniona.

Wysiadłem na swoim przystanku. Powolnym krokiem ruszyłem w stronę swojego domu. Wszedłem do niego, nie próbowałem nawet być cicho, bo wiedziałem, że ojciec jest już w pracy. Wewlokłem się schodami do swojego pokoju i ściągając plecak, padłem twarzą na łóżko. Nie wiedziałem, że jestem aż tak zmęczony. Kilka sekund po zamknięciu oczu, byłem już w objęciach Morfeusza.

Otwierając oczy, oślepiła mnie ilość światła w pokoju. Słońce górowało na błękitnym, nieskazitelnym niebie. Mozolnie zwinąłem się z łóżka i biorąc ubrania na zmianę, ruszyłem w stronę łazienki, mając zamiar wzięcia kąpieli.

Ściągnąłem przepocone ubrania i wszedłem pod prysznic. Przekręciłem kurek, czując jak z deszczownicy na moje ciało zaczęły spadać chłodne krople wody. Zacząłem wcierać w swoje ciało żel pod prysznic. Po chwili umyłem też włosy. Kiedy skończyłem, wyszedłem spod prysznica, zakładając na siebie jakieś dresy. Czułem się dość orzeźwiony i już pełniejszy energii ruszyłem na dół w stronę kuchni. Otworzyłem lodówkę, chwytając puszkę z energetykiem. Nie myśląc nawet o jedzeniu ruszyłem na kanapę, w celu obejrzenia jakiegoś filmu, czy serialu. Nie wiem która jest godzina, średnio mnie to ogólnie obchodzi. Postanowiłem dzisiaj nie wychodzić z domu, musiałem oswoić się z sytuacją, że się zakochałem, a ta osoba to odwzajemnia.

Nie robiłem tak na prawdę nic. Nie miałem siły. Myślenie o tym wszystkim, analizowanie, po prostu mnie wykańczało. Ale radość jaką czuję, to jest dla mnie wręcz nieprawdopodobne.

Następnego dnia trzeba było iść do szkoły. Wstałem i zebrałem się, sama droga do szkoły wyglądała tak samo jak zawsze, ale nie mogłem się doczekać, żeby zobaczyć Aarona. Stanąłem przed pokaźnych wielkościach budynkiem. Coraz bardziej ogarniał mnie stres, ręce zaczęły się pocić i drżeć. Chodziłem korytarzami szkolnymi, ciągle oglądając się i wypatrując kręconych włosów, wśród tłumu uczniów. Gdy tylko go dostrzegłem, wysłałem mu szybką wiadomość "spójrz przed siebie". Kiedy ten wpatrywał się w telefon, ja zwinnie przedzierając się przez ludzi, stanąłem centralnie przed nim. Stałem uśmiechnięty, gdy jego twarz wyrażała zdezorientowanie. W momencie gdy uniósł głowę, zrobiłem dwa kroki do przodu, wtulając się w niego i zaciągając jego zapachem.


<-------------------------------------------------------->
Wiem, że mnie tu dawno nie było. Alee jestem tak? Taki mały rozchodniaczek na powtórkę do pisania tego. Mam nadzieję, że się chociaż w miarę podobało.
Miłego dnia
Kremówka

Tylko fiołki wiedzą |BL| (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz