<Część 14>

49 5 0
                                    

Dźwięk budzika zaczął mnie budzić. Nie miałem siły, wyłączyłem go i poszedłem dalej spać. Jeden dzień, w który nie pójdę do szkoły nie oznacza końca świata. Obudziłem się kilka godzin później, było koło 11. Ledwo wstałem z łóżka i włożyłem jakieś dresy, zszedłem na dół i wziąłem gruszkę, i energetyk z lodówki. Usiadłem na kanapie zawijając się w koc, który tam leżał i włączyłem telewizor. Puściłem serial i tak leżałem średnio skupiając się na tym co leci.

Siedziałem tak do jakiejś 15, wtedy uznałem, że pora się umyć. Dobrze, że na noc podłączyłem telefon. Sprawdziłem przez aplikację, o której mam autobus, który by mi pasował. Najlepszy byłby ten o 15.40. Kiedy się umyłem, zacząłem pakować rzeczy do plecaka. Schowałem jakiś koc, sok i jakieś słodycze. Była już 15.30, więc szybkim krokiem wyszedłem z domu i podążyłem w stronę przystanku. Akurat gdy doszedłem podjechał autobus, do którego wsiadłem. Parę minut później wysiadłem na dobrym przystanku i przyspieszyłem kroku zmierzając na nasze pole. Kiedy byłem w ślepej uliczce już prawie biegłem. Szybko przeszedłem przez mur i po biegu przez las dotarłem na miejsce. Rozłożyłem koc, położyłem obok plecak i usiadłem. Byłem dość zdyszany. Miałem tylko nadzieję, że Aaron przyjdzie.

Po jakiejś godzinie już przysypiałem. Nie wiem ile później czasu minęło, ale zasnąłem. Zmrużyłem oczy, czułem jak koc ugiął się pod czyimś ciężarem. Uchyliłem powieki, niebo już było ciemne, a słońce schowało się za horyzontem. Zobaczyłem twarz Aarona, którego oczy były we mnie wpatrzone. Delikatnie się uśmiechnąłem:

-Przyszedłeś.- powiedziałem szeptem.
-No, przyszedłem.

Leżeliśmy chwilę w ciszy patrząc się na siebie z małymi uśmiechami na twarzach. Wiedziałem, że ta chwila nie może trwać wiecznie, więc zacząłem mówić:

-Wiesz czemu cię tu zaprosiłem, prawda?
-Chyba się domyślam.- powiedział przybity.
-Czemu poszedłeś jak Daniel wtedy się pytał, czy będę z nim chodzić?
-To... Ehh, to trudny temat. Szczerze myślałem, że już znasz odpowiedź.- odwrócił wzrok.
-To znaczy? Wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi i o wszystkim możesz mi powiedzieć.- słowo "przyjaciel" ledwie przeszło mi gardło.
-Kocham cię...- powiedział prawie niesłyszalnie.

Trochę mnie to zdziwiło. Nie sądziłem, że można się zakochać w takim czymś jak ja. Wiem, ze Daniel powiedział to samo, ale to, że zrobił to tak otwarcie, bez żadnego stresu, tak swobodnie. Nie czułem w jego słowach szczerości. Aaron podniósł się na łokciach do siadu. Patrzył przed siebie. Widziałem w jego oczach łzy. Też się podniosłem. Dalej na niego patrzyłem. Nie mogłem oderwać wzroku. Zacząłem łączyć wszystkie fakty, wszystkie myśli w mojej głowie, to tworzyło całość. Był ideałem, pierdolonym ideałem. Otarłem dłonią jego łzy. Spojrzał na mnie, a z jego oczu dalej leciały słone krople. Powoli zbliżyłem się do jego twarzy i złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. Choć był krótki, to odzwierciedlił wszystkie nasze uczucia. Cały świat w okół zniknął. Zostaliśmy tylko my. Tylko my się w tamtej chwili liczyliśmy. Po chwili odsunąłem się parę milimetrów. Aaron patrzył na mnie jakby nie wierzył w to co się dzieje, a ja tylko się uśmiechnąłem. Z każdą sekundą coraz bardziej rozumiałem, to co czułem do chłopaka. Przytuliłem go tylko i nie chciałem już nigdy puszczać. W tej chwili byłem po prostu szczęśliwy.

<----------------------------->
Kochane ciasteczka, zbliżamy się powoli do zakończenia tej historii. Mam nadzieję, że w ogóle się podoba itp.
Do następnego
Ciocia Krema

Tylko fiołki wiedzą |BL| (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz