Chapter Three.

777 51 5
                                    

Lucas

Szedłem w stronę mojego ulubionego klubu. Wcześniej zostałem własny przez chłopaków na robotę. Nie powiem, że moja praca była zła. Spora kasa, pojedyncze zadania. Tu zawieść towar, tu kogoś na straszyć. Czasem i były grubsze zadnia. Takie jak dziś

***

Pamiętaj, jak zobaczysz Pana przekaż mu odemnie, że mnie nigdy nie zobaczy. Spojrzałem w jego przerażone oczy, kiedy trzymałem pistolet przy jego czole. - Czemu zawsze nie może być tak łatwo.

Nacisnalem spust. Głuchy odgłos strzału rozległ się echem, a zaraz po nim uoadajacego ciała

***

Jestem tylko człowiekiem. Mam też czasem wyrzuty sumienia. Wiec idę się upić by rano opuścić łóżko jakieś panienki nim wstanie.

Przy King Street ujrzałem mój ukochany szyld : Monster. W końcu na miejscu. Bramkarz, nawet nie spojrzał na mnie jak ominalem kolejkę tylko otworzył drzwi.

- Miłej nocy - mruknął ze spuszcza głową. To mi się podoba, tak ja 3/4 boi się mnie.

Siedząc przy barze popijalem drugą, szklankę Whiskey. Nie daleko mnie ujrzałem, ciekawe wyglądające nogi. Nie powiem, zainteresowałem się nimi. Moje oczy ujrzały anioła. Miła długie blond włosy, seksowne ciało, tam zaokrąglone gdzie trzeba. Czytaj idealny tylek i cycki. Długie nogi, piękny brzuch i kocie ruchy. Podczas tańca było widać napinajace się pod skórą mięśnie. Na 100% uprawiała jakiś sport. Ona będzie moja. Postanowione.

Dopilem trunek i udałem się w stronę parkietu gdzie tańczyła.

Zacząłem się zbliżać i dopasowywać się do jej ruchów. Stanąłem za nią a ona zrozumiała o co chodzi. Zdziwiłem się, bo takie laski rzadko mają mózg.

Nasz taniec aż chuczal od emocji i napięcia. Moje ręce bladzily po całym jej ciele, pragnąc jak najbardziej je poznać. Ona opierała się o mnie swoim sensownym tyleczkiem. Nawet nie wiem kiedy wplotla mi ręce we włosy przycgajac do szyji. Nie protestowalem, wręcz przeciwnie podobało mi się.

Zmienili muzykę, która widocznie jej nie pasowała bo zaczęła kierować się w stronę bary, a ja za nią.

Przyjrzałem się jeszcze raz jej dokładnie. Miała niebieskie oczy, mogła mieć co najwyżej 19 lat.

Barman bez słowa nalal dwie Whisky. Jedną podał mi, a druga nieznajomej. Czyli była tu znana.

- Co taka śliczna dziewczyna, robi tu sama.

- Kto powiedział, że jestem sama. Po za tym jest tu więcej moich znajomych niż myślisz. - uśmiechnęła się zadziornie. Lubię takie.

- Jestem Luke. - przrczeslem włosy, chcąc przyprawić ją o zawrót głowy lub głupi chichot. Zero reakcji.

- Avalon. Miło Cię poznać. Świetnie tańczysz. - spojrzała na zegarek na ścianie 2:46.- wiem że dużo nie gadaliśmy, ale muszę spadać.

- Ale czemu. Zostań ze mną. - Nie powiem napalony byłem na nią. Musze ja mieć. -

-Przykro mi jestem tu często. Na pewno się jeszcze spotkamy. - pochyliła się i dała mi causa w policzek. Tyle ją widziałem. Wiedziałem jedno. Znajdę ją. A jak znajdę to tak szybko nie wypuszcze.

Skoro i tak już nie mam co tu robić, to spadam. Teraz mam ochotę tylko na pewną blondynkę.

Innocent (5SOS/l. H. )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz