Rozdział 1

67 6 12
                                    

15 maja 1927, Generalne Gubernatorstwo Korei

                      Siedzieli w ten słoneczny dzień na kocu, wśród pięknych drzew wiśni. Promyki słońca oświetlały jej piękną twarz i czarne, długie włosy. W pewnej chwili mężczyzna, wycierając dłonie o spodnie, przyklęknął na jedno kolano. Z tylnej kieszonki spodni wyjął skromny pierścionek. W drżących rękach wyciągnął go naprzeciwko dziewczyny i spytał:

-Arleno czy zostaniesz moją żoną?

Dziewczyna z przejęcia wstała i nic nie mówiąc, nagle w jej czarnych jak noc oczach, pojawiły się łzy. Nagle skacząc z radości, pokiwała głową, a następnie mocno przytuliła Siwona.

-Tak! Zgadzam się! Przyjmuję twoje oświadczyny! Kocham cię! - krzyczała z ogromnym entuzjazmem.

-Wybacz, że taki skromny ten pierścionek, ale wydałem na niego wszystko, co miałem. - zawstydził się chłopak, wkładając jej na palec ten cienki jak włos przedmiot z małym jak ziarenko ozdobnym kamyczkiem.

-Jak to wydałeś wszystkie swoje oszczędności? Oszalałeś?! Przecież mogłeś mi się oświadczyć, mając tylko kilka kwiatów zerwanych gdzieś na polu. Pierścionek mógł poczekać. Wiesz dobrze, że moja miłość się nie zmieni od tego. - Arlena była zażenowana.

-Wiem, ale dziś są też twoje urodziny, więc chciałem coś wyjątkowego dla ciebie kupić. - mówił chłopak.

-Dziękuję ci, naprawdę. Jest przepiękny! - zachwycała się, przekręcając dłoń w stronę słońca.

Po chwili zaczęła w pośpiechu składać koc, wzięła go pod pachę i łapiąc narzeczonego za dłoń, zaczęli biec.

-Gdzie teraz biegniemy? - zapytał, nie spuszczając z niej wzroku.

-Do moich rodziców! Muszę się im pochwalić! - odpowiedziała.

Biegli tak jeszcze przez chwilę, dopóki nie zobaczyli japońskich żołnierzy. Wtedy natychmiast przystanęli, a dalej szli spokojnym krokiem, ze wzrokiem spuszczonym w dół. W pewnej chwili ze sklepu, koło którego przechodzili, dwóch okupantów, wyciągnęli jakiegoś mężczyznę ze sklepu i na środku drogi zaczęli go kopać. Nikt nie reagował. Wszyscy udawali, że nic się nie dzieje. Tego nauczyło ich życie, by się nie mieszać. Każdemu zależało na życiu, a niestety Koreańczycy nie mieli szans na wygraną, gdyż Japonia zaczęła kontrolować Koreę od 1905 roku. Kiedy to cesarz Gojong podpisał traktat, ustanawiający protektorat nad krajem. Przynajmniej większość obwiniała jego o stracenie kontroli nad krajem. W prawdzie Japończycy siłą zdobyli podpisy, kiedy to zastraszono i wymuszono je, na pięciu członkach koreańskiego rządu. Już wtedy Japończycy mieli kontrolę nad polityką zagraniczną Korei. Oczywiście cesarz Gojong próbował coś jeszcze temu zaradzić, niestety skutkiem tego była jego późniejsza abdykacja. Dopiero w 1910 roku Japonia dokonała aneksji i w pełni przejęła Półwysep Koreański. Rok ten był też rokiem, w którym narodziła się Arlena. Chodź czasy, nie były sprzyjające, to jednak udało się jej przyjść na ten świat. Była drugim dzieckiem. Pierwszy był dwudziestojednoletni Hyunsu – przyjaciel jej obecnego narzeczonego.

Obie rodziny starały się trzymać blisko siebie. Chociaż byli sąsiadami, to był to czas, gdzie nawet bano się ufać nawet swojemu rodzeństwu. Rodzina Siwona i Arleny była chyba wyjątkiem. Wspierali się w każdym momencie. To też pozwoliło się zbliżyć tym młodym ludziom do siebie. Chociaż dzieliły ich cztery lata różnicy, to ich miłość wydawała się tak dojrzała, jak u w pełni dorosłych ludzi. Może to też przez czasy, w których przyszło im żyć? Jedno było pewne, ich miłość była do niepokonania. Postanowili podjąć kolejny krok i się zaręczyli, a tę wspaniałą nowinę poszli ogłosić swoim najbliższym. Kiedy weszli do domu dziewczyny, zauważyli płaczącą matkę siedzącą przy stole. Córka podbiegła do kobiety i od razu ją przytuliła. Siwon nie czekając dłużej, spytał, co się stało. Kobieta, podnosząc głowę, przełykając ślinę i z mokrą twarzą od łez, odpowiedziała:

"Arlena"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz