Artur:
Nie mogłem uwierzyć w to, że widzę tu naszych przodków. Oprócz Harrego w ciele Lili zauważyłem mojego opiekuna Erica oraz mężczyznę i kobietę, których nie rozpoznawałem. Jednak widać było, że mało jeszcze wiemy o przeszłości naszego rodu.
- Kim jesteście? - zapytał zdezorientowany totalnie Casper.
- Eric Blood i władam powietrzem. - przedstawił się mój opiekun.
- Vega Blood, a moim żywiołem jest woda. - przedstawiła się Vega.
- Christer Blood, a kontroluje żywioł ziemi.
- Harry Blood oraz władam ogniem.
- Ericu co wy tu robicie? - zapytałem zaciekawiony swojego opiekuna, bo raczej nie pojawiają się bez powodu.
- Chcemy ściągnąć zaklęcie kontroli z waszego kuzyna. - odpowiedział Eric posyłając mi przyjazne spojrzenie.
- Chwilunia od kiedy jesteście wy dwoje na ty? - zapytała Vega.
- Dołączę do pytania. - powiedzieli jednocześnie Christer oraz Casper.
- Jest moim podopiecznym to raczej normalne, że mu pozwalam tak się do mnie zwracać.
- Ej a kto jest moim opiekunem jeżeli mogę wiedzieć. - poprosił Casper.
- Ja nim jestem. - powiedział Christer.
- Aha. - mruknął Casper.
- Dobra zacznijmy już rytuał, bo nie mamy czasu. - zażądał Harry.
Każdy z naszych przodków ustawił się naprzeciwko siebie w różnych kierunkach geograficznych. Eric na północ, Vega na wschód, Christer na południe oraz Harry na zachód. Uaktywnili swoje żywioły dziwnymi inkantacjami, których z Casperem nie rozumieliśmy. Na ziemi powstał dziwny znak, który przypominał pentagram, a wokół naszych przodków pojawiły się różnokolorowe iskierki.
Teraz wystarczyło zaczekać, aż ściągną zaklęcie oraz wezmą go do jego domu.
***
Niedługo będzie już zachód słońca, a nasi krewni nie skończyli jeszcze rytuału. Zaczynam się martwić już trochę, bo Adam cały jest nieprzytomny mimo, że powinien się już dawno wybudzić. A Harry cały czas kontroluje ciało Liliany i obawiam się, że długo ono nie wytrzyma.
- Kiedy skończycie? - jęknął znudzony Casper.
- Za chwilę. - warknął wkurzony Eric, bo od dobrej godziny mój brat nie daje im spokoju.
Nagle iskierki zniknęły i duchy skończyły rytuał. Adam dalej był nieprzytomny, ale również ciało Lili, bo Harry opuścił po rytuale jej ciało. Vega oraz Christer już zniknęli, a zostali tylko Harry oraz Eric.
- Nie martwcie się o waszego kuzyna, bo będzie nieprzytomny do jutra. - zapewnił nas Eric.
- A teraz powiedzcie, czy Liliana włada innymi żywiołami. - rozkazał Harry.
- Ostatnio władała ziemią. - dodał Casper.
- Jakim cudem przecież nie może ona kontrolować żywiołów? - zapytał niedowierzając Eric.
- Ogólnie to włada ona teraz wodą i ziemią. - odpowiedziałem.
- Zgadza się. - potwierdził Harry. - Jestem z nią cały czas, więc wiem o niej to czego nie wie.
- Musimy jak najszybciej zgromadzić spotkanie obecnego pokolenia. - poinformował Eric.
- Zgodzę się, ale musimy CAŁE nasze pokolenie na tych terenach zgromadzić.
- To raczej trochę potrwa, bo musimy jeszcze parę spraw ogarnąć. - dodał Casper.
- Rozumiem. - kiwnął głową Harry.
- Jest możliwość, abyście zanieśli Adama do jego domu. Proszę.
- Ja go zaniosę, a wy zajmijcie się Lilianą. - powiedział Eric zabierając Adama.
- Też was przeteleportuje moi drodzy. - zaproponował Harry.
- Jak tam chcesz. - mruknął Casper.
Harry pstryknął palcami i obraz zaczął nam wirować przez oczami. Kiedy zaczęliśmy się teleportować zemdlałem.
***
Lilian:
Obudziłam się na zewnątrz. Leżałam na czymś twardym, więc wstałam i rozejrzałam się dookoła. Spałam przed domem głównym, a obok mnie leżeli Casper oraz Artur również nieprzytomni. Leżeliśmy na drodze przed wejściem do holu głównego. Nie budziłam moich kuzynów, a pobiegłam przed bramę zobaczyć, jak ma się bitwa.
Wszędzie było pełno ciał wilkołaków z naszej watahy i tej, co nas zaatakowała. Nie mogłam dostrzec nigdzie Camerona. Postanowiłam pobiec jeszcze dalej, gdzie rozgrywała się główna walka. I tak też zrobiłam. Ruszyłam w stronę centralnej części bitwy.
***
Stały tam w wilczej formie wilkołaki z obydwóch stad, lecz Alfy watah nie były przemienione. Przyglądnęłam się obcemu Alfie watahy z północy. Był to blondwłosy mężczyzna z zielonymi oczami. Dało się odczuć tu smród śmierci i krwi. Muszę zatrzymać ten bezsensowny pojedynek. Nagle Cameron oraz obcy Alfa zmieniają swoje formy na wilcze i ustawiają się w pozycji bojowej.
Podbiegam w stronę walki, ale zagradzają mi drogę dwa wilkołaki z watahy Camerona. Nagle ktoś mnie przyciągnął do siebie, a był to Alain.
- Luno nie można przerywać pojedynku Alf. - powiedział szybko Alain.
- A na czym on polega?
- To jest walka na śmierć i życie pomiędzy dwoma Alfami dwóch watah. Kiedy przeciwnik Camerona umrze, wtedy sfora Alfy Ryana zostaje przejęta przez naszą watahę lub odwrotnie. - wytłumacz spokojnie Alain i momentalnie zbladłam.
- Nie pocieszyłeś mnie wcale. - mruknęłam niezadowolona.
- Uprzedzając twoje pytania nie można przerwać tego pojedynku. - dodał Alain.
- Cholera. - przeklęłam pod nosem. - A można pomóc komuś podczas walki?
- Nie wiem, bo nikt nigdy tego nie robił. - odpowiedział niepewnie Alain.
Uśmiechnęłam się lekko, bo ta odpowiedź mnie usatysfakcjonowała. Wyrwałam rękę, którą trzymał Beta mojego mate i podchodziłam coraz bliżej walczących już Alf. Postanowiłam trochę pomieszać w tym pojedynku na wszelki wypadek.
CZYTASZ
Wampirza Mate
FantasíaOna - 19-letnia wampirka, siostrzenica samego króla wampirów i piąta w kolejce sukcesorka do objęcia wampirzego tronu. Nie szuka swojego mate, bo uważa, że go nie potrzebuje. On- 20-letni wilkołak i alfa watahy ''Wilcza Pełnia''. Szuka swojej mate...