<Część 8>

50 5 10
                                    

Obudziłem się około 11. Przynajmniej nie muszę dzisiaj iść do szkoły, weekend to piękny czas, szkoda tylko, że tak krótki, no ale co poradzić. Leżałem kupę czasu na łóżku i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Po jakieś godzinie przyszła mi wiadomość, że musimy zaczynać kręcić i we wtorek mam się stawić na planie fimowym. Oczywiście jeszcze było podany adres, godzina i strony roli, które muszę wtedy umieć. Trochę to strsujące. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że nagrywki mam prawie od Rama do wieczora, więc szkoła za mną chyba zatęskni, ale ja za nią nie.

Ten dzień minął dość nudno, zjadłem sobie, poszedłem pobiegać, wziąłem prysznic, pograłem na gitarze i w sumie poszedłem spać. Było zwyczajnie.

Zaczął dzwonić budzik. Poniedziałek, dzień znienawidzony przez każdego normalnego ucznia. Szybko się zebrałem i wyszedłem. Ojciec dalej spał, ale to dobrze, bo dzisiaj ma w końcu dzień wolny. Minęło kilka lekcji, na których prawie przysypiałem, co pewnie zauważył Aaron i mi nie przeszkadzał. Przynajmniej właśnie zaczęła się długa przerwa, tym razem chłopak nie mógł się ode mnie odkleić. Chciał wiedzieć wszystko.

-No to... Jak poszło Hideki?
Ja spojrzałem na niego jak na debila, bo kompletnie odleciałem.
-No w piątek. Kontaktyjesz w ogóle człowieku?- nie był zły, bardziej rozbawiony.
-Aaa... No dostałam się. A co?
-A no nic, ciekawię się po prostu życiem mojego przyjaciela.
-Mhm... - ziewnąłem.

Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Powiedziałem mu, że jutro mnie nie będzie i w najbliższym czasie moje obecności będą w kratkę. Chyba go to trochę zasmuciło, albo mi się wydaje.

-Te, Hide?
-Hm? - spojrzałem na niego zaciekawiony.
-Może pójdziemy na pole po szkole.
-No spoko.

Lekcje zeszyły szybciej niż myślałem. Gdy wychodziłem Aaron już na mnie czekał przy bramie. Później razem ruszyliśmy w stronę naszego miejsca. Miejsca, gdzie po raz pierwszy cokolwiek zaparło mi dech w piersiach. Kiedy doszliśmy, położyliśmy się otoczeni kwiatami i ich pięknym zapachem. Niebo było piękne. Pomarańczowo-różowe, zmieniające powoli swój kolor w granat i fiolet. Było jeszcze piękniej niż pamiętałem.

Obróciłem głowę w stronę Aarona. Jego oczy były wpatrzone we mnie. Poczułem jak delikatnie pieką mnie policzki.

-Czemu tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy.
-Nie, po prostu nie potrafię oderwać od ciebie wzroku. Jak patrzysz na to niebo, twoje oczy wyglądają jak z milionem świateł, jak byś patrzył na najcudowniejszą rzecz na świecie. Jakbyś marzył.

Nie sądziłem, że byłby w stanie powiedzieć coś takiego. Na codzień wydawał się nadpobudliwym, wiecznie uśmiechniętym nastolatkiem. Kąciki moich ust delikatnie się uniosły. Zaczęliśmy rozmawiać, ale nie tak jak wcześniej. Bardziej spokojnie, o tym co nas otacza, o tym co nam się podoba i o tym czego nie lubimy. W naszej rozmowie pojawiły się tematy o każdej najmniejszej błahostce. Chyba potrzebowałem takiej rozmowy. Pierwszy raz od dawna poczułem się jak na swoim miejscu. Nie zauważyłem kiedy powieki stały się bardzo ciężkie i ukradł mnie sen.

To był cudowny dzień.

<------------------------------>
Wydaje mi się, że nie jest źle i chyba zacznę pisać od razu kolejny. Mam nadzieję, że się podobało.

Do następnego moje cisteczka.
Ciocia Krema <33

Tylko fiołki wiedzą |BL| (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz