Powoli akcja będzie ciekawsza, ale najpierw trzeba wszystko powyjaśniać żeby zrozumieć jacy są bohaterowie.
Następny rozdział jak będzie 10 gwiazdek
Luke
Jechałem właśnie swoim czarnym Land Roverem do jednej z najlepszych szkół sportowych w Ameryce - American Fights Arts High School. Szczerze mówiąc, to chodziłem tylko na treningi a żaden nauczyciel nawet nie groził mi kiblowaniem. Czemu? Każdy bał się o swoją dupe. Mam haka na każdego, z kim się zadaje. No prawie. Laska, którą poznałem w klubie miała czystą kartę. Zero problemów. Przedszkole, podstawówka i nic. Jakby nie należała do tego świata. Nawet imiona rodziców nieznane, adres, czy telefon. Na internetach znalazłem kilka zdjęć z większych imprez, ale też bez opisu kim jest. Była zagadką. Nie może być taka niewinna.
Zaparkowalem auto i udałem się do szkoły. Pierwszy dzień mogę przyjść i tak nie mam co robić innego. Zacząłem szukać mojej paczki. Ashtona, Caluma i Michaela. Nikt w szkole z nami nie zadziera, a każda laska na nas leci.
Zauważyłem Asha, był wkurwiony. Mhmm, ciekawe kto odważył się zaleźć mu za skórę, ale współczuję mu. Ma przesrane u całej czwórki.
- Siema stary, kto doprowadził Cię do takiego stanu? - poklepałem go po plecach.
- Taka jedna nowa blond suka. Nazwała mnie gejem przez moje spodnie i w ogóle zachowywała się się księżniczka.
- Uuu, czyli jakaś laska Cię zjechała. Już po niej. - zaśmiałem się, ale w myślach przyznałem jej rację.
- Ty się tak nie ciesz, chodzi z nami do klasy i zna tego nowego osiłka Lautnera.
- Czyli nie uda nam się go zgarnąć do naszej paczki? - A bydlak był dobry, nadawałby się. Miał zatargi z policją, więc wtopiłby się w to.
- Każdego da się przekupić i to zrobimy, a ta pizda będzie bez przyjaciół. Jestem genialny prawda? - on jest głupi, ale fakt, zemsty ma dobre zawsze.
- To może się udać. A teraz chodź, bo lekcja się już zaczęła.
- Czyżby ktoś przejmował się spóźnieniami? - usłyszałem sarkazm.
- Niechętnie poznam tę idiotke. - mruknąłem. - Wiesz, poznałem pewną laskę w klubie....
- I co, trzy cycki miała, że o niej mówisz? - nigdy nie mówiliśmy o dziewczynach. Każda była na jeden raz. Żadnych powtórek.
- Nie, po prostu chciałem zobaczyć jej przeszłość a tu nic. Zero. Tylko nazwy szkół do których chodziła z ocenami. Nie ma adresu, rodziny, zdjęć z dzieciństwa.
- To musi być coś na rzeczy. Każdy ma jakieś potknięcia. Nikt nie jest czysty. - mruknął tylko, wchodząc do klasy.
- Witam Panów jak miło że zaszczyciliście nas swoją obecnością. - tyle jadu w głosie babki od matmy w życiu nie słyszałem.
- Też nam miło. - chciałem skierować się do naszej ławki, ale była zajęta. Siedziała w niej Avalon z Taylorem.
- Irwin mnie wyprzedził i zaczął drzeć mordę.
- Wypierdalaj stąd dziwko. To moja ławka. Tam są drzwi - pokazał palcem.
- Jakoś mi tu wygodnie, więc przestań się drzeć. Trzeba było przyjść wcześniej. - spokój w jej głosie jeszcze bardziej go wkurzył. Myślałem, że ją zabije. - Oo, hej Luke jak miło Cię widzieć. Przepraszam, że ostatnio tak wyszłam, ale musiałam załatwić ważą sprawę.
- Ważna sprawa o 1. w nocy. - unosłem brwi
- TO TY JĄ ZNASZ!? JAK MOŻESZ Z TAKIM CZYMŚ SIĘ ZADAWAĆ! - oburzył się.
- Tak, mówiłem Ci o niej. I uspokój się. Obok też jest ławka.
- Serio, tak łatwo jej odpuściłeś? Już jak ma zajebiste cycki to może wszystko? - stwierdził.
- Chodź tu i słuchaj. - spojrzał wrogo na Avalon i usiadł koło mnie. Ona tylko się słodko uśmiechnęła. Jak ona to robi?
- Koniec tej szopki już? Mogę prowadzić lekcję? - zapytała przestraszona nauczycielka.
-Taa - odpaliłem.
- A ty słuchaj mnie. - zwróciłem się szeptem do Ashtona. - musimy dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Nie podoba mi się to, że wydaje się niewinna. Bo co by tak to tu robiła. Takie laski są cheerliderkami, a nie uprawiają MMA.
- Ona jest chamska, pewna siebie, głupia i niebezpieczna. Udaje tylko, sam widziałem. Chciała mnie pobić na korytarzu. Dam sobie uciąć głowę, że jest gorsza niż myślisz.
- Niemożliwe, widziałeś jak patrzyła na ciebie? Jakbyś ją bił. Może miała jakieś problemy rodzinne i dlatego.
- Nie jest dobrą aktorką i tyle. Sam widziałem i testowałem. - zaprzeczył moim teoriom.
- Skoro jesteś taki pewny, załóżmy się. Kto przegra funduje wygranemu auto. - zdecydowałem.
- Zgoda - i przybiliśmy sztamę.
Grę czas zacząć, pomyślałem i skupiłem się na lekcji. A raczej próbowałem się skupić, bo wzrok i myśli uciekały do blondynki obok...