Rozdział 8

1.4K 74 54
                                    

P. O. V Polska

Stałem w pokoju przez kilkanaście sekund jak kołek. Postanowiłem założyć swoje ubrania. Po zrobieniu tego chciałem wyjść z pomieszczenia. Podszedłem do drzwi i nacisnąłem na klamkę. Nie zdziwiło mnie to, że były zamknięte i nie miałem możliwości wyjścia stąd.

Podszedłem do łóżka i się na nim położyłem. Miałem otwarte oczy i wpatrywałem się w sufit. Czułem się kilka minut bardzo dobrze. Chciałem poczuć jeszcze raz to przyjemne uczucie. Mimo wszystko zdrowy rozsądek obudził się we mnie i kazał przestać myśleć o takich rzeczach. Przez kilka minut udało mi się to, ale kiedy upłynęły to wszystkie wspomnienia wróciły.

Po jakimś czasie usłyszałem wkładanie klucza do dziurki. Potem szybkie przekręcenie go i otworzenie drzwi. W nich stanął Niemcy. Zmarszczył brwi i zaczął przeczesywać pokój. Prawdopodobnie szukał mnie. Gdy zauważył gdzie jestem to usiadł na łóżku. Postanowiłem też zmienić swoją pozycję z leżącej na siedzącą, aby było mi łatwiej się z nim komunikować.

- Czemu mnie zgarnęliście jako podejrzanego?- zapytał patrząc na mnie poważnym wzrokiem.

- Przecież zamordowałeś dużą ilość osób. Musieliśmy cię przecież aresztować- wytłumaczyłem nie chcąc mieć żadnych kłopotów.

- Skąd w ogóle takie podejrzenia?- zaczął coraz bardziej dopytywać.

- Było wielu świadków, którzy cię widzieli w tych dniach kiedy zamordowano jakiś ludzi. Tego nie mogliśmy przecież zbagatelizować- tłumaczyłem mu tak prymitywne rzeczy.

- Kim byli ci świadkowie?- zauważyłem jego złość w oczach przez co zaczął mnie lekko przerażać.

- Nie wiem- skłamałem. I tak za dużo mu już powiedziałem. Obowiązuje mnie jednak tajemnica śledcza i nie mogę wydać czyiś danych osobowych.

- Na serio nie wiesz?- zaczął się przybliżać z dziwnym błyskiem w oku, który nic dobrego nie wróżył.

- Na serio nic nie wiem o tych osobach. Jestem tylko i wyłącznie praktykantem- próbowałem się jakoś obronić.

Zauważyłem po jego minie, że mi nie wierzy. Spodziewałem się tego, ale mimo wszystko miałem nadzieję na to, że jednak nie wyczuje on kłamstwa. Wszystko jednak poszło w pizdu.

Złapał za jeden nadgarstek, który został związany sznurkiem. Nie wiedziałem nawet skąd on go wyjął. Moja lewa ręka została przywiązana do ramy od łóżka. Zdziwiło mnie to. Miałem szansę rozwiązać się prawą ręką, ale czuję, że jeżeli zrobiłbym tak to ona też zostałaby identycznie związana.

- Za każde kłamstwo dodam kolejny sznur. Najpierw ręce, potem nogi i jeżeli skłamiesz jeszcze raz to pewna część też zostanie związana czego prawdopodobnie nie chcesz- powiedział uśmiechając się bardzo dziwie.

- Ci świadkowie to Zuzia Pozorska i Janusz Glab- poddałem się.

- Wiesz, że tak naprawdę oni nie żyją? Ktoś się pod nich podszywał- zażenowany wywrócił oczami.

Zszokowała mnie ta informacja. Byłem pewny, że to byli oni. Nie spodziewałem się jednak takiego obrotu sprawy. Mój towarzysz wstał, odwiązał moją rękę i chciał już wyjść, gdy w pewnym momencie obrócił się do mnie.

- Czemu podczas ucieczki nie poszedłeś prosto na komisariat?- zapytał z niby ciekawością. Mogłem się założyć, że zna odpowiedź na to pytanie.

- Sam nie wiem- tak naprawdę wiedziałem. Nie chciałem go wydawać, bo czułem, że coś jest nie tak i ktoś inny jest winny.

- A ja wiem- stwierdził i wyszedł.

Miałem nadzieję, że nie podejrzewa, że go nie wydawałem, bo mi się podoba lub coś w tym stylu. Mimo wszystko to wciąż podejrzany na temat dużej ilości zabójstw, a ja jestem osobą, która za takie rzeczy wsadza kogoś do więzienia. Jesteśmy przeciwnikami w codziennym życiu.

Kajdany (GERPOL)[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz