Rozdział 4

41 4 12
                                    

Dwa tygodnie później:

Dzień przed opuszczeniem Fukuoki w Japonii, Arlena wybrała się do sklepu i kupiła swoją wymarzoną suknię ślubną. Zadowolona i szczęśliwa z zakupu, wróciła do domu Hwanga. Jednak nie zastała go, więc bez zbędnego czekania poprosiła Mariko, by ta pomogła się jej spakować. Kobieta z wielkim smutkiem układała ubrania i wszystkie zakupione przedmioty do torby dziewczyny. Te cztery tygodnie minęły bardzo szybko i pracowicie. Jednak Arlena niezmiernie się cieszyła, że nazajutrz już będzie na statku powrotnym do domu. Wiedziała, że nie zapomni tego wszystkiego, czego doświadczyła, będąc za granicą. Kiedy była już spakowana, poszła przygotować się do ostatniego występu w restauracji. Nadszedł wieczór, wszystko odbywało się bez problemów. Ostatni koncert był bardzo emocjonalny. Po ostatniej wyśpiewanej piosence, nastolatce spłynęła łza po policzku na znak smutku, który wiązał się z opuszczeniem tego miejsca i tego życia, którego nie będzie miała szansy powtórzyć po powrocie do Generalnego Gubernatorstwa Korei. Nawet przeszło jej przez myśl, że chciałaby tu zamieszkać, że właśnie tu byłoby idealne miejsce dla niej i dla Siwona, jak i całej jej rodziny. Jednak wszystko ma swoją cenę, a to marzenie wydawało się nierealne w tamtym momencie. Nastolatka żegnając się z publicznością, wzięła ostatnią wypłatę i wróciła do domu. Następnego dnia z rana, nie mogąc dłużej spać, wzięła bagaże i czekała w salonie na Hwanga, z którym miała wracać. Nie wiedząc dlaczego, ale w domu panowała napięta atmosfera. Mariko, nie uśmiechała się już na widok dziewczyny, nie podeszła do niej, tylko chodziła po całym domu, udając, że coś robi. Arlena chciała się z nią oficjalnie pożegnać, ale ta spojrzała na nią z odległości jakby ze smutkiem, a zarazem gniewem i opuściła dom, kierując się do ogrodu. Dziewczyna siedziała jak na szpilkach i czekała na mężczyznę, który po pewnym czasie w końcu wrócił do domu. Ściągnął kapelusz, położył go na stolę, a potem usiadł koło siedemnastolatki i łapiąc ją za dłoń, powiedział z rozżaleniem:

-Nie wrócimy dziś do domu. Przykro mi, ale musimy zostać.

-Ale jak to? Dlaczego? - pytała, wytrzeszczając swoje piękne, czarne oczy.

-Zamknęli port na całe dwa miesiące. Nikt nie wypłynie z Japonii. - tłumaczył ze łzami w oczach.

Arlena pierwszy raz w życiu widziała go tak przybitego. Chciała go pocieszyć, ale sama nie potrafiła zrozumieć, co się dzieje. Nie dochodziło do niej, to co mówił Hwang. Siedziała na kanapie i zaciskała torbę na kolanach.

-To niemożliwe...ale dlaczego? - dopytywała.

-Władzę dostali informacje, że wiele Koreańczyków nielegalnie przebywa tutaj i zamknęli port, by zapobiec większej ilości przypływających. Udają oni Japończyków, mają fałszywe dokumenty i władza się na to nie zgadza. - tłumaczył ze wzrokiem spuszczonym w dół.

Arlena wstała, wzięła bagaż, wróciła do pokoju, zamknęła się, po czym rzuciła się na łóżko i rozpłakała, ile tylko miała sił. Cała poduszka mokra od płaczu leżała pod jej głową, kiedy w końcu nastolatka po długim czasie wylewania łez, zasnęła. Cały dzień spędziła w pokoju, który otworzyła dopiero kolejnego dnia, by wpuścić Mariko z jedzeniem. Jednak Arlena nie chciała nic jeść, leżała w łóżku i ciągle z jej oczu wypływała rozpacz. Służąca siadła koło niej i zaczęła zaczesywać jej włosy. Potem kobieta szturchnęła ją i pokazała na kartkę papieru i atrament. Dziewczyna spojrzała na to i spytała:

-Chcesz, bym napisała do domu? - pociągała nosem.

Mariko, pokiwała głową i od razu nastolatka zaczęła pisać. Na początku wyjaśniła, czemu nie przyjedzie, a potem, że bardzo przeprasza, po czym na końcu słowa skierowała do swojego narzeczonego – Siwona. Napisała, że go bardzo kocha i zawsze będzie kochać i by na nią poczekał, aż wróci. Na końcu dała list służącej, która poszła wysłać go poprzez znajomości. Kolejne dni były ponure, w przenośni, jak i dosłownie. Do Fukuoki przybyły ciemne chmury, sprowadzające deszcz. Padało przez całe dnie, ludzi było o połowę mniej na ulicach, podobnie jak w lokalu pana Hwanga Tanaki, u którego przestała występować Arlena. Nie mogła się pozbierać i bardzo przeżywała dzień, w którym miał się odbyć jej ślub z ukochanym. Cała radość jej zniknęła i nie opuszczając pokoju, przeżywała w każdej chwili te wydarzenia, czekając z nadzieją na kolejną okazję opuszczenia Japonii. Po kolejnych mijających dniach, w końcu postanowił zawitać do jej pokoju, ciągle zapracowany pan Hwang. Mężczyzna stał nad jej łóżkiem i patrząc na zdruzgotaną nastolatkę, wręczył jej jakiś list.

-To od Siwona. - mówiąc to, opuścił pokój.

Słysząc to, Arlena natychmiast powstała do pionu i nerwowo zaczęła otwierać kopertę. Przerażona zawartością, chwilę odczekała zanim zaczęła go czytać. Jednak obawy były niepotrzebne. Mimo że Siwon napisał, że jest mu smutno, to jednak rozumie i będzie na nią czekał tak długo, aż się nie pojawi, bo ją kocha. Na zakończenie napisał, że wszyscy mają się dobrze i dziękują za przesłane pieniądze. Ten list wniósł spokój i radość do serca kruchej nastolatki. Z tego wszystkiego postanowiła się trochę ogarnąć. Umyła twarz, uczesała włosy, przebrała się i wraz z Mariko udały się na pobliski targ po ryby. Z lekkim uśmiechem postanowiła jakoś przeżyć te kolejne tygodnie i odczekać, aż ruszą znów promy do Korei. Spacerując w ten deszczowy dzień, nagle dziewczynę zaczepił jakiś mężczyzna.

-Ty występowałaś w tej restauracji Tanaki?

-Tak proszę pana.

-Masz przecudowny głos. Nie chciałabyś występować u mnie? Spróbować czegoś nowego?

-Nie, dziękuję. Ja zostanę u pana Hwanga.

-Ale nawet nie powiedziałem ci dokładnie, o co chodzi.

-Ale nie, ja dziękuję. Nieważne co by to było i tak się nie zgodzę. - Arlena mówiąc to, wzięła Mariko pod rękę i odeszły w przeciwnym kierunku.

Kiedy wróciły, nastolatka podeszła do pana Hwanga i postanowiła poprosić go o kolejne występny w jego lokalu. Mężczyzna, słysząc to, niezmiernie się ucieszył.

-Jeśli będę dużo pracować, to czas szybciej zleci. Poza tym nie chcę też tu być za darmo u pana, więc chociaż w ten sposób będę się mogła odwdzięczyć za dach nad głową.

-Bardzo się cieszę, że się nie załamałaś i chcesz tak spożytkować te kolejne tygodnie. - odparł mężczyzna, przytulając Arlene do siebie.

W tym czasie w Generalnym Gubernatorstwie Korei Siwon znów czekał w porcie na swą ukochaną, jednak znów wrócił do domu z wiadomością, że się nie pojawiła. Nie wiedzieli, co się dzieje. Mama nastolatki, pani Kang snuła czarne scenariusze, tego, co się mogło stać z jej małą córeczką, ojciec czekał w milczeniu bez większych emocji, jej brat – Hyunsu uprzykrzał życie japońskim okupantom, a jej przyszli teście podejrzewali, że może tak się jej spodobało, że postanowiła porzucić ich synka i zostać w Fukuoce.

-Przecież miała pisać listy, od jej wyjazdu ani jednego nie dostaliśmy. - mówiła zapłakana pani Kang.

-Spokojnie, to przecież nie takie łatwe wysłać list z Japonii. - oznajmił ojciec dziewczyny.

-Pieniądze też miała wysłać. - dodała matka Siwona.

Widząc wzrok reszty osób, natychmiast dodała, że może listy nie doszły, bo ktoś wykradał pieniądze.

-Może spróbuję się dostać na jakiś prom i spróbuję ją odszukać? - zaproponował Hyunsu.

-Przestań pleść głupoty! Gdzie ją znajdziesz?! Nawet dokładnie nie wiemy, gdzie jest! Pojedziesz tam do tych japońskich psów na stracenie?! O w życiu! - podburzyła się matka.

-A więc pozostaje nam tylko czekać. - dodał Siwon. - Ja wierzę, że ona wróci, będę na nią czekał.

-Ale chyba nie w nieskończoność? Jesteś jedynakiem, też chcemy mieć wnuki. - mówiła pani Hong – matka narzeczonego, Arleny.

-Uważacie, że ona nie wróci? Jak możecie?! - zaczęła krzyczeć pani Kang.

-Przecież pojechała do wrogów, tam kto wie...- urwała Hong.

Matka dziewczyny popadła w szał po tych zdaniach wypowiedzianych przez sąsiadkę, wstała i wygoniła Siwona i panią Hong z domu. 

"Arlena"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz