Chapter Two.

898 54 4
                                    

~Coś pod rozdziałem ~
Avalon

Mam jeden cel i jedną szansę. Nie spierdolę tego. To będzie mój triumf. Siedziałam w swoim narożniku. Ubrana w czarny top i czerwone spodenki. Moja przeciwniczka zaś cała na czerwono, w ledwo co zasłaniające majtki i biustonosz. Nie powiem, było na co popatrzeć, ale powiem też, że widok nie był zbyt przyjemny. Jeśli myśli, że ta tapeta i te włosy pomogą jej w odwróceniu uwagi od tyłka z cellulitu, grubo się myli. Fakt, była starsza i nieco silniejsza, bardziej doświadczona. Ja młodsza i szczuplejsza. Tu mam przewagę. Przewiduję, unikam, szybko atakuję. Używam także głowy oprócz mięśni.

Gong.

- Wstawaj i pokaż na co Cię stać. Pokaż ile jesteś warta, pokaż tej wywłoce, co to znaczy zadzierać z Tobą, tak jak mi pokazałaś. - hahaha, zawsze się z nim biłam o lody. To głupie i dziecinne, ale tacy juz byliśmy.

- Spokojnie, jeszcze dziś będzie kupować protezę. - To już czas.

-PROSZĘ O CISZĘ! - wydarł się do mikrofonu komentator - Dziś jest ostateczna walka. Dziś dowiemy się, czy nasza czterokrotna mistrzyni, w prawym narożniku Kristina, obroni tytuł. Czy też znacznie młodsza, będąca w lewym narożniku Avalon - i tłum się rozszalał. Nie powiem, spodobało mi się to.

- Zapraszam zawodniczki na środek - machnął sędzia. - są trzy rundy, każda kończy się po dziesięciu sekundach od przygwożdżenia przeciwniczki do parkietu lub cała walka, w chwili nokautu którejś z was. Jasne? - pokiwałyśmy zgodnie głowami - No to czas zaczynać.

Ustawiłyśmy się na ringu naprzeciwko siebie. Każda z nas chce wygrać, każda ma własne korzyści. Ona chce pozycję, sławę, ja chcę wolność. No i zaczęła się walka. Na początek unikałam ciosów, by ją zmęczyć. Trudne to nie było, widać że się mnie boi. Ja nie, nawet wcześniej nie wspomniałam o strachu. To jest walka jak każda inna. Kolejny unik, kolejna jej porażka. Zaatakowałam szybko lewym sierpowym. Straciła równowagę. Rzuciłam się na nią, podcięłam nogi, walnęłam w brzuch jak upadała. Teraz siedzę na niej okrakiem i ciągnąc za włosy walę o parkiet. To nielegalne walki, tu nie ma zasad. Czuję, jak ktoś próbuje mnie odciągnąć. W końcu się mu poddaje, a kobieta pode mną leży w kałuży krwi. Pierwszy raz poniosło mnie do tego stopnia. Sędzia ogłosił nokaut. ZWYCIĘŻYŁAM!? JESTEM PIERWSZA!? BOŻE! TAK, JESTEM WOLNA! Cały czas ktoś trzyma mnie za ręce, a stoję do niego tyłem. Puszcza mnie, okazuje się, że to Matt.

- GRATULACJE DLA AVALON. TEN SEZON ZAKOŃCZY JAKO PIERWSZA, KTÓRA POBIŁA KRISTINĘ I JAKO NOWA PIERWSZA. - oznajmił wszystkim speaker.

- Brawo myszko. Nie spodziewaliśmy się tego po tobie. Nie dość, że wygrałaś, to doprowadziłaś ją do takiego stanu. - przede mną stanęli dawaj faceci. Jeden prawie łysy - David, a drugi dobrze zbudowany - Vinne, obydwaj około 40.

- Stać mnie na dużo, nawet na więcej niż pokazuję. A ona była łatwym celem. - w końcu otrząsnęłam się z szoku. Muszę im pokazać jak bardzo jestem obojętna. - A tak apropos, za dwa dni się wyprowadzam. Bro mi pomoże, więc nie martwcie się.

- Widać jak bardzo chcesz się nas pozbyć, ale spokojnie tylko na nas do kiedy jesteś pierwszą.

- Tak, spokojnie, ja nie rezygnuję tak łatwo z tytułu. - uśmiechnęłam się wrednie i razem z Mattem udaliśmy się do szatni, by się przebrać i iść oblać moje wielkie zwycięstwo...!

Jedziemy z tym koksem.
Będę starała się dodawać rozdziały codziennie lub co drugi dzień przez to że są krótsze.
!
!
Liczę na głosy i komentarze, ci co piszą wiedzą jaka to motywacja :D
!
!
Piszcie też jeśli są jakieś pytania lub prośby o wyjaśnienie
!
!
Buziaki dla was :*
Miłego czytania :)

Innocent (5SOS/l. H. )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz