Rozdział 3

36 5 3
                                    

Już po czterech godzinach, przybili do portu. Arlena już przebierała nogami, by stanąć w końcu na lądzie. Kiedy już to zrobiła, zaczęła skakać z radości i kręcić się wokół siebie z uniesionymi rękami. Pan Hwang buchnął śmiechem na jej widok.

-To nie koniec niespodzianek. Japonia to piękny kraj, poczekaj, jak dojedziemy do miasta. - wziął jej torbę i zapakował do auta, który czekał przy porcie.

Koreanka wsiadła do pojazdu, po czym ruszyli w drogę. Widoki były podobne jak w Korei, tylko spokojniej, czyściej, milej, a nawet powietrze wydawało się przyjemniejsze. Jednak fakt, że to inny kraj, przyprawiało nastolatkę o stan euforii. To w końcu jej pierwsza podróż i to za granicę. Po godzinie jechania w końcu dojechali. Miejsce, w którym się znajdowali, było dość sporo oddalone od samego centrum, jednak i tam nie brakowało ludzi. Na każdym metrze kwadratowym znajdowali się szykownie ubrani Japończycy. Mężczyźni w większości mieli spodnie garniturowe, połączone z białymi koszulami z rękawami do łokci i kamizelkami, bądź całe komplety garniturów lub fraków i do tego krawaty w ukośne paski i kapelusze typu borsalino. Wiele kobiet było przebranych we wspaniale zdobione, bogate kimona, inne miały długie lekko rozkloszowane spódnice połączone z pięknymi koronkowymi koszulami, albo jedwabne, lekkie i fikuśne sukienki do połowy łydek. Do tego pięknie upięte włosy, a w nich kanzashi, czyli ozdobne szpilki. Również co ciekawe, każda z kobiet miała urocze parasolki w różnych kolorach, najczęściej w czerwonym, które wyglądały, jakby były wykonane z papieru i przyklejone do jakiegoś patyka. Z akcesoriów, kobiety miały nieduże torebki i wachlarze. Biła od nich wielka szykowność, co powodowało lekkie zawstydzenie u skromnej Arleny. Nastolatka miała rozwalające się pantofelki, przybrudzone skarpetki wyżej kostek, pomiętą spódnicę i byle jaką koszulę. Pan Hwang najpierw pokazał dziewczynie dom, przy którym znajdowała się jego restauracja. Zaprowadził ją do pokoju i kazał się ogarnąć. Po kilku minutach jakaś kobieta prawdopodobnie służąca przyniosła jej czyste ubrania. Arlena przebrała się w nie i spoglądając w lustro, nie mogła uwierzyć, że to ona. Była ubrana jak jedna z Japonek, które widziała chwilę wcześniej. Wspaniała, lekko rozkloszowana beżowa do połowy łydki spódnica, a do tego biała jak śnieg, koronkowa z bufiastymi rękawami i pięknymi guziczkami, które przypominały perły, koszula. Do tego piękne czarne buciki na niskim słupku. Kiedy nastolatka już się ubrała, przyszła do niej ta kobieta. Nic nie mówiła, tylko łapiąc ją za dłoń, posadziła na krześle. Arlena nie wiedziała, co się dzieję, pytając się jej, nie usłyszała odpowiedzi. Dopiero gdy przyszedł pan Hwang, wyjaśnił, że ta służąca jest niemową.

-To Mariko, ona będzie przy tobie jakbyś czegoś chciała. Ona słyszy wszystko, więc spokojnie możesz mówić do niej, a ona to zrobi. - powiedział Hwang. - Niestety z nią nie będziesz mogła porozmawiać, ale na pewno z kimś się tu zaprzyjaźnisz. Mariko, teraz cię trochę pomaluję. Jak będziesz gotowa, a nie czujesz się zmęczona, to przyjdź, pokaże ci moją restaurację.

Mężczyzna opuścił pokój, a służąca przeszła do działania. Twarz Arleny posmarowała jakimś niesamowitym kremem, po którym twarz była gładka jak aksamit, potem trochę nałożyła pudru, dodała różu na policzki i pomalowała usta na czerwony kolor. Na końcu rozczesała jej długie, czarne włosy i biorąc przednie kosmyki, związała je do tyłu i włożyła kanzashi. Na końcu do rąk wręczyła jej małą czerwoną torebkę. Siedemnastolatka spojrzała do lustra i zaniemówiła. Jeszcze nigdy w życiu nie wyglądała tak dobrze, jak wtedy. Z radości, aż przytuliła służącą, która ewidentnie była skrępowana zachowaniem dziewczyny. Arlena nie tracąc czasu, poszła do pana Hwanga, by obejrzeć jego restauracje, lecz przede wszystkim, by wyjść do ludzi i się pokazać jak wspaniale wygląda, mimo że chwilę wcześniej przypominała żebraczkę. Kiedy mężczyzna ją zobaczył, sam zaniemówił. Jego źrenice się rozszerzyły, a na twarzy był wypisany zachwyt. Wziął ją pod rękę i poprowadził do budynku obok.

"Arlena"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz