Kolejnego dnia Arlena udała się na targ. Tam chodziła od straganu do straganu i przyglądała się sprzedawcą. W pewnej chwili zauważyła kobietę, która sprzedawała warzywa i ryby. Była ona już w podeszłym wieku. Siwe spięte w koka włosy, przygarbione plecy i spracowane dłonie. Ledwo podnosiła skrzynie z rybami. Arlena postanowiła jej pomóc. Podeszła do niej i bez słowa zaczęła układać z nią towar.
- Dziękuję kochana. - odparła chrypliwym głosem kobieta. - Jak masz na imię?
- Jestem Arlena. - odpowiedziała cichutko.
- Ja mam na imię Asami. - powiedziała, przyglądając się dziewczynie.
- Czy potrzebuję pani pomocy?- spytała.
- Tak. Nie mam już siły tego towaru ciągnąć, ale nie mam dzieci... - odparła ze łzami w oczach. - Stara już jestem, ale to jedyne na czym mogę zarobić.
- Mogłabym pani pomóc wozić, układać towar i sprzedawać. - zaproponowała.
Asumi spojrzała na nią jeszcze raz, ale tym razem dokładniej.
- Jesteś Koreanką. - odparła kobieta.
Arlena zrobiła odruchowo krok w tył. Miała już odejść, kiedy ta złapała ją za dłoń i pogłaskała, mówiąc:
- Ciężkie czasy nastały dziecko. Nikt nigdy nie powinien krzywdzić drugiego człowieka. Wojna to najgorsza rzecz na świecie.
Arlena patrzyła na nią i czekała na kolejne słowa.
- Niestety nie stać mnie na pracownicę. - westchnęła Japonka.
- Jeśli mogłaby mnie pani przenocować i dać coś zjeść, chętnie bym mogła w zamian za to pomóc. - mówiła siedemnastolatka.
Japonka poprawiła okulary i roześmiała się na głos.
- Skoro tak, to zgoda. Mam tylko miejsce w szopie, jeśli ci to nie będzie przeszkadzać... Tylko musisz ukrywać się przed moim mężem, on bywa porywczy. - powiedziała Asumi.
Arlena kiwnęła głową i od razu bez chwili przerwy, przeszła do pomocy starszej Japonce. Cały dzień obie spędziły na targu. Późnym popołudniem zaczęły pakować pozostałe rzeczy i maszerować w stronę domu kobiety. Kiedy w końcu dotarły, Asumi położyła palec na swych ustach, na znak żeby być cicho.
W małej chałupce paliła się świeca, co oznaczało, że mąż kobiety nie śpi.- Tam jest szopa. Musisz iść cichutko. Mój mąż o świcie idzie w teren, więc do tego czasu musisz tam siedzieć i wyjść kiedy on pójdzie. - wytłumaczyła Asumi.
Dziewczyna bez problemu zastosowała się do poleceń starszej Japonki. Kolejnego dnia, kiedy mąż kobiety opuścił posiadłość, Arlena wraz z Asumi udały się na targ. Tam od rana nie miały chwili wytchnienia, ludzie ciągle przychodzili i odchodzili, a od stoiska do stoiska roznosiły różne informacje. Jednak tylko jedna wstrząsnęła siedemnastoletnią Koreanką. Dotyczyła ona Hwanga Tanaki i jego służącej - Mariko. Ludzie przezywali jego śmierć. Uważali go za porządnego faceta, ale nie Arlena, która wręcz dostawała mdłości gdy o nim słyszała.
-Biedny Hwang, takie nieszczęście. Zginął w pożarze. Jego dom spłonął, a on wraz z nim. - mówił mężczyzna z sąsiadującego stoiska.
-A Mariko? - wyrwała się Arlena. - Jego służąca.
-Również zginęła. Znaleziono dwoje zwłok. Kobiety i mężczyzny. - odpowiedział mężczyzna z głosem wypełnionym smutkiem.
Kiedy dziewczyna to usłyszała, natychmiast w jej oczach pojawiły się łzy. Mariko była wspaniałą kobietą, która jedyna była po jej stronie w tym piekle. Arlena nie mogła przeżyć tej wiadomości. Od razu domyśliła się dlaczego kobieta z nią nie chciała uciec. Gdyby to zrobiła, a zwłoki Tanaki odkryto podejrzewano by morderstwo i zaczęłyby się poszukiwania sprawcy i obie były by w niebezpieczeństwie, a tak uznano to za nieszczęśliwy wypadek. I nikt nie drążył tematu. Mariko oddała za nią życie. Dziewczyna wiedziała, że takiego poświęcenia nie może zmarnować i musi walczyć o powrót do domu.
CZYTASZ
"Arlena"
RandomRok 1927 - Korea jest okupowana przez Japończyków. Wśród zwolenników, zdrajców i Koreańczyków próbujących walczyć o wolność, żyję siedemnastoletnia Arlena. Dziewczyna urodziła się w trudnych czasach, nie zna smaku wolności. Jednak nawet w tym ciężk...