Rozdział 6 - Kłótnia Z Kuzynem

3K 97 0
                                    

Lilian:

Zgodnie ze słowami, które wypowiedział Artur, czekał na zewnątrz galerii handlowej. Zauważyłam, że nie jest sam, a z dwoma strażnikami, których wcześniej unieszkodliwiliśmy. Artur dał sygnał dwójce wampirów, aby odeszli. Kiedy te dwa wampiry zostawiły Artura samego, my podeszliśmy do niego, a głównie ja to zrobiłam. 

- Lepiej chyba musisz dokształcić swoich ludzi, aby rozpoznawali ród królewski Arturze. - powiedziałam podchodząc. 

- Ty się nie mieszaj w nie swoje sprawy. - syknął Artur.

- No nie przesadzaj już tak bardzo. 

- Wcale nie przesadzam. - wycedził przez zęby Artur.

- Daj sobie pomóc i nie bądź taki, jak inni z naszego pokolenia rodu. 

- Czyli jaki? - zapytał zaciekawiony Artur.

- Każdy z was chcę zyskać przewagę, aby móc zasiąść na tronie, ale nie umie przyjąć prostej rady lub pomocy od innej osoby. - odpowiedziałam szczerze. 

- To jest raczej sprawa indywidualna Liliano. - rzucił niedbale Artur.

- Rób co chcesz. - mruknęłam pod nosem. 

- A ty jakie niby zasługi już zdobyłaś dla naszego rodu? - zapytał Artur. 

- Nie wiem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Ale mnie to nie obchodzi zbytnio, bo i tak z jednej strony już dużo zrobiłam.

- No słucham niby co takiego zrobiłaś? 

- Nie powiem Ci. - powiedziałam tajemniczo. 

- Gadaj. - wysyczał Artur przez zęby.

- Jeżeli nie chcesz mieć raczej problemów z pobliską watahą wilkołaków, to radzę Tobie mnie zostawić w spokoju. - powiedziałam pewna siebie.

- Wilkołaki nie pomagają wampirom Liliano! - wykrzyknął Artur wkurzony. 

- Nawet jeżeli nie pomagają wampirom, to ja jestem tym wyjątkiem. - wysyczałam. 

- Zamilcz i odejdź. - rozkazał, ale ja nie miałam zamiaru się poddać. 

- Nie rozkazuj mi! - powiedziałam stanowczo podnosząc przy tym głos.

***

Artur:

Wilkołaki i pomoc wampirom jakoś nie chcę mi się w to wierzyć.  Patrzyłem na nią ze wściekłością za to, że mi takie kity wciska. Z tego co pamiętam, jak ojciec chciał podpisać sojusz z tutejszą watahą, to o mało go nie zabili. Przez ten incydent zacząłem patrzeć na te kundle z nienawiścią i traktuję je od tego czasu jak bezduszne bestie.

- Wilkołaki nie pomagają wampirom Liliano! - wykrzyknąłem wkurzony, bo bałem się o jej bezpieczeństwo w końcu jesteśmy rodziną.

- Nawet jeżeli nie pomagają wampirom, to ja jestem tym wyjątkiem. - wysyczała Liliana.

- Zamilcz i odejdź. - rozkazałem.

- Nie rozkazuj mi! - powiedziała stanowczo podnosząc przy tym głos.

Postanowiłem popatrzeć w jej oczy, to co tam zauważyłem, nie umiało mi się zmieścić w głowie. W oczach Liliany można było zauważyć jarzący się ogień. Płomień był pełen wytrwałości, odwagi i pewności siebie. Westchnąłem tylko na jej upór, ale również byłem pełen podziwu, że mi się sprzeciwiała.

- Lili daj se spokój z tym uporem, którego zazwyczaj nie da się złamać. - zaproponowałem kuzynce, ale ta spiorunowała mnie jedynie wściekłym wzrokiem.

Wampirza MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz