Chapter eleven.

309 22 1
                                    

Wiec
I Come back :D
No jakoś wszystko sie ułożyło bardziej i prawdopodobnie wróciłam do moich prób literacko podobnych.
Tak na rozgrzewkę krótki rozdział :)

Luke

Kiedy Avalon odeszła w stronę auta, postanowiłem ją śledzić i dowiedzieć się gdzie mieszka. Wróciłem więc na halę, by zapytać się Ashtona czy pożyczy mi na godzinę swoje auto. Wiadomo, jak to kumpel, zgodził się od razu, więc już po chwili byłem w drodze za jakimś samochodem, przed którym jechała dziewczyna. Szczerze zdziwiłem się, kiedy wjechała na jedną z majętniejszych dzielnic Miami. Zatrzymała się przed sporym domem, a może małą willą. Sam nie wiem, jak mam to ocenić. Jak taka dziewczyna jak ona może mieć tyle kasy? No dobra, mogła wygrywać jakieś mistrzostwa, ale i tak nadal za mało. Dziani rodzice, którzy chronią córkę przed mediami? Czyli możliwe, że stąd nie ma o niej żadnych informacji? Maybe. Tak czy inaczej zawróciłem do szkoły, by oddać samochód Ashowi. Postanowiłem jechać do siebie, przebrać się i odwiedzić moją drogą koleżankę. Ubrany w czarne dresy, granatowy t-shirt i standardowo z okularami przeciwsłonecznymi na nosie, ruszyłem do jej domu.

Na podjeździe nie było żadnego samochodu, a budynek cały pogrążony był w mroku. Wyłączyłem źródło zasilania w domu, bo z tego co zauważyłem, wszystko jest elektroniczne. Za bardzo zabezpieczonych skrzynek elektrycznych to ona nie ma, jak i całego domu.
Wchodząc do mieszkania włączyłem latarkę w telefonie. Moim głównym celem była jej sypialnia. Zajrzałem po drodze do wszystkich pokoi, ale tylko w jednym były pudełka. Szafę miała już rozpakowaną, ale inne rzeczy jeszcze w kartonach, niestety porządnie zaklejonych. Byłoby widać, że ktoś tu był, jakbym je pootwierał.
Westchnąłem tylko i wróciłem na dół. Rozejrzałem się jeszcze po salonie i jadalni. Kiedy byłem w kuchni usłyszałem jakiś szelest i kiedy się obejrzałem, Av oderwała się od szafki z butami.
- Ładnie to włamywać się do czyjegoś domu? - Stanęła z założonymi rękami pośrodku kuchni, trzymając w dłoni klucze.
- Chciałem Cię odwiedzić, ale niestety nie było nikogo, a drzwi się zamyka. - odparłem z ironią.
- Ah tak? To po pierwsze, skąd miałeś mój adres? Nikt go nie znał, bo mieszkam tu od wczoraj. Oboje drzwi były zamknięte.
- Oh... Radzę sobie zorganizować własne generatory prądu, bo przy awarii na ulicy każdy tu wejdzie. - Po czym wymijając ją, wyszedłem.
Zadowolony z jej zdziwionej miny dojechałem z jednej ulicy w kierunku domu, który dzieliłem z chłopakami. Znajdował się w tej samej dzielnicy, tyle że na drugim końcu. W moim domu przez 6 na 7 dni w tygodniu coś się działo. Wyjątkiem była niedziela - dzień cały przeznaczony na sen i gry na Xboxie.
- Siema chłopcy. I'M BACK, BITCHES! - wydarłem się jak zawsze. W salonie siedziało jakieś 15 osób. Albo raczej moich 3 przyjaciół i 2 kolegów, a reszta to jakieś suki. Grali w "7 minut w niebie" po trzy osoby. Osoba która losuje, wybiera sobie dwie inne osoby i idą razem na 7 minut do łazienki sobie poseksić.
- Siema Luke! Chodź tu do nas. Clara nie mogła się ciebie doczekać. - krzyknął Calum, a wszyscy zaczęli się śmiać.
Podszedłem do dziewczyny i wpiłem się w jej usta. Nie przejmując się resztą, skierowałem ją do jednego z pokoi w tym domu. Musiałem odreagować dzisiejszy dzień i dzięki niej wiem jak...

Innocent (5SOS/l. H. )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz