Rozdział 14

1.2K 57 46
                                    

P. O. V Polska

Obudziłem się w jakimś dziwnym miejscu. Wokół mnie nie było żadnego domu. Byłem na kompletnym pustkowiu. Zdziwiło mnie to. W dodatku w dłoni trzymałem list. Wiadomy jest autor tego. Ciekawiło mnie jednak to o czym mowa.

Zainteresowany zacząłem otwierać ten list. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to identyczne pismo jak w lesie. Napisała je ta sama ręka. Tych liter nie da się podrobić. Skupiłem się jednak na treści.

No to mamy powtórkę z rozrywki, czyż nie? Teraz jednak są inne zasady. Dam ci kilka wskazówek, które będą dotyczyć tych wszystkich spraw. Mam zamiar udowodnić, że nie byłem, nie jestem i możliwe, że nie będę seryjnym mordercą.

Zdziwiło mnie to. Przecież każdy dowód był przeciwko niemu. Jednak znowu zacząłem wgłębiać się w tekst.

Najpierw pomyśl nad jedną rzeczą. Jaki miałem w tym wszystkim motyw? Przecież ja prawie tych osób nie znałem, czyż nie? Chyba nie zabiję osoby, która nic mi nie zrobiła, a nawet w jakimś stopniu pomogła, prawda? Aż tak złym człowiekiem nie jestem.

Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. On miał prawie zerową styczność z ofiarami. Mimo wszystko mógł przecież zabić dla przyjemności, a teraz udawać.

Wiem, że dziwnie to brzmi, ale uwierz mi. Nie chcę zabijać innych osób. Zostałem w te morderstwa wrobiony. Wiem, że dziwnie to brzmi po tym jak cię porwałem, ale taka prawda. Byłeś moim zakładnikiem z różnych powodów, o których się dowiesz za jakiś tam czas.

Zaciekawiło mnie to. Nie wiedziałem o jakie dokładnie powody chodzi. Byłem tym cholernie zainteresowany. Jednak musiałem się skupić na rozwikłaniu całej tej pieprzonej zagadki. Nagle prawdopodobny seryjny morderca ucieka z więzienia i mnie porywa. Teraz, gdy siedzę na środku pustkowia, czytam list od niego, w którym wyznaje mi prawie całą prawdę. W dodatku jej resztę mam sobie sam odgadnąć szukając jakiś wskazówek, przy których nawet nie wiem jak wyglądają.

Życzę ci powodzenia. Będą czasem trudniejsze zagadki, ale mam nadzieję, że ci się uda. Trzymam za ciebie kciuki.

Po tym cały tekst się skończył. Nie było żadnej dodatkowej informacji co mnie lekko zawiodło. Mimo wszystko wziąłem się za rozwiązanie tej sprawy.

Zacząłem się rozglądać wokół siebie. Musiałem poszukać jakiś kartek. Możliwie, że będą one przyczepione do drzewa lub coś w tym stylu. Miałem nadzieję, że będą one zostawione w jakimś miejscu, które z łatwością zauważę. Znając jednak jego charakter zostawi te wskazówki w najtrudniejszych miejscach, do których się łatwo nie można dostać.

Kilka metrów dalej zauważyłem karteczkę. Była ona na jednej z wyższych gałęzi drzewa. Aby ją zdobyć musiałem się wspiąć po nim. Zauważyłem od razu, że będą lekkie komplikacje. Miałem nadzieję, że nic sobie przy tym nie zrobię.

Podszedłem do drzewa. Obejrzałem go dokładnie. Gałęzie były słabe i bardzo łamliwe. Jest jakaś szansa, że nie zerwie się pode mną. Miałem właśnie na to sporą nadzieję.

Zacząłem wchodzić po roślinie. Trudno było się dostać do tego listu. Najgorsza jednak była droga powrotna. Nie wiedziałem jak dokładnie mam zejść. W dodatku czułem, że za chwilę się gałąź pode mną zerwie.

Po chwili poczułem jak lecę w dół. Wylądowałem na samym dole i to w dodatku na tyłek. Jęknąłem z bólu, który został wywołany przez upadek.  Mimo wszystko sukces został przeze mnie osiągnięty, bo trzymałem list w swojej dłoni. Z ciekawością go otworzyłem.

Gratuluję, udało ci się znaleźć ten list w tak krótkim czasie. Mam nadzieję, że tyłek nie oberwał aż tak mocno przy upadku. Idź kilka metrów w stronę ścieżki to tam znajdziesz kolejną wskazówkę.

Zdziwiło mnie to, że wiedział o moim upadku. Może się tego spodziewał patrząc na te gałęzie? Wszystko jest z nim możliwie. Musiałem jednak wziąć się do zrobienia reszty zadań.

Kajdany (GERPOL)[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz